Przewodniczący Schetyna nie ugasi pożaru w PO [opinia]
Wewnątrzpartyjne konflikty w regionalnej Platformie Obywatelskiej sięgnęły zenitu, kiedy w Sejmie Zbigniew Pawłowicz (klub PO) domagał się powrotu uczelni medycznej do Bydgoszczy, a Tomasz Lenz w imieniu klubu PO referował, że to wbrew prawu.
Dziś do Bydgoszczy przyjeżdża lider Platformy Grzegorz Schetyna jako mediator. Uda mu się ugasić pożar?
Odpowiada Janusz Dzięcioł, były poseł Platformy Obywatelskiej: - Ależ skąd! Przewodniczącemu Schetynie nie uda się w parę godzin pogodzić ludzi, którzy od lat mają rozbieżne interesy polityczne. Bydgosko-toruńska wojna narastała od lat i przybierała różne formy. Dziś jest za późno - trzeba było reagować wtedy, gdy Tomasza Lenza wybierano na szefa regionalnych struktur. Rywalem do tego stanowiska był Paweł Olszewski i już wtedy było widać, że zgody nie będzie.
Relacje między nimi były bardzo kiepskie. Przyczyną jest zapewne to, że Toruń rzeczywiście zaczął uzurpować sobie miano stolicy województwa. Do tego doszedł wybór Piotra Całbeckiego z Torunia na marszałka i koło się zamknęło. Obaj panowie zaczęli blisko współpracować na korzyść Torunia. Ten konflikt będzie nadal narastał i, szczerze mówiąc, widzę tylko jedno wyjście z tego impasu. Otóż musiałoby dojść do zmiany władzy w regionalnej PO. Tymczasem zamiast mobilizacji, mamy poważną destrukcję struktur Platformy w województwie.