Przekop dzieli mierzeję. W Sztutowie i Elblągu się cieszą, w Krynicy Morskiej nie kryją obaw. Ci ostatni mówią „nie” tej inwestycji i czują się opuszczeni...
„Stop przekopowi!” - pod takim hasłem demonstrowali mieszkańcy Krynicy Morskiej. Wyszli na ulice w ostatni weekend, tuż po tym, jak Sejm przyjął specustawę dotyczącą tej inwestycji. Budzi ona duże emocje, które - jak wszystko na to wskazuje - będą się nasilać
- To był spontaniczny protest, akcja pod wpływem chwili - mówi Dariusz Labuda, mieszkaniec Krynicy Morskiej. - Będą kolejne protesty. Zdecydowana większość z nas, mieszkańców, sprzeciwia się przekopowi. Chcemy pojechać do Warszawy, wyrazić nasze stanowisko przed parlamentem.
W ubiegły piątek za specustawą, która ma ułatwić załatwienie spraw proceduralnych budowy przekopu (ma on przeciąć tereny chronione ekologicznym programem unijnym Natura 2000) głosowało 401 posłów, 9 było przeciw, wstrzymało się 18. Specjalne prawo ma także wskazać finansowanie budowy kanału.
- Przyjęcie specustawy nie jest żadnym zaskoczeniem - mówi Krzysztof Swat, burmistrz Krynicy Morskiej. - Stanowisko partii rządzącej w sprawie budowy przekopu jest znane od dawna. Zaskoczeniem jest natomiast postawa partii opozycyjnych, szczególnie PO i Nowoczesnej. Sprzeciw 9 posłów i 18 wstrzymujących się to nasza wielka porażka. Niestety, jesteśmy sami.
- Chcieliśmy odrzucenia specustawy w sprawie przekopu w całości, ale nasz wniosek przepadł - tłumaczy gdańska poseł Platformy Małgorzata Chmiel. - Woleliśmy zatem przyjąć specustawę, by mieć wgląd w działania rządu w sprawie przekopu, by mieć nad tymi planami nadzór. Ja zdania nie zmieniłam i nadal budowie przekopu się sprzeciwiam.
Poseł PiS Jerzy Wilk mówi zaś, że dzięki przekopowi przybędzie 3,5 tysiąca miejsc pracy.
Jakub Farinade, wójt gminy Sztutowo, na terenie której ma powstać przekop (w tzw. Nowym Świecie), przyjęcie specustawy chwali. - Myślę, że analiza projektu pokazała, że przekop przyniesie tylko korzyści, a protesty mają charakter polityczny - mówi Farinade.
***
Ustawy Senatu i podpisu prezydenta Andrzeja Dudy brakuje do tego, by zaczęła obowiązywać specustawa dotycząca przekopu Mierzei Wiślanej. W ubiegły piątek ustawa zdecydowaną większością głosów przeszła w parlamencie.
Na samym półwyspie nastroje zgoła odmienne - od radości do strachu, a linia podziału przebiega mniej więcej w miejscu, gdzie przewidywana jest budowa kanału. W Sztutowie, gminie będącej „gospodarzem” inwestycji (to na jej terenie ma być budowana instalacja), z kanałem, który połączy Zalew Wiślany z Morzem Bałtyckim, wiążą wielkie nadzieje, głównie związane z rozwojem turystyki, m.in. jachtowej. - Przekop oznacza tylko i wyłącznie korzyści - gospodarcze, społeczne, inwestycyjne - mówi wójt Jakub Farinade. - Mierzeja ożyje. Dla regionu ta inwestycja będzie, oczywiście w odpowiedniej skali, jak budowa portu dla Gdyni.
- Krynica Morska zyska najmniej po wybudowaniu przekopu, oczywiście jeśli wszystko będzie w porządku ze środowiskiem, w co mamy podstawy, by wątpić - mówi Krzysztof Swat, burmistrz Krynicy Morskiej. - Jeśli jednak dojdzie do skażenia wód czy efektu zanikania plaż, to Krynica Morska straci najwięcej.
Kryniczanie czują, że walkę z planami przekopu zaczynają przegrywać. Już kilkakrotnie protestowali, planują pojechać w pół tysiąca osób do Warszawy. Burmistrz zarzuca też politykom, zwłaszcza z opozycji, brak wsparcia dla ich stanowiska. - Chcemy, by rząd zagwarantował nam, że z problemami, które może wywołać przekop, nie zostaniemy sami - dodaje Krzysztof Swat.
Za formę rekompensaty uznaliby remont dróg dojazdowych na Mierzeję Wiślaną (wojewódzkie trasy nr 501 i 502), do tego objęcie miasta strefą wolnocłową, proceduralne ułatwienia w uzyskaniu przez Krynicę statusu uzdrowiska oraz rozpoczęcie budowy portu od strony morza w Krynicy Morskiej.
Zaznaczmy, że według wstępnej koncepcji kanał z Bałtyku na Zalew Wiślany miałby przebiegać w tzw. Nowym Świecie, gdzie szerokość półwyspu wynosi 1200 metrów, jego budowa miałaby trwać dwa lata i zakończyć się w 2022 roku. Droga wodna miałaby odblokować dla żeglugi handlowej polską część Zalewu Wiślanego z jego portami w Elblągu czy Tolkmicku (kanałem mogłyby przepływać statki o długości do 100 metrów i zanurzeniu 4 metrów).
Jedyne bowiem naturalne wyjście z akwenu, Cieśnina Pilawska, znajduje się po rosyjskiej stronie. Przeładunek towarów oraz rozwój turystyki jachtowej w nadzalewowych portach miałby zapewnić dodatkowe 3,5 tysiąca miejsc pracy. Ważny dla inwestycji jest także argument dotyczący obronności. Polskie MON podkreśla, że dzięki przekopowi na Zalewie Wiślanym pojawić mogłyby się jednostki Marynarki Wojennej (obecnie bezpieczeństwa strzegą tu poduszkowce i kutry Morskiego Oddziału Straży Granicznej). Wstępną zgodę na budowę na terenach chronionych Naturą 2000 miała wyrazić już Unia Europejska, o czym informował Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.
- To Rosjanie decydują obecnie, kto może wpływać na Zalew Wiślany, choć nie są jego jedynymi gospodarzami - mówi Gróbarczyk. - Musimy mieć kontrolę nad naszym akwenem, to nasz narodowy interes.
Specustawą dotyczącą przekopu zajmie się teraz Senat. Tę formę decydowania o budowie krytykuje Jerzy Wcisła, senator PO z Elbląga, wielki zwolennik budowy kanału.
- Cieszę się, że jest decyzja o budowie i ja też będę za - mówi Wcisła. - Uważam jednak, że PiS kanału nie chce zbudować. Problemem jest sama specustawa, która nie zakłada konsultacji społecznych. Przekop mierzei z różnych względów będzie miał olbrzymie oddziaływanie na środowisko. Dlatego musimy z ekologami rozmawiać, by nie popełnić błędów, tak jak np. we Władysławowie, gdzie falochrony portu spowodowały zanikanie plaż. Nie można tego ominąć, a PiS to zrobił. To spowoduje, że ekolodzy będą mogli zaskarżyć działania rządu chociażby do Trybunału w Hadze, jak to miało miejsce w przypadku Rospudy. Rząd PO-PSL prowadził tę inwestycję standardowym trybem, każdą decyzję poddając konsultacjom społecznym. Dzięki temu wytrącilibyśmy argumenty ekologom, a kanał byłby gotowy w 2022 roku. Przewiduję, że niestety strategia PiS jest taka, by kanału nie budować, a winę zrzucić na opozycję i ekologów. To byłoby zresztą rządowi na rękę, bo uważam, że PiS pieniędzy na tę inwestycję nie ma. Już przecież w 2016 r. utrącono 250 mln zł na inwestycje wspierające przekop, m.in. rozbudowę portu w Elblągu czy budowę mostu w Nowakowie na szlaku wodnym do Elbląga. Bez tych inwestycji przekop to droga donikąd.
Tymczasem Gróbarczyk podkreślał jeszcze jesienią ub.r., w czasie spotkania w Krynicy Morskiej, że właśnie specustawa jest gwarantem finansowania inwestycji. 880 mln zł na budowę ma pochodzić z kolejnych krajowych budżetów. Specustawę chwali też wójt Jakub Farinade. - Tą decyzją obecna władza pokazała, że robi coś, czego poprzednia nie była w stanie - podkreśla wójt gminy Sztutowo.
(wizualizacja inwestycji)