Przemysł kosmiczny? To nie jest żaden „odlot”
Rozmowa z prezesem Polskiej Agencji Kosmicznej, prof. Markiem Banaszkiewiczem, który odwiedził zielonogórską firmę Hertz Systems.
Polska Agencja Kosmiczna... Trochę kojarzy się z filmem fantastyczno-naukowym, rakietami i kosmonautami...
Oczywiście rakiety są potrzebne. Również kosmonauci. Ktoś musiał przecież wylądować na Księżycu. Ale największa część przemysłu kosmicznego związana jest z aplikacjami, telekomunikacją. Mamy mnóstwo satelitów, mamy nawigację, czyli możliwość lokalizacji i wreszcie obserwacji Ziemi, jak na przykład przedsięwzięcia związane z programem Copernicus. W tym mieści się również meteorologia. Znaczna część pozyskiwanych informacji jest bezpłatna, i to propozycja dla małych firm. Jeśli ktoś ma dobry pomysł marketingowy, może go wykorzystać. A ten biznes jest więcej wart niż rakiety, o których mówiliśmy. To tutaj pomnażane są pieniądze.
Koło zamachowe gospodarki?
Przemysł kosmiczny powinien być kołem zamachowym naszej gospodarki, ale nie wyobrażajmy sobie, że wyprze inne gałęzie przemysłu. I nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele ten kosmiczny przemysł ma praktycznych, przyziemnych zastosowań. Na przykład obserwację lasów, by chronić je przed nielegalnym wyrębem. Czy tak jak w przypadku zielonogórskiej firmy Hertz, która wprowadziła aplikację służącą do obserwacji transportu zwierząt. Zresztą jest ona jednym z liderów polskiego sektora kosmicznego.
Przy naszych nakładach na naukę mamy szansę rywalizować z tuzami?
Mamy przede wszystkim zdolnych ludzi, którzy wygrywają rozmaite konkursy, nie tylko na projekt słynnego łazika. Widać wielkie zapotrzebowanie młodzieży, która chce się wykazać, sprawdzić. Tymczasem pierwsza ekipa, która wygrała międzynarodowy konkurs, przeszła na produkcję zabawek, gdyż nie miała możliwości rozwoju.
Każdy region zapowiada, że chce być polską Doliną Krzemową...
Dla każdego regionu to wielka szansa. Lubuskie ma naturalny atut, czyli bliskość Niemiec, bliskość europejskiego rynku, gdzie przemysł kosmiczny jest rozwinięty. Macie kadrę: na przykład jak się dowiedziałem, Hertz opiera się na absolwentach miejscowej uczelni. W Polsce poziom kształcenia studentów w naukach technicznych i ścisłych jest zresztą bardzo dobry. Przeszkody są znane: brak kapitału, dostępu do rynku... Ale są też instytucje, jak Agencja Rozwoju Przemysłu, których zadaniem jest wspieranie inicjatyw. Problem, że ta branża jest bardzo hierarchiczna. Zatem powinna po-wstać grupa liderów, wokół których budować powinna się branża. I znów przywołam tu przykład Hertza.
A lobbing? Czy nie jest zbyt słaby?
Nasza agencja działa od niedawna. W Polsce tą branżą zajmuje się kilka ministerstw. Teraz powinniśmy uporządkować kompetencje. Powinniśmy starać się, aby Polacy pracowali w Europejskiej Agencji Kosmicznej, co wypracowuje markę. Wreszcie budowanie partnerstwa, więzów kooperacyjnych z większymi firmami, aby wejść do łańcucha powiązań.
W Polsce nadal na hasło „kosmiczny” reagujemy ironią?
W tej chwili, dzięki wysiłkom całego środowiska, posłów z komisji kosmicznej już nie wysyła się na Marsa. Wręcz przeciwnie: teraz obserwuję aktywność ministrów. Wszy-scy chcą się przemysłem kosmicznym zajmować, wykazać znajomością jego sekretów. Taka moda...