Przedsiębiorcy uciekają ze Starego Miasta
Przedsiębiorcy wysłali list otwarty do prezydenta miasta. Domagają się obniżek czynszu, bo inaczej wyniosą się ze Starego Miasta.
Przedsiębiorcy zapowiadają wyprowadzkę ze Starego Miasta. Niektórzy już złożyli wypowiedzenia umów najmu. Wszystko przez wysokie czynsze i zdegradowaną okolicę. Napisali w tej sprawie otwarty list do prezydenta miasta i liczą na rozmowę i pomoc.
Na Starym Mieście powstają kolejne stowarzyszenia i inicjatywy, mające wspierać rozwój okolicy. Przedsiębiorcy uważają, że to wciąż za mało. W liście otwartym piszą, że „centrum Poznania umiera, nastąpiła degradacja przestrzeni, ulice są puste, lokale stoją puste, brakuje atrakcyjnej oferty kulturalno-usługowej dla mieszkańców”.
Zarzucają władzom krótkowzroczność przy wydawaniu pozwoleń na budowę kolejnych galerii handlowych, na tworzenie pijalni wódki oraz sklepów z alkoholem.
- Ludzi jest obecnie mało. Moje obroty spadły o kilkanaście tysięcy w miesiącu
- mówi Renata Kulig, właścicielka apteki przy ul. Wrocławskiej, jedna z sygnatariuszek listu do prezydenta. - Obserwujemy zmiany po tym, jak otwierane są kolejne galerie handlowe. Nasze obroty spadają, a czynsz mamy niezmiennie wysoki. To około 120-140 zł za mkw. w miejskich lokalach zarządzanych przez ZKZL. Przy czym w prywatnych kamienicach czynsz wynosi około 60 zł za mkw. - mówi.
Izabella Domrzalska od piętnastu lat pracuje jako prawnik. Niedawno otworzyła butik z sukienkami. Wybrała lokalizację przy ul. Wrocławskiej i miejską kamienicę.
- Wydawało mi się, że to lepszy pomysł niż kamienica prywatna, bo co miejskie, jest pewne, a miasto jest lepszym partnerem, bo bierze pod uwagę interes publiczny. Przeliczyłam się. Okazało się, że stawki czynszu są wygórowane i nie mają nic wspólnego z sytuacją na rynku. Tak jak wielu innych przedsiębiorców wnioskowałam o obniżkę czynszu. Przez szereg miesięcy byłam zwodzona. Ostatecznie do obniżki nie doszło - mówi kobieta.
Domrzalska właśnie złożyła wypowiedzenie umowy w ZKZL. Przenosi się do kamienicy prywatnej. Przekonuje, że takich osób jest więcej.
W ostatnim czasie zniknęły dwa popularne lokale: Sztukafeteria z ul. Gołębiej oraz galeria Mały Amsterdam. -
Jej właściciel ma galerię w Warszawie i Krakowie, a z Poznania zrezygnował, wyszedł stąd z długami
- opowiada Domrzalska.
Tomasz Lewandowski, wiceprezydent odpowiedzialny za ZKZL, mówi, że sytuacja nie jest oczywista. - Nie należy spodziewać się, że miasto gremialnie obniży czynsz przedsiębiorcom. Wielu stać na opłacanie czynszu w dotychczasowej wysokości. Obniżki nie są wykluczone, ale raczej na pewien czas, np. na sześć miesięcy. Dysponujemy pieniędzmi publicznymi, z których finansowane są później inne przedsięwzięcia - dodaje.
W całej sprawie nie chodzi tylko o czynsze, ale także o bezpieczeństwo i porządek. Tu również przedsiębiorcy są wobec władz bezlitośni.
- Na ulicy Wrocławskiej tuż przy moim butiku odbywa się regularne pijaństwo. Uczniowie szkoły baletowej w ankiecie na temat szkoły oświadczyli, że przede wszystkim boją się drogi do niej. Bywa, że są zaczepiani, muszą mijać grupy pijaczków - mówi Domrzalska.
Władze z kolei przekonują, że wiele już zostało zrobione. -
Wiele z tez zawartych w liście jest prawdziwych. Stare Miasto podupadło, ale nie jest prawdą, że władze nic nie robią
- mówi Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent odpowiedzialny za rewitalizację.
Wylicza planowaną na przyszły rok przebudowę ulicy Święty Marcin, placu Kolegiackiego, pozwy przeciw klubom go-go i policyjne akcje „Zero tolerancji” na Starym Rynku.
Remonty przy wejściach do klubów go-go na Starym Rynku
- Widocznie to wszystko za mało. Spotykamy się, dyskutujemy, a sytuacja niewiele się poprawia - stwierdza Lidia Dudziak, przewodnicząca komisji bezpieczeństwa Rady Miasta. -
Gdy na Stary Rynek chcemy wysłać więcej policji, inne dzielnice skarżą się, że u nich też jest potrzebna.
Pomóc ma przygotowywana przez PiS ustawa dotycząca sprzedaży alkoholu. Projekt czeka na opinię kierownictwa klubu PiS w Sejmie. Mariusz Wiśniewski zapowiada spotkanie z przedsiębiorcami po Nowym Roku.