Przepraszam, czy jest na sali przewodniczący?

Czytaj dalej
Fot. Andrzej Banas
Przemysław Franczak

Przepraszam, czy jest na sali przewodniczący?

Przemysław Franczak

Pierwsze zebranie w nowym roku szkolnym. „Dobrze, zanim zaczniemy, musimy wybrać trójkę klasową i reprezentanta do rady rodziców. Bez tego ani rusz”.

To jest taki moment, w którym wydaje ci się, że przeniosłeś się w czasie ćwierć wieku wstecz, na lekcję fizyki, gdy w gęstniejącym powietrzu wiszą jak gilotyna słowa nauczyciela: „Do odpowiedzi poproszę...”. W sali dwadzieścia kilka osób, matek i ojców, czasem ludzi sukcesu, czasem nie, ale jednak dorosłych ludzi. Ich ciała zaczynają się wić w bezwarunkowych odruchach, zadziwiające, jak dobrze mięśnie i mózg pamiętają dawne układy szkolnego baletu.

Niektórzy więc od razu zaczynają się garbić, głowę chowają między ramionami. Inni przechylają się na bok, licząc, że plecy osoby siedzącej z przodu rzucą bezpieczny cień. Wzrok ucieka od nauczyciela, żeby tylko nie złapał kontaktu, najlepiej patrzeć w kartkę i udawać, że coś się pisze, byle nie gwałtownie. Miny takie, jakby padło pytanie o prawo Coulomba, a od odpowiedzi zależała promocja do następnej klasy. Nieprzygotowania zgłosić nie można.

Socjologowie badający rozwój społeczeństwa obywatelskiego mogą sobie darować obserwowanie aktywności ruchów miejskich, wystarczy, że na początku września przejdą się na wywiadówki. Tu leżą wszystkie odpowiedzi. Czekam już tylko na to, gdy na początku roku szkolnego portale zaczną odpalać artykuły w rodzaju „TOP-5 sposobów, jak uniknąć bycia klasowym skarbnikiem”.

No więc lasu rąk nie ma. Jest za to zbiór wymówek. „Niestety, nie będę w stanie pogodzić tego z pracą” (działa, ale zrozumienia nie wzbudza, bo inni nie są przecież bezrobotni), „często wyjeżdżam, nie będę mógł się w pełni poświęcić” (skuteczne, na co komu przewodniczący, za którego trzeba wszystko robić), „w tym roku nie, ale może w przyszłym” (sprawdza się, niby wola jest, a potem i tak wszyscy zapomną), „jestem już zaangażowany w klasie drugiego dziecka” (best of the best, nikt ci nie zarzuci, że masz wywalone na szkolne sprawy). Zdarza się też ultraasertywne „przykro mi, ale nie”, to opcja menedżerów wyższego szczebla, gruntownie przeszkolonych w szkole liderów na wypadek rozmaitych fakapów. Na polu bitwy zostają ci z miękkim podbrzuszem, których każdy moment zawahania bezlitośnie wykorzystuje reszta. „Dasz radę, pomożemy”. Klepnięte! Oddech ulgi słychać w promieniu dwóch kilometrów.

Ja tu widzę materiał na spektakl godny narodowej sceny. Pomysł rzucam nieodpłatnie, bo żal mi się zrobiło nowego dyrektora Starego Teatru Marka Mikosa, że im więcej mówi, tym mniej przejrzysta jest jego wizja. Sztuka „Trójka klasowa” będzie hitem, gwarantuję, to wstrząsająca opowieść o współczesnej Polsce. Mogę pomóc skonsultować dialogi.

Przemysław Franczak

Kraków, wszechświat i cała reszta. Dziennikarz, publicysta, wydawca. Autor felietonów: społeczno-polityczno-kulturalnego "Smecza towarzyskiego" oraz sportowego "Sporty bez filtra". Korespondent Polska Press Grupy z siedmiu igrzysk olimpijskich.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.