Protest policji: Drastyczny spadek wystawionych mandatów przez poznańską drogówkę
W Poznaniu i powiecie poznańskim drastycznie spadła liczba wystawionych mandatów. To skutek trwającego od dwóch miesięcy protestu służb mundurowych. W skali miesiąca różnica sięga nawet kilku tysięcy.
Od 10 lipca trwa ogólnopolska akcja protestacyjna służb mundurowych. Policjanci domagają się m.in. podwyżek oraz zmian w systemie emerytalnym. W ramach protestu zamiast karać mandatami – pouczają. W sierpniu wdrożyli także elementy tzw. strajku włoskiego. Podczas służby wszystkie czynności wykonują drobiazgowo i precyzyjnie po to, by pokazać nadmiar obowiązków, który wynika m.in. z braków kadrowych.
Dotarliśmy do najnowszych danych Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, które pokazują skuteczność protestu. W lipcu ubiegłego roku poznańska drogówka ukarała 6443 kierowców (93 zostało pouczonych), natomiast w lipcu tego roku mandat otrzymało 2255 (pouczenie – 2520), czyli ponad 4 tysiące osób mniej. Statystyki drastycznie spadły także w tym miesiącu. Do 22 sierpnia 2017 roku policjanci z Poznania wystawili 4087 mandatów. Analogicznie w tym samym terminie w tym roku – nałożyli ich „tylko” 570.
– Grzywny są nakładane w tylko sytuacjach drastycznych, gdy dojdzie do rażącego naruszenia prawa. Nadal nie ma pobłażania dla piratów drogowych
– powiedział nam Andrzej Szary, szef wielkopolskiego związku zawodowego policjantów.
Mniejsza liczba mandatów oznacza mniejsze wpływy do budżetu państwa. Izba Administracji Skarbowej poinformowała niedawno, że wpływy z mandatów karnych w skali kraju w lipcu 2018 zmniejszyły się w porównaniu z lipcem 2017 roku o 11 mln 130 tys. złotych.
– Udowodniliśmy, że istnieje między nami coś, w co wielu wątpiło i na czego brak niektórzy liczyli – że istnieje między nami solidarność, że nie jesteśmy niewolnikami statystyki, tylko policjantami – skomentował z kolei Rafał Jankowski, przewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów.
Związkowcy zapowiadają, że funkcjonariusze są zdeterminowani, a protest potrwa dopóki rząd nie podpisze z nimi porozumienia. Nadzieje na to są jednak nikłe. Co więcej, brak wpływów z mandatów rządzących nie martwi.
– Budżet państwa radzi sobie doskonale. Został już przyjęty wstępny projekt budżetu na przyszły rok i zakłada historycznie niski deficyt. Wpływy są bardzo duże, a wzrost gospodarczy wysoki. Te kilkadziesiąt milionów złotych, które nie wpłyną z tytułu mandatów, niewiele zmieni. Mandaty to nieznaczna część budżetu
– mówi Marcin Porzucek, poseł Prawa i Sprawiedliwości z Wielkopolski. I dodaje: - Rozumiem, że w wielu przypadkach wystarczy pouczenie, natomiast warto zapytać o odpowiedzialność osób, które zupełnie rezygnują z karania mandatami. Moim zdaniem nie jest to problem dla budżetu, ale dla bezpieczeństwa na drogach.
Przypomnijmy, że protestując, policyjni związkowcy domagają się m.in., by pensja funkcjonariuszy wzrosła jeszcze w tym roku o 650 zł., chcą przywrócenia odebranego im przywileju przechodzenia na emeryturę po 15 latach pracy (teraz trzeba mieć 25 lat służby i ukończone 55 lat), odmrożenia waloryzacji płac, płatnych nadgodzin oraz zapewnienia 30 dni ochronnych przy zwolnieniu lekarskim, podczas których policjant miałby dostawać pełną pensję.
Jeśli dotychczasowe działania protestacyjne nie przyniosą efektu, służby mundurowe zapowiadają ogólnopolską manifestację, która odbędzie się w Warszawie.