Przeziębienie i kręgosłup. To najczęstsze powody L-4
Dolnoślązacy w 2016 roku wzięli półtora miliona zwolnień lekarskich. W skali całego kraju lekarze wydali ponad 19 milionów druków L-4, czyli o milion więcej niż rok wcześniej. Jak wynika z danych ZUS, łącznie na zwolnieniach Polacy przebywali w zeszłym roku aż 238 659 822 dni.
Ze statystyki wynika, że w zeszłym roku dolnośląscy lekarze najczęściej wystawiali zwolnienia lekarskie na 5, 7 i 14 dni. Najwięcej zwolnień miało związek z ostrym zakażeniem górnych dróg oddechowych, opieką położniczą podczas ciąży oraz zaburzeniami korzeni rdzeniowych i splotów nerwowych.
Poza tym często nie przychodzimy do pracy z powodu przeziębienie, zapalenie gardła czy oskrzeli. Do tego trzeba dodać cały wachlarz dolegliwości związanych z kręgosłupem, tj. bóle, zwyrodnienia czy choroby krążków międzykręgowych.
Profesor Szymon Dragan, szef Kliniki Ortopedii i Traumatologii Narządu Ruchu w szpitalu przy ul. Borowskiej we Wrocławiu, twierdzi, że bóle kręgosłupa są najczęstszą przyczyną zwolnień lekarskich na całym świecie. - Tak było zawsze. Niestety, jednoznaczne określenie przyczyn takiego stanu rzeczy nie jest proste - tłumaczy prof. Dragan.
Dodaje, że nie można również wskazać jednoznacznie konkretnej grupy zawodowej, której ta choroba dotyczy. Szczególnie narażone są osoby z obniżonej aktywności fizycznej i z nadwagą. Przy czym wykonują zarówno pracę siedzącą, biurową, jak i fizyczną.
Ortopeda podkreśla również, że powodem uciążliwych bóli w kręgosłupie może być praca przy podnoszeniu ciężarów powyżej 10 kilogramów, wibracje, na które narażone są zwłaszcza kierowcy, a także wady wrodzone czy zła postawa ciała.
Wśród osób przebywających na zwolnieniu lekarskim dominują kobiety w wieku 31 lat, zaś na przedział wieku 27-31 lat przypada największy udział zwolnień lekarskich na Dolnym Śląsku. Liczba ta jest skorelowana z dużą liczbą zwolnień związanych z opieką podczas ciąży.
Pomimo wzrostu liczby zwolnień lekarze zauważają, że coraz więcej pacjentów odmawia przyjęcia L-4. Dr Mateusz Zatorski z Katedry Psychologii Klinicznej i Zdrowia Uniwersytetu SWPS wyjaśnia, że teraz pacjenci sami chcą o sobie decydować. - Po pierwsze, ludzie niechętnie się stosują do zaleceń terapeutycznych. To samo dotyczy zażywania tabletek. Dochodzi do tego jeszcze „paradoks zdrowia”, polegający na tym, iż dopóki pacjent nie czuje choroby, to nie uwierzy lekarzowi, że infekcja może skończyć się pobytem w szpitalu - podkreśla dr Mateusz Zatorski. Zwraca też uwagę, że niektórzy chorzy rezygnują ze zwolnienia lekarskiego, bo obawiają się z tego powodu kłopotów pracy.
Ryszard Fedyk, prezes przychodni Proximum przy ul. Żelaznej we Wrocławiu, zauważa, że nie wszyscy pacjenci idą na zwolnienie. Są tacy, którzy biorą leki i na tym poprzestają. - Kiedyś pacjenci częściej przebywali na zwolnieniach lekarskich, ale sytuacja się mocno zmieniła. Teraz nie chcą brać zwolnień najczęściej ludzie młodzi, którzy mają krótki okres zatrudnienia i boją się, że stracą pracę - wyjaśnia Ryszard Fedyk.
Czy zatem już nie nadużywamy prawa do L-4? Iwona Kowalska, rzeczniczka dolnośląskiego ZUS, wyjaśnia, że sygnały o pacjentach przebywających na „lewym” zwolnieniu napływają zazwyczaj od „życzliwych” sąsiadów. Kontrolowani są także lekarze. Co im grozi?
- Gdy w trakcie kontroli stwierdza się, że zwolnienie lekarskie zostało wystawiane bez przeprowadzenia bezpośredniego badania pacjenta lub bez udokumentowania rozpoznania stanowiącego podstawę orzeczonej czasowej niezdolności do pracy, ZUS może cofnąć lekarzowi upoważnienie do wystawiania druków L-4 - wyjaśnia Kowalska.