Przez miasto nasz sklep traci klientów!
Centralnie przed drzwiami wymalowali pasy, obok postawili płot. Jak ludzie mają podjechać do nas na zakupy? - denerwuje się Paweł Podoba.
Odkąd zmieniła się organizacja ruchu na ul. Pstrowskiego, Paweł Podoba, który prowadzi tam sklep motoryzacyjny, notuje straty.
Teraz jego lokal z jednej strony odgrodzony jest blaszanym płotem, bo miasto wzięło się akurat za rozbiórkę sąsiedniej kamienicy, gdzie mają powstać mieszkania socjalne, z drugiej namalowano pasy.
- To nas zasłania, ale musimy to jakoś przeboleć - mówi Paweł Podoba.
Żagański przedsiębiorca wytyka że przez kilka dni w tamtym miejscu czyhało niebezpieczeństwo. - Wyszedłem zapalić, a tu cegłówki lecą - przekonuje. Stąd taka informacja dla miasta, że sam płot nic nie da, kiedy trwają prace na wysokościach.
W każdym razie „blaszak” odgrodził plac, gdzie można było parkować i klienci mają problem. Ten nabrał jeszcze większych rozmiarów, kiedy w ostatnim czasie i to centralnie przed wejściem do sklepu wyrosło przejście dla pieszych, które jeszcze jakiś czas temu znajdowało kilka metrów dalej.
- Teraz już nikt nie może stanąć przed naszym sklepem. A my przecież sprzedajemy części samochodowe, to nic lekkiego nie jest - zwraca uwagę. - W tej chwili dostawcy muszą stawać 10 metrów od pasów, co daje 20 metrów od naszego lokalu, czyli bliżej konkurencji - skarży się P. Podoba. Przy tym podkreśla, że przecież podczas zakupu części do samochodu specjalnie wybiera się takie lokalizacje, żeby można było swobodnie stanąć jak najbliżej wejścia.
- Dopiero co tam byłem i muszę przyznać, że rzeczywiście pasy w tym miejscu mogą być utrudnieniem. Będziemy się starali przenieść je w inne miejsce - mówi nam Daniel Marchewka, burmistrz Żagania.
- Wystarczy, że klient weźmie dwa zestawy hamulców i co? Ma je nieść przez taką odległość? Może być ciężko zwłaszcza, jeśli kupującym jest kobieta. Właściciel sklepu ma pretensje do władz miasta.- Po pierwsze, nie zostaliśmy w żaden sposób o tym fakcie poinformowani - zaznaczał P. Podoba. - Czy zgadzamy się na te pasy, czy nie. Nie wiem, czy my w ogóle mamy coś do powiedzenia w tym temacie - dorzuca poirytowany.
Z drugiej strony, przez aktualną sytuację, po kieszeni przy okazji dostają jego dostawcy, którzy często łapią tam niemałe mandaty (200 zł). Na domiar złego firma, która wyburzała kamienice, rozwaliła lokal. W środku pęknięcia są straszne, w ogóle w całym sklepie ściany i sufity są popękane. - Chyba pracownik od koparki, za daleko wysunął łychę i przebił nam ścianę - mówi handlowiec. Tą kwestię załatwi jednak ubezpieczyciel. Obecnie najgorzej wygląda sprawa z tym nieszczęsnym przejściem dla pieszych.
Czy da się coś zrobić? - Dopiero co tam byłem i muszę przyznać, że rzeczywiście pasy w tym miejscu mogą być utrudnieniem. Będziemy się starali przenieść je w inne miejsce - mówi nam Daniel Marchewka, burmistrz Żagania. Jednak same „starania” nie uratują sklepu P. Podoby, który mówi wprost, że miastem nie da się współpracować . - Już drugi raz przekonuję się o tym na własnej skórze - kręci głową prywaciarz.