"Przestań pracować, zacznij podróżować". Zmieniła życie i wyruszyła do Indii
Pewnego dnia na moim pracowniczym biurku stanęła kartka z napisem „Stop working, start traveling”. Od tego momentu powoli w mojej głowie zaczęła dojrzewać myśl o dłuższej podróży i ucieczce od codziennych obowiązków oraz rutyny. Kiedy dojrzała na dobre, wynajęłam swoje mieszkanie i nadszedł długo oczekiwany dzień wyjazdu.
Przeczytajcie opowieść o podróży życia zielonogórzanki Marty Puchalskiej
Najpierw pojechałam do Zurychu - najdroższego miasta europy. Właśnie po to, by zarobić na dalszą podróż. I tak zaczęła się moja przygoda ze zwiedzaniem świata. Celem były Indie, z których niedawno wróciłam po kilkumiesięcznej wyprawie.
Nie ma miejsc idealnych
Przed moją pierwszą podróżą do Indii nasłuchałam się i naczytałam wiele przeróżnych opinii na temat wszech otaczającego brudu, smrodu, czyhających niebezpieczeństw, okrutności ludzi, gwałtów, aranżowanych małżeństw, nieszczęśliwym życiu kobiet i dzieci - szczególnie młodych dziewczynek wydawanych przedwcześnie za mąż - oraz wdów palonych na stosach razem ze zmarłymi mężami. Najbardziej przestrzegali oczywiście ci, którzy nigdy w Indiach nie byli.
Indyjska rzeczywistość nie jest aż tak okrutna jak niektórzy to malują
I wszystko to prawda. Nie ma miejsc i ludzi idealnych, ale krzywda może nas przecież spotkać wszędzie. Biedę mijamy codziennie na ulicach naszych miast. Tak samo jak płaczące dzieci, schorowanych samotnych starców, bezpańskie psy, obszczymurków, znerwicowanych korpopracoholików, bulimiczki z kompleksami, czy zapatrzonych w czubek własnego nosa sąsiadów. Problemy podobne i różne. Ludzkie. Tylko rzeczywistość trochę inna…
Ta indyjska nie jest aż tak okrutna jak niektórzy to malują. Niebezpieczeństwo nie czyha za każdym rogiem. A nienawiść, niesprawiedliwość, czy bieda, nie wylewają się na wszystkie ulice. Za to bród tak.
Hindusi zdecydowanie różnią się od Europejczyków w zwyczajach, wierzeniach, kontaktach międzyludzkich i w zachowaniu. Nie są nauczeni porządku, są mniej wykształceni i bardziej prostolinijni. Ale tak samo jak my potrafią śmiać się, kochać, bawić, odczuwać i wzajemnie szanować. Mają więcej czasu dla innych, mniej się też spieszą. Za to siedząc za kierownicą pędzą na złamanie karku dziurawymi drogami. Większość jednak cieszy się prostotą życia, nie goniąc za pieniądzem.
Ulice to męski świat
Wieczorami tylko w niektórych oknach pali się światło, większość życia toczy się za to na ulicach. Mężczyźni spędzają wspólnie czas rozmawiając i popijając chai. Krzyczą, śmieją się, oblegają przydrożne restauracje i stragany, grają w karty i robią swoje interesy. Siedzą na trawnikach, murkach, krawężnikach, starych plastikowych krzesłach. Nie zważają na hałas, otaczające ich śmieci, psy i mijających przechodniów. Ci, którym praca nie spędza snu z powiek, od rana marnują swój czas, siedząc i wpatrując się w szarość, żując tytoń i czytając gazety łapią promienie słońca. Ulice w Indiach to zdecydowanie męski świat.
Niektórzy panowie dostojnie noszą się w garniturach. Wsiadając rano do samochodów z teczką pod pachą uważają, by nie pobrudzić ubrania i pędzą załatwiać swoje sprawy. Mięli więcej szczęścia, otrzymali lepsze wykształcenie i teraz życie płynie im łatwiej. To od nich można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o historii Indii, miejscach, które warto odwiedzić i panujących zwyczajach.
Hindusom nie można odmówić pracowitości. Niektórzy harują całe dnie, by wykarmić swoje duże rodziny. Od świtu rozstawiają uliczne kramy, biegną do biur, oddają się też domowym obowiązkom. Od robienia pieniędzy są tam głównie mężczyźni. To oni mają zapewnić godny byt swojej rodzinie. Niestety, gdy nie starcza na najoczywistsze potrzeby, za pomocników mają dzieci. Są takie, które pracując czują się jak ryby w wodzie. Uwijają się lepiej niż niejeden dorosły, są cwane i mają dryg do robienia interesów.
Dzieci sprzedają tu uśmiechy
W niektórych młodych oczach widać smutek i zmęczenie przedwczesną narzuconą przez życie odpowiedzialnością. Nieliczne dzieci leżą na ulicy z głodnymi brzuchami. Porzucone jak lalki, czekają na ciepło matki, która wyciąga ręce z prośbą o pieniądz w kierunku zobojętniałych przechodniów. Zazdroszczą innym małym urwisom, szczęśliwie biegającym po ulicach, uczącym się życia i panujących w nim reguł. Te śmieją się głośno bawiąc w podwórkowe gry, biegają boso z umorusanymi buziami, głaskają szczeniaki, zaglądają w zakamarki ulic. Z zaciekawieniem zaczepiają też turystów. Albo sprzedając swoje białe uśmiechy, wtedy kupują ich serca. Dzieci w Indiach są naprawdę szczęśliwe, mniej marudzą, mniej płaczą, przyjmują zastaną rzeczywistość taką jaką jest. W końcu w niej przyjdzie im dorosnąć i żyć. Niektóre pójdą do szkół, założą rodziny, a niektóre zostaną na ulicy. Dzieci od swoich bliskich dostają wiele ciepła, miłości i zainteresowania. Wiadomo, nie wszystkie. Tak jak w naszym świecie.
Indie to kraj uśmiechniętych, pomocnych, otwartych, ciepłych i serdecznych ludzi, którzy doskonale odnajdują się w swojej rzeczywistości, dzielnie radząc sobie z trudami życia
Kobiety są bardziej wycofane od mężczyzn - szczególnie w północnej części Indii. Mniej odważnie patrzą w oczy i zasłaniają chustami twarze. Po wykonaniu domowych obowiązków siedzą przy domach na ziemi. W pięknych kolorowych sari plotkują zajadając się smakołykami. Część z nich rzadko opuszcza swoje domostwa. Nie ma szans na zdobycie lepszego wykształcenia, gdyż wraz z pierwszą miesiączką kończy sie ich edukacja. Dziewczynki z niższych kast i biedniejszych domów szybciej zostają żonami. Ale są i takie, które odważnie kroczą przed siebie realizując się, zdobywając wykształcenie i decydując same o sobie. Inne, sprzedają w swoich ulicznych kramach owoce, kwiaty, kolorową biżuterię czy ręcznie wyszywane obrusy. Wtedy przekrzyczą niejednego mężczyznę, zarabiając pieniądze zapewniające przeżycie im i rodzinie. Są uśmiechnięte i dobrze radzą sobie w tym męskim świecie.
Indie dają lekcję życia
Indie to kraj mocno zakorzenionej tradycji, religii i bogatej kultury. Kraj wielu kolorów, zapachów i smaków. Kraj przepięknych krajobrazów zmieniających się wraz z szerokością geograficzną. Kraj początków jogi, buddyzmu i medytacji. Ale przede wszystkim, to kraj uśmiechniętych, pomocnych, otwartych, ciepłych i serdecznych ludzi, którzy doskonale odnajdują się w swojej rzeczywistości, dzielnie radząc sobie z trudami życia.
Przez góry śmieci i biedę, kastowość czy niesprawiedliwość panujących reguł, dostrzec można piękno ludzi i malowniczych krajobrazów oraz kunszt architektury budynków. Na całe życie zostają w pamięci obrazy uśmiechniętych dzieci, szczęścia płynącego z prostoty bytu, kolory i zapachy... Indie dają lekcję życia i pokory. Pozwalają także zrozumieć i docenić inność oraz to, co życie dało nam do tej pory.
Tekst i zdjęcia: Marta Puchalska
Autorka jest zielonogórzanką zafascynowaną podróżami. Wrażenia w nich zebrane opisuje na blogu Dalej nie jadę.