Prymas Wyszyński był nominacjami przestraszony, uważał, że do ich pełnienia nie ma odpowiedniego przygotowania, doświadczenia, wykształcenia. A po latach okazało się, że miał to wszystko, stając się jednym z największych prymasów w naszej historii. Myślę, że dzięki temu, że władzy nie szukał, nie ona była jego celem, tak dobrze wypełnił swoje zadanie - mówi Ewa K. Czaczkowska, autorka książki „Prymas Wyszyński. Wiara, nadzieja, miłość”.
Ile jest prawdy w opinii, że przyjęcie godności arcybiskupa Gniezna i Warszawy oraz prymasa Polski stało się początkiem życiowej tragedii biskupa Stefana Wyszyńskiego?
Tragedia to zdecydowanie za duże słowo, na pewno było początkiem wielkiego życiowego wyzwania. To nie był człowiek, który szukał władzy, sam zresztą o tym mówił i pisał. Nie chciał być biskupem, a tym bardziej arcybiskupem dwóch archidiecezji i prymasem Polski. Nigdy nie chciał pełnić wielkich, ważnych funkcji. Te zostały mu zadane.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień