Ostatnie godziny ziemskiego życia Jezusa były przerażające: zdrada Judasza, groteskowy sąd Sanhedrynu z fałszywymi świadkami, cyniczne zachowanie przedstawiciela rzymskiej władzy, okrutne biczowanie i wreszcie najstraszniejszy sposób zadawania śmierci zbrodniarzom – krzyżowanie. Możemy sobie tylko wyobrażać, przez co w tym czasie przechodziła Jego Matka, Jego przyjaciele i uczniowie: nie tylko upadła sprawa, w której pokładali wielkie nadzieje, ale zakończyła się w sposób niewyobrażalnie tragiczny. Chyba w tych dniach bliżej jesteśmy tego, czego doświadczyli, gdy bez przerwy mamy do czynienia z ludźmi z Ukrainy, którzy opowiadają o cierpieniu, śmierci, zniszczeniu.
Gdy upłynął świąteczny szabat, dwóch uczniów Jezusa opuściło Jerozolimę. Rozczarowanie nagłym końcem przygody, w którą się zaangażowali kilka lat wcześniej, przekuli na konkretną i szybką decyzję, bo przecież coś dalej trzeba robić i nie będą tylko siedzieć i płakać. Między Jerozolimą a Emaus dołączył do nich jakiś człowiek, w którym na koniec dnia rozpoznają Jezusa, ale póki był nieznajomym podczas rozmowy dzielili się z nim swoim rozczarowaniem i bólem. Skarżąc się na to, co ich spotkało, dorzucili na koniec zdanie o tym, że przy całej tej tragedii, która rozegrała się w piątek, dziś rano dodatkowo przeraziły ich jeszcze kobiety, które były o brzasku przy grobie Jezusa, nie znalazły ciała i miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, że On żyje.
Śmierć Jezusa była przerażająca, ale z drugiej strony tego rodzaju historie się zdarzają. Wieść o tym, że Jezus jednak żyje, początkowo wcale nie była dla nich lekarstwem na smutek, ale powodem przerażenia. Rzeczywiście poniekąd przerażające jest to, że człowiek, który oddaje swoje życie, nie umiera. Jeśli to jest prawdą, to cały nasz świat legnie w gruzach.
Cały świat ludzi – od naszych osobistych spraw po takie zdobycze cywilizacyjne jak prawo i państwo – opiera się na sprawiedliwości, która usiłuje dać każdemu to, na co zasługuje. Judaszowi należy się sztylet pod żebro, Kajfaszowi i Annaszowi seria krytycznych artykułów w prasie, Piłatowi powstanie przeciw władzy rzymskiej nad Żydami. Jezus nie postąpił sprawiedliwie: Judasza ocalił przed sztyletem Piotra a wobec zepsutej władzy religijnej i państwowej milczał jak owca prowadzona na rzeź. Kierował się w życiu czymś innym. Postanowił być jak Bóg, który jest dobry dla niewdzięcznych i złych i nie odpłaca złem za zło, ale daje nawet swoim wrogom tylko dobro. Jest zrozumiałe, że taki sposób myślenia doprowadził Jezusa do tragicznej śmierci na krzyżu. Jeśli jednak krzyż nie położył kresu Jego życiu, to wszystko trzeba będzie w życiu ułożyć na nowo. I chyba tego przerazili się uczniowie słysząc, co opowiadają kobiety.
Przyjęcie prawdy o zmartwychwstaniu wymaga sporej odwagi. Jeśli bowiem Jezus żyje, to znaczy, że Jego sposób postępowania i Jego nauka są słuszne, i trzeba będzie pójść za Nim. Miłowanie nieprzyjaciół, nieodpowiadanie złem na zło i bycie dobrym dla tych, którzy nas nienawidzą, może wzbudzić w człowieku obawę o swój los. Chrześcijaństwo wymaga więc tej odwagi, która przezwycięży przerażenie dobrą nowiną o tym, że oddanie życia innym nie jest jego stratą.