Powraca problem braku abonamentu dla pracujących w płatnej strefie. W dodatku, przybywa miejsc parkingowych, z których miasto... nic nie ma.
Sprawa abonamentu dla parkujących w płatnej strefie przedstawicieli znajdujących się w Śródmieściu firm znów powraca. Przypomnijmy, że ostatnio uchwałę o Strefie Płatnego Parkowania Rada Miasta zmieniła w maju rok temu.
Wtedy nie wzięto pod uwagę jakichkolwiek ulg dla przedsiębiorców, którzy do centrum dojeżdżają i w nim parkują.
Do sprawy poszkodowanych przedsiębiorców w dwóch interpelacjach sesyjnych wrócił radny Mirosław Jamroży, przewodniczący klubu PiS.
- Rada Miasta, podejmując uchwałę w maju 2016 roku nie wzięła pod uwagę możliwości wykupienia przez właścicieli firm i pracowników jednorazowego abonamentu, co jest dla nich krzywdzące - uważa radny, postulując zmiany.
Właściciele firm zgadzają się z tym pomysłem, niektórzy idą nawet dalej. Kupiec z Gdańskiej mówi, że miasto nie dba o prywatny interes. - Powinny być o wiele niższe stawki dla kupców i nie tylko, byłby to gest władz, że popierają prywatny biznes - mówi. - Inaczej będzie dochodzić do spięć tak jak na Dworcowej. Albo ludzie będą szukać miejsc parkingowych trochę inaczej...
Władze miasta od pomysłu wykręcają się jak mogą. Mirosław Kozłowicz, zastępca prezydenta Bydgoszczy, uważa: - Stawki opłat za parkowanie w SPP są dla wszystkich takie same i nie ma przesłanek, żeby zgodnie z ideą strefy, określoną w ustawie z 1985 roku o drogach publicznych, zastosować jakieś preferencje dla grupy przedsiębiorców.
Kozłowicz przypomina, że rok temu, specjalnie dla parkujących w strefie cały dzień, znacznie obniżono stawki za siódmą, ósmą i dziewiąta godzinę pozostawienia auta w strefie. Zaznacza także, iż wprowadzono abonament miesięczny, ale jedynie dla właścicieli ekologicznych pojazdów: elektrycznych lub hybryd, a jedyną uprzywilejowaną grupą mogą być mieszkańcy strefy.
Władze bronią się przed abonamentem dla przedsiębiorców także dlatego, że byłby on „sprzeczny z ideą ożywienia” centrum miasta, a ustawa o drogach w dodatku wspomina o konieczności zapewnienia rotacji aut, czemu SPP ma służyć.
Ale tak jak bronią się władze, tak starają się walczyć kierowcy. Ci, których możliwości zakupu abonamentu ratusz pozbawił, płacą około 100 złotych miesięcznie właścicielom prywatnych terenów. Ci wynajmują już nawet podwórka w starej zabudowie centrum.
Niektórzy kierowcy wynajdują jednak inne sposoby, wyszukując miejsca, które w teorii nie są oznakowane jako miejsca postoju. Na Gdańskiej niektórzy zostawiają samochody na chodniku, a nie na wyznaczonych miejscach strefy, inni - jak na przykład niedaleko Zygmunta Augusta - wciskają się na place wyglądające na niczyje.
Ile miasto traci pieniędzy na takim parkowaniu, nikt nie obliczył. - Jak w każdym przypadku, także tutaj znajdują się kierowcy, którzy przepisy łamią - uważa Krzysztof Kosiedowski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich.
Teoretycznie egzekucją łamania przepisów o parkowaniu powinna zająć się straż miejska. - Strefa w Bydgoszczy jest dość szczelna - uważa Arkadiusz Bereszyński, jej rzecznik. - Zdarzają się przypadki, że pracownicy strefy czy zarządu dróg informują nas o takich przypadkach.