Przeszczep Karoliny w Trzech Króli, a potem oczekiwanie, czy szpik się przyjmie
Wyniki badań są dobre, Karolina Gwizdała z Parlina przygotowuje się do przeszczepu w Katowicach. Wielu przyjaciół trzyma za nią kciuki.
Często są to przyjaciele nieznajomi.
Oby w kolejne święta byli razem
- Znam Karolinę tylko z mediów, czytam wszystkie wiadomości o jej stanie zdrowia i modlę się o nią. W Wigilię myśleliśmy z dziećmi o jej mamie. Modliliśmy się, żeby zniosła te święta jak najdzielniej i mogła nadrobić z córką ten czas w przyszłe Boże Narodzenie - mówi Anna ze Świecia.
- Karolina starała się nie myśleć o tym, że trwają święta - mówi jej ciocia Bogumiła Skwarek. - Smutek osłabia, dlatego Karolina odsuwała od siebie tęsknotę za domem.
Nie mogła przytulić najbliższych, bo została od nich odizolowana 18 grudnia. Nie wolno jej się spotykać z nikim i będzie tek również po przeszczepie - chodzi o to, żeby Karolina nie złapała żadnej infekcji. - Rozmawiamy z nią przez telefon i Skype. Byliśmy w Katowicach, ale tylko po to, żeby wymienić ubrania i dowieźć jedzenie - opowiada ciocia.
Pojechała do Katowic w ciemno
Przeszczep zaplanowano na 6 stycznia w Klinice Hematologii i Transplantacji Szpiku w Katowicach. Nieznajomy dawca z Niemiec nie musi przyjeżdżać do Polski, będzie miał pobrany szpik dwa dni wcześniej. - Tydzień czekaliśmy na jego decyzję, Karolina jechała do Katowic w ciemno. Na szczęście, nie rozmyślił się - mówi ciocia.
Przeszczep to będzie kroplówka, która potrwa od kwadransa do pół godziny.
- Karolinka przyjmie ją mając zerową odporność. Potem będzie czekanie, dobre dwa tygodnie, aż szpik przyjmie się, czyli zacznie produkować komórki macierzyste - tłumaczy ciocia Karoliny.
Czekamy na dobre wieści.