Przerzedzone kadry w szpitalu miejskim w Bydgoszczy. Byli lekarze podnoszą alarm. Lecznica odpowiada, że niesłusznie
- Źle się dzieje w szpitalu miejskim: ubywa kardiologów, zaczyna brakować pielęgniarek - alarmują nas lekarze, którzy od kilku miesięcy już tam nie pracują. - Źle jest w całym kraju, ale my sobie radzimy, pacjenci są na bieżąco zapisywani - odpowiada szpital miejski ustami rzeczniczki.
Niepokojące wieści o sytuacji kadrowej w Wielospecjalistycznym Szpitalu Miejskim im. dr. Emila Warmińskiego w Bydgoszczy docierały do nas od kilku miesięcy. Sprawa wydawała się najpoważniejsza w marcu. Zagrożenie epidemiologiczne było wtedy powodem wprowadzenia przez dyrekcję dyżurowego trybu pracy, tę decyzję jako błędną interpretowali niektórzy pracujący tam lekarze - argumentowali, że w takim trybie pracy pacjenci nie będą mieli zapewnionej należytej opieki medycznej. Zrodził się konflikt, kardiolodzy złożyli wypowiedzenia, a sprawą zainteresowano organy nadzorcze: Prezydenta Miasta Bydgoszczy i Radę Społeczną Szpitala oraz Wojewodę Kujawsko-Pomorskiego. Dyrektor Anna Lewandowska tłumaczyła wtedy, że reorganizacja pracy wprowadzona jest po to, by zminimalizować ryzyko epidemiczne, a praca na oddziałach jest odpowiednio zabezpieczona wymaganą minimalną liczbą personelu. Zgodę na wprowadzenie trybu dyżurowego wydał wojewódzki konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych.
Mało kardiologów i pielęgniarek
Dziś już szpital pracuje w normalnym trybie i wydawałoby się, że nie ma po co wracać do tematu, ale nie dla wszystkich to koniec sprawy. Medycy, którzy nie pracują już w miejskiej lecznicy, wskazują na, ich zdaniem błędne, decyzje dyrekcji. W listach do nas piszą wprost: to redukcja kadr medycznych do niebezpiecznego dla pacjentów i dla lekarzy pułapu. W miejskiej lecznicy ma brakować kardiologów i pielęgniarek.
- Z pracy odeszło dziesięciu kardiologów, wszyscy z dyplomami specjalisty w dziedzinie kardiologii (licząc lekarkę pracującą wyłącznie w Poradni Kardiologicznej - 11; kolejny lekarz, czyli 12 złożył w czerwcu wypowiedzenie, a jeszcze kolejny czyli 13 nie deklaruje przedłużenia kontraktu od sierpnia na obecnych zasadach funkcjonowania oddziału), niektórzy z dodatkową specjalizacją z chorób wewnętrznych, niektórzy z doktoratami, z uprawnieniami do samodzielnego wykonywania zabiegów hemodynamicznych itd. Na nasze miejsce zatrudniono dwie osoby - jednego rezydenta w połowie specjalizacji i jednego lekarza z ukończonym stażem specjalizacyjnym, ale bez tytułu specjalisty.
Ministerstwo odpowiada na zastrzeżenia
W maju i czerwcu swoje zastrzeżenia do decyzji kadrowych dyrekcji szpitala byli pracownicy lecznicy skierowali do Ministerstwa Zdrowia. W odpowiedzi stwierdzono jedynie, że „minister zdrowia nie sprawuje nadzoru nad działalnością miejskiego szpitala, nie posiada on kompetencji do ingerowania w jego funkcjonowanie oraz sposób zarządzania, a tym samym nie posiada on instrumentów, które zezwalałyby mu na wszczęcie postępowania wyjaśniającego i/lub kontrolnego w opisanym zakresie, a następnie do wdrożenia procedur naprawczych. Takie kompetencje posiada podmiot tworzący".
A jest nim Rada Miasta Bydgoszczy. Rzeczniczka ratusza, Marta Stachowiak, w odpowiedzi na przesłane pytania odesłała nas do dyrekcji lecznicy.
Stanowisko szpitala można by w skrócie przedstawić tak: problem braku odpowiedniej liczby lekarzy różnych specjalizacji to problem całego kraju i bydgoski szpital niczym się tu nie wyróżnia. A jednak tu tragedii podobno nie ma.
Pacjenci są zapisywani na bieżąco
- Stosowna informacja na temat sytuacji związanej z lekarzami na oddziale kardiologii w marcu 2020 r. została wysłana do Wojewody Kujawsko-Pomorskiego oraz Prezydenta Miasta Bydgoszczy - zastrzega Anna Siwiec, rzeczniczka Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy. I podkreśla, że: - Nasz szpital spełnia wszystkie wymagania kontraktu z NFZ oraz normy zatrudnienia, a w poradniach pacjenci są zapisywani na bieżąco. Informacje dotyczące złożenia wypowiedzenia przez jednego z kardiologów oraz zamierzenie zaprzestania pracy przez kolejnego są nieprawdziwe. Żaden z lekarzy nie został zwolniony, a jeden z nowo zatrudnionych lekarzy ma tytuł doktora nauk medycznych oraz aż trzy specjalizacje.
Mało medyków w całym kraju
Te słowa uspokajają, choć nie do końca. Bo szpital przyznaje, że wszystkie placówki w kraju borykają się z problemem braku medyków. - Co do faktu zbyt małej liczby lekarzy czy pielęgniarek proponuję zapoznać się z zestawieniami liczbowymi Naczelnej Izby Lekarskiej aktualnymi na dzień 30 czerwca 2020 roku. Współczynnik liczby lekarzy przypadających na liczbę mieszkańców, wynosi obecnie w Polsce 0,47 proc. Raport Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych również pokazuje, że rok 2020 jest krytyczny na płaszczyźnie spadku zatrudnienia, ponieważ mamy jeden z najniższych w UE wskaźników liczby pielęgniarek w stosunku do liczby mieszkańców (na 1000 wynosi on 5,2). Średnia wieku personelu medycznego również rośnie na przestrzeni lat, co nie jest czynnikiem sprzyjającym w funkcjonowaniu służby zdrowia. Analizując powyższe dane widać, że sytuacja jest trudna w całym kraju.
- Zwykła logika nakazuje podejrzewać, że przy takich niedoborach lekarzy, opieka nad pacjentami może być niewystarczająca - odbijają piłeczkę byli lekarze lecznicy.
- Argumentem pokazującym, że miejska lecznica ma się dobrze jest doposażenie Oddziału Kardiologii w nową centralę Intensywnego Nadzoru Kardiologicznego, a także zakup angiografu, służącego do obrazowania i wizualizacji naczyń krwionośnych oraz organów ciała, aby zwiększyć poczucie bezpieczeństwa naszych pacjentów oraz leczyć ich na jak najwyższym poziomie - mówi rzecznik prasowy szpitala.