Pani Katarzynie przy porodzie zaszyto gazik w narządach rodnych. Ubezpieczyciel szpitala w Inowrocławiu dalej obstaje przy tym, że 2,5 tys. zł to wystarczająca rekompensata za krzywdę. Kobieta zdecydowała się pozwać lecznicę do sądu.
Wypłacona kwota 2500 zł nawet w małej części nie kompensuje szkody i krzywdy pani Katarzyny. Nie odpowiada natężeniu bólu, rozmiarom dyskomfortu, a przede wszystkim poważnemu niebezpieczeństwu na jakie została narażona poprzez pozostawienie w jej ciele (w tak newralgicznym miejscu) ciała obcego - podkreśla toruński adwokat Mariusz Lewandowski, reprezentujący pokrzywdzoną matkę. - Ponieważ ubezpieczyciel szpitala obstaje nadal przy tym, że 2500 zł to kwota wystarczająca, pani Katarzyna zdecydował się pozwać szpital w Inowrocławiu na drodze cywilnej. Za cierpienia wywołane błędem przy porodzie żądać będzie kilkudziesięciu tysięcy złotych zadośćuczynienia. Pozew jeszcze w lipcu trafi do sądu.
Historię pani Katarzyny opisaliśmy w reportażu "Błąd przy porodzie w Inowrocławiu. Mówili mi, że musi boleć" (12.06.2020 r. "Nowości"). Trzydziestolatka w lutym br. urodziła w Inowrocławiu swoje pierwsze dziecko - zdrowego synka. Poród odbył się siłami natury, z nacięciem krocza, rzekomo bez komplikacji. Niestety, przez półtora miesiąca kobieta cierpiała z bólu. Nie mogła siedzieć, załatwiać się, normalnie zajmować się maleństwem. Zgłaszane przez nią dolegliwości były bagatelizowane przez medyków lecznicy. Pierworódce tłumaczono, że "musi boleć".
Tymczasem 21 marca pani Katarzyna w domu... urodziła gazik. Wszystko wskazuje na to, że opatrunek zaszyto jej przy porodzie - podczas zszywania krocza. Adwokat Mariusz Lewandowski w imieniu matki zgłosił szkodę szpitalowi w Inowrocławiu i jego ubezpieczycielowi - Towarzystwu Ubezpieczeń Wzajemnych - Polskiemu Zakładowi Ubezpieczeń Wzajemnych SA. Ten błąd lecznicy uznał i wypłacił pani Katarzynie... 2500 zł. Uznał, że kobieta specjalnie nie ucierpiała i taka kwota jej wystarczy. Oczywiście, nie zgadzają się z tym ani matka, ani jej adwokat. Dalsza wymiana korespondencji z ubezpieczycielem niczego nie zmieniła.
Po naszej publikacji sprawą od razu zajął się Rzecznik Praw Pacjenta. Wszczął już postępowanie wyjaśniające w sprawie naruszenia prawa pacjentki, pani Katarzyny do świadczeń zdrowotnych, o których mowa w art. 6 ust. 1 i art. 8 ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta przez Szpital Wielospecjalistyczny im. dr. Ludwika Błażka w Inowrocławiu. Celem prowadzonego postępowania jest ustalenie, czy doszło do naruszenia praw pacjenta do świadczeń zdrowotnych, które odpowiadają wymaganiom aktualnej wiedzy medycznej oraz czy zostały udzielone z należytą starannością.
Do sprawy będziemy wracali.