Prowizorium jest, a jaki będzie projekt budżetu w Chojnicach?
Rewolucji nie będzie, bo podatki lokalne zostają bez zmian. Zdrożeją ścieki. A zadłużenie miasta ma maleć. Aż do 2018 r.
W poniedziałek radni przyjmą budżet, być może z lekką modyfikacją. Co może wpłynąć na budżet i jeszcze go skorygować? - Wysokość kwoty wolnej od podatku, ceny usług zewnętrznych, np. opiekuńczych, posunięcia banków i to, co się będzie działo z kredytami oraz sytuacja w oświacie - wymienia burmistrz Arseniusz Finster.
Dochody są planowane w wysokości 122 mln 906 tys. zł, czyli na mieszkańca jest to nieco ponad 3 tys. zł, co pozwala zaliczyć Chojnice do grupy średnich miast w Polsce.
Dotacje celowe to 20,54 proc., subwencje - 28,27 proc., dochody własne - 51,20 proc. (w przeliczeniu ok. 62 mln zł).
Budżet wzrasta z roku na rok, a największy udział w dochodach mają podatki z PIT, podatki lokalne to 29,59 proc. Niepodnoszone od kilku lat, stabilizują budżet. Pięta achilllesowa to dochody z majątku - tylko 11 proc.
Wydatki to 125 mln 220 tys. zł, a więc szykują się 3 mln deficytu. Najwięcej miasto wyda na oświatę - 40 proc. budżetu, 18 proc. na pomoc społeczną, 10 proc. na transport, 8 proc. - na gospodarkę komunalną, 7,9 proc. kosztuje administracja. Kultura i sport prawie łeb w łeb - odpowiednio 2,8 i 2,6 proc.
Zadłużenie na koniec przyszłego roku ma wynieść 39 mln 700 tys. zł, co stanowi 32,3 proc. W 2017 roku ma być na poziomie 27,41 proc., a w 2018 - osiągnąć 26,05 proc.
Te dane nieco się zmienią, bo już wiadomo, że będzie korekta związana ze schetynówką i ze szkołami.