Przemysł kosmiczny to nie futurologia. Beduini już to wiedzą
Przestrzeń kosmiczna zajmuje centralne miejsce obszaru zainteresowań bez względu na to, czy patrzy się na przyszłość przez pryzmat utrzymania spójności cywilizacyjnej, zachowania wartości demokratycznych, lepszego komunikowania, transportu, nauki, ochro-ny środowiska czy eksploracji kosmosu przez człowieka.
Przytaczając opinię Dana Taylora, dyrektora generalnego Voyager Space Holdings, wszyscy w pewnej mierze są uczestnikami przemysłu kosmicznego, tylko jeszcze nie są świadomi tego faktu. Sektor kosmiczny dobrze prosperuje ze względu na współzawodnictwo o przyszły rynek. W tym wyścigu uczestniczą prywatne przedsiębiorstwa oraz rządy, w celu opracowania nowych sposobów dostania się na orbitę z własną infrastrukturą.
Działalność nowej branży jest najczęściej kojarzona z dostępem internetowym w ramach łącz satelitarnych oraz z przedsiębiorstwami, które umożliwiają wynoszenie na orbitę, lecz katalog aktywności komercyjnej jest zdecydowanie większy. Generalizując, jest to całe spektrum zbierania informacji, np. danych klimatycznych czy informacji pogodowych, służących do optymalizacji tras dostaw zarówno drogą powietrzną, jak i lądową czy morską.
Google przez rozwój infrastruktury sieciowej z sukcesem zainwestowało ogromne pieniądze w stworzenie uporządkowanego zestawu danych znanych nam na Ziemi informacji, które dostarczają wiedzy na żądanie: począwszy od aktualnych wydarzeń, po godziny otwarcia sklepu włącznie.
Mniej udanym przedsięwzięciem Google był projekt Loon zainicjowany w 2011 roku, jako koncepcja wykorzystania balonów stratosferycznych w infrastrukturze internetowej. Loon zmagał się z najtrudniejszym problemem w łączności, jakim jest dotarcie do społeczności w odległych lub trudno dostępnych obszarach globu. W efekcie końcowym projekt porzucono, ponieważ nie znaleziono sposobu, aby uzyskać niskie koszty, umożliwiające budowę długoterminowego biznesu.
Podobne działania w nowym obszarze podjął Microsoft, który w 2020 roku wszedł na rynek z inicjatywą Azure Orbital, wykorzystującą łącza satelitarne. Usługa umożliwia przepływ informacji między infrastrukturą naziemną a satelitami i jest skierowana do szerokiego spektrum odbiorców - zaczynając od sektora prywatnego, przez instytucje publiczne, na rządowych kończąc.
Z całą pewnością świetlaną przyszłość w przemyśle kosmicznym ma przed sobą robotyka, której przykładowe zastosowania to usuwanie z przestrzeni kosmicznej różnego rodzaju pozostałości lub przechwytywanie i serwisowanie satelitów. W perspektywie długoterminowej da to rezultat w postaci uruchomienia koprodukcji prywatnego sektora stacji kosmicznych, systemów komunikacji oraz systemów zasilania opartych o energetykę atomową zlokalizowaną w przestrzeni.
Konkludując ogólne tendencje rywalizacji między podmiotami komercyjnymi nowego sektora można stwierdzić, że wszelkie starania będą skupione na wzajemnym prześciganiu się w rozbudowywaniu posiadanego katalogu możliwości technologicznych.
Fragmentaryzacja i profesjonalizacja
Śledząc aktualną infosferę, można wskazać różne przykłady dużego kapitału, który odniósł wielki sukces. Nazwy takich spółek i ich logotypy są powszechnie znane i kojarzone, jak chociażby SpaceX czy United Launch Alliance. Są to przedsięwzięcia, których odbiorcą lub partycypantem w mniejszym lub większym zakresie jest strona rządowa. Z czysto praktycznego punktu widzenia tworzenie szerokiego katalogu możliwości i zamykanie go pod szyldem jednej ogromnej spółki nie służy branży kosmicznej z bardzo prostego powodu: jest nim zawyżanie kosztów i tłumienie innowacyjności.
Obecnie w sektorze kosmicznym funkcjonuje cała masa małych i średnich przedsiębiorstw, jak również różnorodnych kontraktorów amerykańskiego Departamentu Obrony w postaci: Aevum, Astra, X-Bow, Rocket Lab, Space Vector lub VOX Space. Jest to swojego rodzaju wyraz ducha epoki. Drobne inicjatywy wykazują zdecydowanie większą przedsiębiorczość, która stanowi siłę napędową branży i decyduje o jej konkurencyjności, również w kontekście zagranicznych adwersarzy. Innowatorzy są jednocześnie liderami w swojej niszy, natomiast wielki biznes raczej sprowadza się do roli integracyjnej potencjału technologicznego opracowanego przez mniejszych kooperantów.
Schematy, które znamy
Zmiany zachodzące w obszarze systemów satelitarnych niskiej orbity okołoziemskiej (Low Eath Orbit) przypominają znany nam bardzo dobrze od ponad dwóch dekad rynek oprogramowania i sprzętu komputerowego.
Umieszczenie konstelacji jest podobne do procesu wdrażania nowego produktu przez programistów: zanim rynek stanie się bardziej konkurencyjny, opracowują i udostępniają szybko wersję „1.0”, budując tym samym bazę klientów oraz udoskonalając cały czas swój produkt w oparciu o informacje zwrotne. Ważnym składnikiem sukcesu jest dobre wyczucie czasu wdrożenia inwestycji, wraz z którym powinno iść zainteresowanie konsumentów.
Elon Musk, opisując swój system satelitarny Starlink, przyrównał go do zespołu komputerów stacjonarnych, które można łatwo wymienić. Ze względu na dużą ilość satelitów, rozumianych jako elementy składowe większej konstelacji, funkcje pojedynczych egzemplarzy mają charakter zamienny: w razie awarii jednego satelity jego funkcję przejmie inny. Dzięki temu można mniej je testować i szybciej wynosić na orbitę. Elon Musk również spodziewa się kluczowych aktualizacji swojej megakonstelacji w pięcioletnich odstępach czasowych, zatem w perspektywie roku 2025 możemy oczekiwać kolejnego przełomu technologicznego.
Beduini już rozumieją sektor kosmiczny
W przewrotny sposób poddała pod dyskusję temat Alyssa Goessler na łamach portalu SpaceWatch.Global, gdy zadała pytanie, czego Beduini mogą nas nauczyć o zrównoważonym rozwoju i koniunkturze w kontekście branży kosmicznej.
Obecnie dla nas, współcześnie żyjących ludzi, zrównoważony rozwój w przestrzeni kosmicznej oznacza „zdolność całej ludzkości do dalszego wy-korzystywania przestrzeni kosmicznej do celów pokojowych i czerpania korzyści społeczno--ekonomicznych w dłuższej perspektywie czasowej”, w myśl idei wypracowanej przez Secure World Foundation.
Przez wiele stuleci rdzenne grupy praktykowały zrównoważony rozwój jako warunek konieczny do egzystencji. Zdol-ność do przetrwania ludów ko-czowniczych była uzależniona od oszczędnego korzystania z zasobów i zrozumienia środowiska, w którym żyją, ze szczególnym uwzględnieniem surowych warunków panujących na pustyni.
Wbrew pozorom zdolność do przetrwania na pustyni opierała się w dużej mierze na stosowaniu zasad empirycznych. Do nawigacji Beduini wykorzystywali obserwację przemian zachodzących w środowisku naturalnym: uprzednio wyznaczonych ścieżek, zmian położenia ciał niebieskich zy też wyrzeźbionych przez wiatr kątów nachylenia piasku na wydmach. Podobnie w dniu dzisiejszym kluczowy element w biznesie stanowi właściwe określenie własnej pozycji w niszy w relacji do adwersarzy biorących udział w tej rywalizacji.
Równie ważne jest budowanie świadomości sytuacyjnej w kontekście militarnym, którego cele zmaterializowały się w drodze udanego umieszczenia na orbicie satelity Falcon Eye 2, dedykowanego zastosowaniom wojskowym sił zbrojnych ZEA.
Co więcej, można stwierdzić, że Zjednoczone Emiraty Arabskie są świadome rozmiarów potencjału gospodarczego przemysłu kosmicznego, którego nie przegapią. Od czasu odkrycia złóż ropy naftowej w ZEA w 1966 roku gospodarka tego państwa przeszła głęboką transformację, która skutkowała zaawansowaną urbanizacją. Mimo upływu kilku dekad obywatele ZEA nadal identyfikują się ze swoim beduińskim rodowodem, ciesząc się jednocześnie wysokim standardem życia, zakorzenionym w epoce boomu naftowego.
Koniunktura i zasoby finansowe z pewnością w tym kraju nie zostaną przejedzone, lecz staną się fundamentem kolejnej prosperity. W myśl konkluzji zawartej w białej księdze, opublikowanej we wrześniu 2020 roku przez Dubai Chamber of Commerce and Industry, sektor kosmiczny jest dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich najbardziej obiecującym i kluczowym filarem wzrostu ekonomicznego w perspektywie najbliższych pięćdziesięciu lat.
Tekst zatytułowany „Space Economy Investment Opportunities for the UAE” wskazuje obszary o największym potencjale inwestycyjnym, to jest kosmiczne: górnictwo, stacje, prawo, recykling, turystyka, przedsiębiorstwa oraz akademie, których zadaniem jest przygotowanie astronautów do lotów komercyjnych. Jest to katalog, który w zasadzie nie wymaga uzupełnienia.
Współpraca międzynarodowa
Dla wielu państw dużym ułatwieniem w realizacji zamierzeń związanych z gospodarką sektora kosmicznego i jednocześnie rozwiązaniem wielu problemów technologicznych jest kooperacja międzynarodowa. Wspomniane Zjednoczone Emiraty Arabskie również nawiązały współpracę pod koniec roku 2020 z Uniwersytetem Teksańskim w Austin w zakresie wymiany doświadczeń. Uczelnie zobowiązały się do wspierania w wielu dziedzinach: mapowania trajektorii śmieci kosmicznych, obserwacji radiowych i optycznych, implementacji i utrzymania wspólnej bazy danych obiektów kosmicznych, rozwoju wspólnych ram zarządzania ruchem kosmicznym i wielu innych.
Trudno jest opisać całą paletę współpracy międzynarodowej w sektorze kosmicznym ze względu na jej złożony charakter, ale można wskazać najbardziej interesujące przykłady. Jednym z nich jest kooperacja między niemiecką agencją kosmiczną DLR oraz australijskim Southern Launch. Porozumienie tych instytucji jest ukierunkowane na implementację wspólnych cywilnych badań wynoszenia orbitalnego i suborbitalnego, ze szczególnym uwzględnieniem rakiet nośnych wielokrotnego użytku.
USA skoncentrowane na bogatych
Z polskiej perspektywy w kwestii otwarcia na kooperację w sektorze kosmicznym widać, że wraz ze zmianą administracyjną w Waszyngtonie i objęciem urzędu prezydenta przez Joe Bidena powoli będą pojawiać się wcześniej niedostępne, nowe opcje.
W ocenie think-tanku Center for Strategic and International Studies dotychczasowe skupianie amerykańskich zasobów na uznanych potęgach branży kosmicznej jest złym pomysłem oraz jest sprzeczne z długoterminowym bezpieczeństwem i interesami gospodarczymi USA. Ponad połowa umów NASA w 2018 roku była zawarta między innymi z Europejską Agencją Kosmiczną oraz pięcioma krajami: Kanadą, Francją, Niemcami, Japonią i Wielką Brytanią. Konkludując, w stanie obecnym amerykańska międzynarodowa współpraca w przestrzeni kosmicznej jest silnie skoncentrowana na bogatych krajach, które już tam zaznaczyły swoją obecność.
Dotychczasowa luka polityki w tym obszarze w postaci braku priorytetowego traktowania przez Stany Zjednoczone współpracy z krajami rozwijającymi się została wykorzystana przez Chiny, które szybko stały się głównym rywalem USA w przestrzeni kosmicznej. Pekin skutecznie implementował rosnące możliwości technologiczne, aby wzmocnić swoje wpływy dyplomatyczne, zwłaszcza przez wsparcie krajów rozwijających się. W roku 2018 Chiny z powodzeniem przeprowadziły 38 startów orbitalnych. Dotychczasowo jest to największy wynik osiągnięty w skali jednego roku przez pojedyncze państwo w XXI wieku.
Chińczycy, rywalizując z USA, zapewniają rozwój technologii satelitarnych i usługi wynoszenia na orbitę krajom rozwijającym się. W grudniu 2019 roku Chiny zainstalowały pierwszego satelitę Etiopii. Reasumując, od 2010 roku Państwo Środka wyniosło na orbitę co najmniej 41 satelitów należących do 18 innych krajów. Zdecydowaną większość z nich stanowiły państwa zlokalizowane w Afryce, Azji i Ameryce Łacińskiej.
Uczestniczenie Polski w sektorze kosmicznym jest realną opcją, będącą w zasięgu możliwości technologicznych. W mojej ocenie, w perspektywie nadchodzącej dekady chwilowa opcjonalność branży kosmicznej stanie się koniecznością, chociażby ze względu na rozwój komunikacji kwantowej i związany z nią kontekst bezpieczeństwa narodowego. Powodów jest wiele: zaczynając od sfery czysto ekonomicznej, a kończąc na technologiach wojskowych. Okoliczności w tym obszarze wydają się być sprzyjające, biorąc pod wzgląd stanowisko amerykańskiego Space Command, które rozważa otwarcie swoich struktur na szerszy udział sojuszników w częściach operacji dowodzenia tradycyjnie zarezerwowanych dla obywateli USA.
Postępujący upływ czasu, wyrażony ruchem wskazówek zegara, sam nie wytworzy nowej jakości, tylko nasza innowacyjność. Wszystko zależy od motywacji decydentów, która powinna ukierunkowywać krajowe zasoby kadrowe do działania, bowiem „chcieć to móc”.
dr Łukasz Gajewski
CV
Dr Łukasz Gajewski
Politolog z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu. Zajmuje się aktualnymi problemami związanymi z bezpieczeństwem państwa i kierunkami polityki zagranicznej, a także m.in. zagadnieniami z zakresu bezpieczeństwa energetycznego Polski.