Chcesz dobrze przeżyć Boże Narodzenie? Zacznij od konfesjonału - radzi bp Leszek Leszkiewicz. Mimo konsumpcjonizmu, w wielu polskich rodzinach udało się zachować sakralny wymiar świąt.
Święta Bożego Narodzenia najszybciej widać dziś u nas w hipermarketach. Kolędy rozbrzmiewają tam nazajutrz po Zaduszkach...
To jakiś znak czasu. Rynek korzysta ile może ze świąt. Tak Bożego Narodzenia, jak i Wielkanocy. Ale popatrzmy na to z tej strony, że to stamtąd płynie informacja, że wkrótce będzie działo się coś ważnego. Z drugiej zaś, jest to głęboka pułapka, bo goniąc za jedną czy drugą rzeczą, wybierając prezenty, możemy się umęczyć tą bieganiną, że gdy nadejdą już święta, to zmęczenie nie pozwala się nimi cieszyć. I wówczas gubimy to, co w nich najważniejsze, czyli radość z przyjścia Jezusa na świat, poczucie wspólnoty i generalnie to wszystko, co ma wartość nieprzemijającą.
Nie jest więc dużym wyzwaniem dla duszpasterzy fakt, że mamy dłuższe kolejki do kas w galeriach niż do konfesjonałów w kościołach?
Oczywiście, że jest. Ale na szczęście te kolejki do konfesjonałów nie są wcale u nas krótkie. Natomiast wyzwaniem dla nas kapłanów jest to, by trafić do każdego chrześcijanina z przesłaniem, że każde święta powinniśmy przeżywać w łasce uświęcającej, żeby pozwolić zamieszkać Panu Bogu w nas. Tylko takie święto daje radość. Musimy zrozumieć, że bez łaski uświęcającej danej w sakramencie pokuty nie ma prawdziwej, trwałej radości przeżywania świąt Bożego Narodzenia czy Wielkiej Nocy.
Tym niemniej jest grupa katolików, która w kościele pojawia się dwa razy w roku - na Pasterce i na Wielkanoc.
Obserwujemy rzeczywiście taką sytuację, że jest jakaś część ludzi wierzących, która pojawiają się w świątyni przy okazji świąt, o których pan wspomniał. To jest taka grupa, która szczególnie powinna usłyszeć przesłanie Ewangelii i skłonić się do odbudowy swojego życia chrześcijańskiego. Ale to musi być wolna decyzja każdego człowieka. Kościół z całą pewnością do tych ludzi w tych dniach szczególnie serdecznie wychodzi z przesłaniem Ewangelii, że Jezus stał się człowiekiem dla naszego zbawienia. Zbawienia wszystkich bez wyjątku. Dla Kościoła każdy czas jest dobry, żeby trafiać do człowieka.
Czy nie dzieje się czasem tak, że przez tę przedświąteczną bieganinę i krzątaninę w efekcie brakuje przy stole wigilijnym miejsca dla tego najważniejszego Gościa, którym jest Pan Jezus?
A to już zależy od każdego człowieka czy każdej rodziny. Myślę, że Święta Bożego Narodzenia mają dwa takie mocne filary. Pierwszy, to wymiar swoistej liturgii rodzinnej, gdzie gospodarz domu czy ojciec rodziny muszą zadbać o to, żeby to, co będzie się działo przy stole wigilijnym miało wymiar religijny, że przeżywamy fakt, iż narodził się Chrystus, że jesteśmy razem i przeżywamy te święta, składając sobie życzenia…
W dalszej części tekstu m. in.:
- jak uniknąć niewygodnych tematów przy stole?
- "nie pochylajmy się nad talerzem, tylko rozmawiajmy"
- jak wyglądały święta w rodzinnym domu księdza biskupa?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień