Przez 30 lat czekali na remont ulicy w Żaganiu
- Bardzo się cieszymy, że nasza ulica wreszcie ma równe chodniki i jezdnię - mówią mieszkańcy ul. Pstrowskiego i okolic.
- Przez kilka miesięcy był hałas i kurz - wspominają Halina Jakubiak i Jadwiga Milewicz, mieszkanki ul. Pstrowskiego. - Robotnicy zasypywali dziury i znowu je rozkopywali. Ale warto było pocierpieć, bo teraz jest wreszcie równa ulica i chodniki. Bardzo się z tego cieszymy.
Na odnowienie jezdni miasto wydało 140 tys. zł. Na chodniki z polbruku 150 tys. zł.
Pani Barbara z ul. Buczka zaznacza, że wcześniej trudno było przejechać dziecięcym wózkiem. Droga do miasta przypominała slalom. A teraz jest równo i wygodnie. Nie ma porównania. Ludzie zaznaczają też, że ich ulica już nie będzie zalewana tak jak wcześniej, podczas nawet małych powodzi, czy też ulewnych deszczów.
A to dzięki temu, że pod jezdnią został wybudowany nowy kolektor, który odciąży kanalizację. Został położony przy ul. Pstrowskiego oraz pod rondem Czterech Pancernych.
Inwestorem są Żagańskie Wodociągi i Kanalizacje
- Ta część przedsięwzięcia kosztowała ok. 5 mln zł - tłumaczy Andrzej Pilimon, prezes ŻWiK. - Drugą częścią inwestycji jest modernizacja stacji uzdatniania wody, ale tam prace jeszcze trwają.
Całość będzie kosztowała ok. 10 mln zł
ŻWiK otrzymał na ten cel dofinansowanie z Unii Europejskiej. Firma Molewski, konsorcjum wykonujące prace ziemne, zmieściło się w zakładanym terminie. Teraz nie będzie problemów z rozliczeniem dotacji.
Mieszkańcy ulicy od lat prosili o naprawę jej nawierzchni. Jednak miasto ciągle miało pilniejsze inwestycje. Tym razem władze miasta postanowiły przy okazji robót pod ziemią zrobić również jezdnię i chodniki. Prace wykonało Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania i Robót Drogowych.
- To trasa do dawnej Wełny, w której ulokowały się nowe firmy - stwierdza burmistrz Daniel Marchewka. - W tym rejonie powstanie też nowa strefa przemysłowa. W piątek, 27 listopada podczas uroczystego zamknięcia inwestycji budowa chodników jeszcze trwała, ale pracownicy firmy zapewniali, że poślizg nie będzie duży.
- Panie burmistrzu! - zagadywali D. Marchewkę mieszkańcy. - Prosimy tylko, żeby nie było tutaj progów spowalniających. Były przed remontem i nie dawało się żyć. Tędy jeździ dużo tirów, które aż podskakiwały na progu. Trzęsły się kamienice, aż było słychać stukanie naczyń na półkach.
Burmistrz solennie obiecał, że nawet jeśli ktoś z Pstrowskiego zgłosi się do Urzędu Miasta, to nie będzie zgody na złożenie progów, które są uciążliwe dla dużej grupy ludzi. - Bardzo się cieszymy, że doczekaliśmy się remontu w tym miejscu - mówili. - Że nie wszystkie pieniądze idą na centrum.