Przeprowadzka jest kwestią czasu. Ale co dalej? Rozmowy wciąż trwają
Zarząd powiatu nowosolskiego nie chce już forsować swojego pomysłu reorganizacji sieci szkół w całości. Skupi się teraz na szkole „największej, najważniejszej i najbardziej kreatywnej”. Czyli na „Elektryku” w Nowej Soli.
Po grudniowej porażce, jaką poniósł zarząd powiatu próbując przeforsować pakiet uchwał oświatowych, pojawiło się pytanie: co dalej? Okazuje się, że nowosolskie starostwo nie che już skupiać się, jak do tej pory, na całości, a jedynie na części dotyczącej Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego „Elektryk”. Jak wyjaśnia Andrzej Ogrodnik, członek zarządu powiatu, jest to placówka „największa, najważniejsza i najbardziej kreatywna”.
Cała szkoła drży
Wśród wielu niewiadomych, pewne jest to, że „Elektryk” ze swojej obecnej siedziby musi się wyprowadzić. - Kompleks na ul. Witosa ma duże ograniczenia - mówi A. Ogrodnik. - Budynek wzdłuż ul. Szarych Szeregów ma drewniane stropy, więc każdy przejazd samochodu, większego czy mniejszego, powoduje, że szkoła cała drży. Tam nie da się zainwestować pieniędzy, nie wspominając o tym, że część sal ma tam 2,2 metra. To jest niedopuszczalne w oświacie - tłumaczy członek zarządu.
48 dni pozostało na wprowadzenie zmian. Po 29 lutego będzie to niemożliwe
Nową lokalizacją miałby być budynek przy ul. Piłsudskiego (dawne Powiatowe Centrum Edukacji, które kilka lat temu weszło w skład „Elektryka”). Swego czasu plan był taki, by sporych rozmiarów halę rozdzielić piętrem, co znacząco powiększyłoby powierzchnię całego budynku. Jednak zarząd uznał, że taka przebudowa nie ma większego sensu, skoro potrzebną powierzchnię można znaleźć tuż za miedzą. Mowa tu oczywiście o „Odlewniaku”, czyli Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3, który znajduje się zaledwie 200 metrów od dawnego PCE, a który wykorzystywany jest według A. Ogrodnika, w zaledwie jednej trzeciej. - Najlepiej byłoby te obiekty połączyć, a środki, zamiast na rozbudowę, można byłoby przeznaczyć na modernizację i wyposażenie tych szkół - mówi A. Ogrodnik. Dopóki jednak rada nie zadecyduje o kształcie powiatowej oświaty, oba rozwiązania są możliwe.
Nauczyciele boją się połączenia
Grzegorz Königsberg, dyrektor „Elektryka” nie ukrywa, że rozbudowa obiektu po PCE była jego pierwszą wizją. I niezależnie od tego, która wersja reformy oświaty miałaby wejść w życie, wyniesienie się z siedziby na ul. Witosa jest dla szkoły koniecznością. Ot, choćby z powodu odległości, jaka dzieli rozrzucone po mieście obiekty. - Zarząd musi przede wszystkim przekonać radnych, bo nauczyciele boją się tego połączenia. To normalne, że nie są w tej kwestii hurraoptymistyczni - mówi G. Königsberg. - Ja też wolałbym nie łączyć się z nikim, już to przerabiałem, gdy połączyliśmy się z PCE. Ale dostrzegam logikę w decyzjach zarządu. Jestem w stanie przystać na połączenie z „Odlewniakiem” ale bez Ochotniczego Hufca Pracy, bo to już będzie za wiele, zrobi się z tego miszmasz - wyjaśnia.
Więcej na temat reformy powiatowej oświaty, przeczytasz w najbliższym wydaniu „Tygodnika Nowej Soli”.
To nie pierwszy spór o powiatową oświatę...
Sprawa „Rolniczaka” w Nowym Miasteczku.
Trwający od lat niż demograficzny sprawił, że władze powiatu podjęły decyzję o likwidacji Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 6 w Nowym Miasteczku, czyli popularnego „Rolniczaka”. Stosowna uchwała miała być przegłosowana w lutym 2012 roku, jednak w ostatniej chwili została zdjęta z porządku obrad. Powodem była deklaracja gminy, która sama chciała podjąć się prowadzenia szkoły. Po wielu przebojach związanych m.in. z przejęciem nieruchomości, w kwietniu 2013 roku młodzież z gminy mogła odetchnąć z ulgą.
Sprawa liceum ogólnokształcącego w „Elektryku”.
Zarząd powiatu miał w planach stworzenie w „Elektryku” centrum kształcenie zawodowego i... tylko zawodowego. Podczas sesji w lutym 2015 próbowano więc wygasić tamtejsze LO. Dzięki wyłamaniu się z koalicji radnego Ryszarda Szablowskiego, uchwała nie przeszła.