Pytamy Przemysława Banieckiego oficera prasowego Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu, który brał udział w poniedziałkowej akcji wyławiania BMW z Wisły.
Błyskawicznie w kilkanaście minut znaleźliście samochód, który stoczył się do rzeki. Jak udało się tak szybko zlokalizować pojazd, który zniknął pod taflą wody?
Faktycznie, auto nie było widoczne z brzegu, znajdowało się pod wodą, osiadło na głębokości dwóch i pół metra na dnie. Dzięki świadkom wiedzieliśmy, że stoczyło się ze zjazdu dla łódek przy przystani Budowlanych na ul. Majdany oraz, że przepłynęło około 50 do 100 metrów i dopiero wtedy zatonęło.
Nie było zagrożenie, że spłynie dalej i ślad po nim zaginie?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień