Przedsiębiorcy: Koronawirus mocno przyciął nam dochody, a opłaty robić trzeba
- Pracowałam tak długo, jak było wolno, czyli do końca marca – zaczyna szefowa zakładu fryzjerskiego w powiecie świeckim. - I do końca przychodzili klienci. Od kwietnia jestem na przymusowym wolnym. Takiej długiej przerwy nie miałam w 20-letniej karierze zawodowej.
Kobieta urlopem by tego nie nazwała. Na urlopie człowiek odpoczywa, a w czasach koronawirusa nie ma relaksu. Jest stres.
Ona nie martwi się brakiem klientów po powrocie. W swojej miejscowości właśnie ona ma najwięcej chętnych na strzyżenie i modelowanie. Chodzi natomiast o opłaty. - Pomieszczenia na salon wynajmuję od prywatnej osoby, miesięcznie za sam najem płacę 2 tysiące złotych – opowiada fryzjerka. - Nawet nie rozmawiałam z właścicielem o tymczasowej obniżce. Nie ma szansy, żeby się zgodził.
Według Konfederacji Lewiatan, nie ma branż odpornych na pandemię. - Odsetek firm, dla których negatywny wpływ jest odczuwalny, bardzo szybko wzrasta – zaznacza dr Sonia Buchholtz, ekspertka Konfederacji Lewiatan. - Dla części z nich zaczyna już zagrażać stabilności firmy.
Ponad 40 proc. przedsiębiorców, tak wynika z badań BCC, skorzystało z pomocy w ramach tarczy. Zarazem aż prawie 60 proc. ankietowanych zadeklarowało, że żadna forma wsparcia ich nie obejmuje. To często wyrok rynkowej śmierci lub łaski życia dla wielu z nich.
Więcej czytaj w pełnej wersji artykułu.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień