Przemysław Kieliszewski: Teatr Muzyczny w Poznaniu będzie bramą, która zaprosi do centrum miasta mieszkańców i turystów [ROZMOWA]
O 65. rocznicy istnienia Teatru Muzycznego, nowej siedzibie, minionych spektaklach i tych, które są w przygotowaniu, opowiedział Przemysław Kieliszewski. Dyrektor Teatru Muzycznego w Poznaniu wyjawił, dlaczego niedługo teatr stanie się główną atrakcją Metropolii Poznań, która do centrum miasta zaprosi turystów z różnych części Polski i świata.
Niedawno pojawiła się informacja, że poprowadzi Pan Teatr Muzyczny w Poznaniu przez kolejną kadencję. Gdyby miał Pan pokusić się o podsumowanie tego, co wydarzyło się od 2013 roku, to które premiery czy wydarzenia uważa Pan za najważniejsze?
Przełomową premierą dla naszego teatru i zespołu był musical „Jekyll & Hyde”, który odbił się szerokim echem w Polsce, a także był cezurą nowoczesnego teatru muzycznego. W moim sercu jest również „Evita” i „Jesus Christ Superstar”, wystawiony na Stadionie Miejskim w Poznaniu dla 25 tys. widzów. Pokazaliśmy, że Teatr Muzyczny to nie jest „Dom Kultury” przy ulicy Niezłomnych, jak niektórzy nas określali z powodu warunków, w których pracujemy. Teatr pełni bardzo ważną funkcję dla Poznania i Wielkopolski. Pokazały to koncerty z Placido Domingo oraz koncert Andrea Bocellego dla 27 tysięcy widzów, z udziałem naszych artystów, które współorganizowaliśmy. Z premier teatralnych kluczowy był też „Pippin” wystawiony 2 lata temu i „Virtuoso” o Ignacym Janie Paderewskim, z którym będziemy jeździć po świecie. Gdyby nie pandemia to już teraz gralibyśmy go za granicą. Po ostatniej próbie generalnej do „Kombinatu” jestem przekonany, że to będzie nowa jakość w Teatrze Muzycznym, która zaskoczy wielu widzów. Sami nie zdawaliśmy sobie sprawy, że jesteśmy gotowi na tego typu spektakl, ale reżyser Wojciech Kościelniak i choreograf Ewelina Adamska-Porczyk udowodnili, że tak. Pokazujemy nową twarz teatru, który ma coś ważnego do powiedzenia.
Teatr cały czas walczy o nową siedzibę. Na jakim etapie są Państwo w tej chwili i kiedy planowane jest otwarcie?
Pod koniec lipca będziemy mieć projekt budowlany, który będzie gotowy do odbioru i wówczas wystąpimy o pozwolenia na budowę, które powinniśmy otrzymać do końca tego roku. Równolegle będzie powstawał projekt wykonawczy, a w tym samym czasie staramy się dosyć skutecznie o zbudowanie montażu finansowego dla tej inwestycji, co przy zmieniających się cenach nie jest łatwe. Mogę powiedzieć, że po wizycie z prezydentem Solarskim i panią poseł Jadwigą Emilewicz u premiera Glińskiego, otrzymaliśmy promesę dla Miasta Poznań o współfinansowaniu tej inwestycji ze strony państwa na poziomie 50%, czyli minimum stu milionów złotych. Cieszymy się, że do wspierania teatru dołączył miesiąc temu Powiat Poznański, z którym Miasto Poznań podpisało umowę. Mam nadzieję, że jesienią przyszłego roku będzie można wkopać pierwszą łopatę.
Bierze Pan pod uwagę również fakt, że nowa siedziba jednak nie powstanie?
Wydaje mi się, że Miasta nie stać, żeby nie zbudować nowej siedziby dla Teatru Muzycznego. Poznań jest ambitnym miastem, a jego mieszkańcy są zbyt dumni, żeby na coś takiego pozwolić. Ten projekt już parę razy upadał. Po 1989 r. nie zrealizowano znaczącej inwestycji w obszarze sztuk artystycznych. Wszystkie duże miasta, już ten krok zrobiły, a to przełożyło się na ciekawe wydarzenia w tamtych miejscach; przyjeżdżają znani artyści, turyści, a mieszkańcy są dumni z takich inwestycji w sektorze usług społecznych. Zaczęliśmy mówić o naszym miejscu, jako teatrze metropolitalnym, ponieważ możemy rocznie przyjąć 300 tysięcy osób. To często mieszkańcy gmin powiatu poznańskiego. Będziemy bramą, która zaprosi do centrum miasta mieszkańców i turystów. Tylko Teatr Muzyczny może być z jednej strony sztuką, która daje poczucie ekskluzywności, a z drugiej strony jest miejscem tworzenia pozytywnych emocji. Społecznie bardzo tego potrzebujemy. Kilka lat temu przekonałem się, że teatr muzyczny to teatr żywy, komunikujący się dzisiejszym językiem, angażujący ludzi w sposób masowy.
Wiadomo, że ma to być największy teatr muzyczny w Polsce. W jaki sposób chce Pan zapełnić tak liczną widownię? W Gdyni czy Warszawie nie mają z tym większego problemu, ale są to jednak o wiele większe ośrodki, bo w końcu mówimy o Trójmieście oraz stolicy.
Metropolia poznańska to milionowa metropolia, a na zachód od Poznania nie ma żadnego teatru muzycznego. Robiliśmy badania w tym zakresie, z których wynika, że jesteśmy wyjątkową instytucją oddziałującą na obszar nie tylko metropolii, ale też 2-3 województw w Polsce. Pojęcie największego teatru w Polsce jest poniekąd chwytem marketingowym, gdyż będziemy zaledwie o kilkudziesiąt miejsc więksi od Teatru Muzycznego w Gdyni, który jest dla nas jednym z punktów odniesienia. Gdynia jest bardziej rozwiniętym turystycznie miastem ale pod tym względem stolica Wielkopolski musi się odbudować. Zapomnieliśmy, że jesteśmy na szlaku piastowskim i byliśmy pierwszą stolicą Polski. Niestety nie potrafimy opowiadać o Poznaniu, jak o wyjątkowym miejscu. Dlatego chcemy dać miastu argumenty, które przyciągną tutaj ludzi. Będziemy czynnikiem, który uatrakcyjni wizyty w naszym regionie. W Londynie jest ponad dwadzieścia teatrów muzycznych i West End wieczorami tętni życiem. Po pracy ludzie wybierają się do teatru, niezależnie, czy jadą rowerem, metrem czy idą pieszo. Dla nich jest to naturalne i my też chcemy stać się dla Poznania miejscem, do którego wchodzi się z ulicy, bez garnituru. Pragniemy stworzyć miejsce demokratyczne, czyli dla każdego, również z udziałem organizacji społecznych.
Zobacz też: Nowa siedziba Teatru Muzycznego pomieści ponad 1,5 tys. widzów
Przejdźmy teraz do Państwa najnowszej premiery, czyli „Kombinatu” w reżyserii Wojciecha Kościelniaka. Tym razem nie jest to klasyczny musical, ale spektakl muzyczny. Skąd pojawił się pomysł na ten tytuł?
Z Wojciechem Kościelniakiem od kilku lat rozmawialiśmy o różnych tematach i tytułach. Wojciech jest znany z tego, że adaptuje lub tworzy spektakle autorskie. Wydaje mi się, że on się najlepiej czuje w gatunku zwanym „kościelnikami”, czyli bardzo charakterystycznych spektaklach, które tworzy ze swoimi współpracownikami, jak między innymi Eweliną Adamską-Porczyk, Damianem Styrną czy Tadeuszem Trylskim. Zespół dojrzał do tego, żeby zrealizować ten spektakl. Opowiada on o jednostce zduszonej przez system. Na pewno nie jest to komercyjny musical, ale forma teatru muzycznego powoduje, że elementy widowiskowe kontrastują jeszcze bardziej z poważną tematyką i ją uwypuklają.
Do kogo kierują Państwo to przedstawienie i czy zamierzacie zgłaszać je na festiwale?
Rozmawiamy z organizatorami festiwali. Mamy trzy wstępne zaproszenia. Znakomita realizacja i muzyka Grzegorza Ciechowskiego są atutami tego przedstawienia i jestem przekonany, że wieść o tym spektaklu szybko rozejdzie się po całej Polsce. Jest to spektakl dla osób od 16 roku życia, ale myślę, że poza tym jest to historia dla każdego. Przynosi niesamowite doświadczenia. Jest to przedstawienie kompletne ze względu na świetną reżyserię, genialną muzykę, choreografię, scenografię, światło i znakomitą grę zespołu. Z pewnością będziemy się nim chwalić przez wiele lat. Dla miłośników muzyki Republiki i tekstów Grzegorza Ciechowskiego, którą Wojciech Kościelniak obudował swoją kafkowsko-orwellowską opowieścią to pozycja obowiązkowa.
Czy piosenki Grzegorza Ciechowskiego mogą zainteresować młodsze pokolenie, które słucha jednak trochę innej muzyki i żyje w zupełnie innych czasach?
Wrócił czas na te piosenki. One mają świeżość. Mają pazur i prostotę rockową, która wróciła do łask. Ważny jest też uniwersalny przekaz tekstów. Ciechowski nie pisał wprost o systemie komunistycznym, ale i tak wszyscy wiedzieli, że chodzi o opresję, jaką ten system narzuca człowiekowi. Teraz ciągle nas to dotyczy: w korporacji, w systemie społecznym, w systemach religijnych. Wszędzie tam, gdzie następują deformacje w stronę ideologii, zaczyna się zagrożenie dla jednostki i jej wolności. Uniwersalizm tekstów Grzegorza Ciechowskiego jest niebywały i sądzę, że nie tylko pokolenie 40-latków i osób starszych jest w stanie je docenić, ale też młodszy widz, doświadczy ich w sposób emocjonalny.
Przeczytaj recenzję: Kombinat. Wizja surrealistycznej opresji władzy nad jednostką
Przejdźmy teraz do Jubileuszu 65-lecia. Czy w ciągu tych kilkunastu lat zmieniło się postrzeganie Teatru Muzycznego wśród mieszkańców Poznania i Wielkopolski? Przypomnijmy bowiem, że wcześniej była to Operetka Poznańska.
Tak, łatka operetki jest związana bezpośrednio z tym miejscem. Do momentu przeniesienia się do nowej siedziby, będzie ona funkcjonować u tych, którzy nie byli tu przez ostatnie 7 lat. Choć nazwa naszego teatru zmieniła się w 1971 roku, czyli 50 lat temu. Dodatkowo estetyka z poprzedniego wieku, w jakiej pracował teatr, miała w sobie coś z operetki. A operetka to już gatunek historyczny, wąski. Tymczasem musical jest tym, czym była w czasach Rossiniego lub nawet w czasach Mozarta opera – miejscem, do którego przychodzili ludzie i wychodzili, śpiewając usłyszane arie. To była część ich życia. Obecnie powstaje kilkadziesiąt musicali rocznie i wiele z nich znakomicie opowiada o problemach dzisiejszego człowieka. Pokazujemy widzom, że chcemy być blisko nich. A publiczność poszerzyła się nam o ludzi w średnim i młodym wieku. Co więcej, wiele osób starszych przekonało się do naszego nowego repertuaru. Widzowie czekają na nową siedzibę, dlatego że chcą oglądać tytuły, których nie jesteśmy teraz w stanie zagrać w naszym „pudełku po butach”.
Jakie atrakcje zaplanowali Państwo w związku z Jubileuszem?
Przygotowaliśmy premiery „W tonacji życia” i „Kombinat”, które będziemy grali w kolejnym sezonie, ale też wydawnictwa, jak album ze zdjęciami i z dwoma płytami, po polsku i po angielsku z musicalu „Virtuoso”. Mamy w przygotowaniu też szereg imprez letnich w sierpniu tego roku, co zwieńczymy 29 sierpnia koncertem nad Wartą. Zadedykujemy go Grzegorzowi Ciechowskiemu, bo to dzień jego urodzin. Przypomnę, że ostatni publiczny koncert Republiki z jego udziałem odbył się w Poznaniu 11 listopada przy Świętym Marcinie. Dla nas to symboliczne, bo właśnie tam ma być nasza nowa siedziba. Grzegorz Ciechowski stał się więc niespodziewanym patronem naszego Jubileuszu. W połowie października zaprosimy poznaniaków do Sali Ziemi na koncert, na którym pokażemy wiele znaczących utworów z naszych ostatnich musicali i z tych planowanych. W przestrzeni miasta przygotowujemy kilka ważnych projektów, a jednym z nich będzie nasz koncert 28 czerwca pod Poznańskimi Krzyżami.
Chciałem jeszcze wrócić do nowej siedziby. Teatr Muzyczny Roma znany jest z tego, że przez rok lub dłużej pokazuje wciąż ten sam tytuł. Z kolei w Gdyni publiczność może liczyć na niezwykle zróżnicowany repertuar. Który z tych modeli bardziej się Panu podoba? Czy chce Pan postawić na zespół etatowy czy gościnny?
Tylko Teatr Roma gra w modelu broadwayowsko-westendowskim, czyli gra jeden spektakl, aż publiczność nie przestanie na niego chodzić. Wszystkie pozostały teatry w Polsce, to teatry repertuarowe. Teatr Muzyczny, jako teatr publiczny pozostanie teatrem repertuarowym, co nie znaczy, że nie będzie docierał do dużego wolumenu widzów. Chcemy promieniować bardzo szeroko na Poznań i metropolię. Będą to przedsięwzięcia duże, ale też zagramy autorskie projekty. Dlatego Teatr Roma nie jest dla nas wzorem, a punktem odniesienia są bardziej Teatr Muzyczny w Gdyni lub Teatr Muzyczny Capitol we Wrocławiu. Nasz zespół pozostanie zespołem w dużej mierze etatowym, co daje pewną stabilność i perspektywę rozwojową, choć castingi pozwalają nam zasilać nasze tytuły artystami z całej Polski.
Który ze spektakli stał się Panu najbliższy w ciągu tych ośmiu lat i dlaczego?
Powiedziałbym od „Jakylla&Hyde’a” do „Pippina”. „Jekyll…” był ryzykiem, które się opłaciło, a „Pippin” był domknięciem budowania zespołu. Zaryzykowałem przy tym drugim i stworzyłem polską wersję piosenek „Pippina”, co pozwoliło mi na chwilę odejść od menedżerskich obowiązków. Ale czas do nich wracać, by zbudować nowy Teatr.
---------------------------
Zainteresował Cię ten artykuł? Szukasz więcej tego typu treści? Chcesz przeczytać więcej artykułów z najnowszego wydania Głosu Wielkopolskiego Plus?
Wejdź na: Najnowsze materiały w serwisie Głos Wielkopolski Plus
Znajdziesz w nim artykuły z Poznania i Wielkopolski, a także Polski i świata oraz teksty magazynowe.
Przeczytasz również wywiady z ludźmi polityki, kultury i sportu, felietony oraz reportaże.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień