Przymknięta granica? Wszyscy o tym mówią, ale nikt nie zauważył
Otwarte granice nie zostały nam dane na zawsze - mówią mieszkańcy Cieszyna. Na niemal miesiąc temu przywrócono kontrole graniczne i choć nie wpływają one na życie codzienne, budzą niemiłe wspomnienia i skojarzenia.
Od 4 lipca do 2 sierpnia w Polsce tymczasowo powróciły kontrole na granicach. Wszystko przez szczyt NATO i Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. W trakcie tymczasowego przywrócenia kontroli granicznej do Polski można wjechać tylko w wyznaczonych miejscach, które pokrywają się właściwie ze wszystkimi, nawet tymi najmniejszymi, przejściami granicznymi.mi.
Straż graniczna kontroluje na wyrywki
- Takich miejsc jest 285, w tym 260 na granicy lądowej. Najwięcej przejść granicznych, bo aż 141, jest na granicy z Czechami. Ze Słowacją granicę przekroczyć można w 60 miejscach, z Niemcami w 48, z Litwą w 11 -tłumaczy SG kapitan Katarzyna Walczak, rzecznik Śląsko-Małopolskiego Oddziału Straży Granicznej. W czasie trwania tymczasowego przywrócenia kontroli granicznej obywatele Unii Europejskiej, oraz innych państw, które na podstawie umów zawartych z Unią korzystają z prawa do swobodnego przemieszczania, mogą ciągle wjechać na terytorium Polski na podstawie ważnego dowodu osobistego lub paszportu.
Wiele się zatem nie zmienia, oprócz tego, że na najważniejszych przejściach granicznych funkcjonariuszy Straży Granicznej można spotkać znacznie częściej, niż zazwyczaj.
- Kontrola prowadzona jest w sposób wyrywkowy, a działania dostosowane do realnego zagrożenia. Osoby i pojazdy są typowane do kontroli na podstawie analizy ryzyka oraz informacji przekazywanych przez służby państw sąsiednich - tłumaczy Walczak.
W przypadku ustalenia osób, które mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa lub porządku publicznego wydawane będą decyzje o odmowie wjazdu do naszego kraju. Przez pierwszy tydzień wzmożonych kontroli granicznych funkcjonariusze Śląsko-Małopolskiego Oddziału Straży Granicznej skontrolowali na granicy 9735 osób. Wydano pięć decyzji o odmowie wjazdu na terytorium RP.
- Takie decyzje o odmowie wjazdu wydaje się podczas kontroli granicznych, a więc wcześniej my takich decyzji nie wydawaliśmy, prowadziliśmy tylko kontrole drogowe i sprawdzaliśmy legalność pobytu. Najczęściej były to sytuacje, w których cudzoziemcy mieszkający na stałe w Czechach przez nieuwagę nie wzięli dokumentów. To jest jedna z przesłanek kiedy odmawiamy wjazdu. W tym przypadku mogło też być tak, że jeśli ta sama osoba przyjechała z dokumentami, mogła bez przeszkód wjechać do Polski - tłumaczy Katarzyna Walczak.
Wiele osób z obawą podeszło do informacji o przywróceniu kontroli granicznych, choć dzisiaj wydaje się, że nie wpływają one na życie codzienne mieszkańców pogranicza.
Aneta mieszka w Ustroniu, w wakacje - jak wiele osób z tych terenów, często jeździ ze znajomymi na basen do Trzyńca w Czechach.
- Przekraczaliśmy granicę przez niewielkie przejście graniczne w Lesznej, ale nie było żadnej kontroli, nawet nie dostrzegliśmy nic nadzwyczajnego. Babcia powiedziała mi o wzmożonej kontroli z powodu szczytu NATO w stolicy i o tym, żebym nie zapomniała żadnych dokumentów, ale granica wyglądała na dawno opuszczoną. - opowiada. Jak sama mówi, przejście graniczne w Lesznej Górnej to jedna z mniej uczęszczanych tras w kierunku Czech i nigdy nie widziała tam funkcjonariusz Straży Granicznej.
Podobnie zresztą sytuacja wygląda w Cieszynie, mieście podzielonym granicą, w którym przejście do Czech odbywa się przez dwa mosty - Przyjaźni i Wolności. - Przechodzę przez granicę niemal codziennie, szczerze mówiąc jeśli nie dowiedziałbym się o kontrolach z mediów, pewnie w ogóle nie zauważyłbym, że coś się dzieje. W Cieszynie ruch graniczny odbywa się normalnie, chyba nikt nie myśli już o granicy - mówi spotkany nad Olzą Jarosław Delong.
Co więcej, jak sam przyznaje, nie zawsze ma ze sobą dokumenty potrzebne do przekroczenia granicy, czasem zwyczajnie zdarza mu się ich zapomnieć.
- Nigdy nie miałem żadnych problemów związanych z dokumentami, może dlatego, że granicę zawsze przekraczam na piechotę - mówi Delong.
Takie kontrole nie mają sensu?
Na terenie pogranicznym wiele osób mieszka zresztą w Polsce, a pracuje w Czechach.
- Na stałe mieszkam w Jaworzu, codziennie dojeżdżam do pracy do Czeskiego Cieszyna, gdzie wydajemy gazetę dla mieszkańców Zaolzia. Fizycznie dostrzegam przywrócenie kontroli, bo na przejściu granicznym w Cieszynie Boguszowicach faktycznie jest kilku panów, którzy stoją z lornetką i obserwują granicę. O ile faktycznie na przejściu w Boguszowicach, gdzie jest spory ruch, te kontrole są widoczne, to na moście Przyjaźni w centrum miasta funkcjonariuszy Straży Granicznej nie widziałem chyba od roku - mówi Tomasz Wolff, radaktor naczelny „Głosu Ludu”, gazety wydawanej dla Polaków mieszkających w Republice Czeskiej.
Faktycznie, okazuje się, że kontrole graniczne przeprowadzane są raczej na dużych przejściach granicznych, przez te mniejsze można przejechać bez żadnego problemu.
- Byłem w weekend na Słowacji, tam żadnej kontroli nie ma. Przejechałem przez przejście graniczne w Korbielowie i nie widziałem żadnych funkcjonariuszy Straży Granicznej. Tak naprawdę nie do końca widzę sens wprowadzania takich kontroli. Albo przywracamy kontrole graniczne wszędzie, albo nie robimy tego wcale - mówi Wolff. Jak twierdzi, trudno mu wyobrazić sobie sytuację, w której ktoś, kto nielegalnie chce przekroczyć granicę, robi to na dużym przejściu granicznym.
- Jeśli ktoś chce się nielegalnie przedostać do Polski, to prawdopodobnie wybierze mniejsze przejście, które nie jest kontrolowane, albo przejdzie przez góry uważa red. Wolff.
Granica została otwarta po wkroczeniu polski do strefy Schengen. Tymczasowe kontrole były już wprowadzane, chociażby przy okazji Euro 2012.
- Wtedy też nie obserwowałem większych problemów. Tak naprawdę pracuję w Czeskim Cieszynie osiem lat i przez ten czas byłem kontrolowany dwa razy. Zresztą były to rutynowe kontrole drogowe, pokazałem dokumenty i mogłem jechać dalej - mówi Wolff.
Niemal wszyscy mieszkańcy takich regionów jak Śląsk Cieszyński - podzielonych granicą, wskazują na to, że formalnie ale i praktycznie granica przestała dla nich istnieć. - To miejsce ma dla mnie raczej wymiar symboliczny, niż praktyczny. Przechodzę przez most na Olzie i jestem w innym kraju, w którym i tak czuję się jak u siebie. Przecież w Czeskim Cieszynie mieszka wielu Polaków, a coraz więcej mieszkańców polskiej części miasta przechodzi na drugą stronę, chociażby żeby zrobić zakupy - mówi Delong.
Choć wprowadzenie tymczasowych kontroli granicznych właściwie nie wpływa na życie codzienne mieszkańców terenów pogranicza, coraz więcej osób dostrzega, że takie sytuacje pokazują, że granica ciągle jeszcze istnieje.
- Tak sobie myślę, że może jednak bezproblemowe przejścia do Czech nie zostały nam dane na zawsze. Dzisiejsza sytuacja w Europie pokazuje, że może stać się dla mnie rzecz najgorsza. A najgorsze co może się wydarzyć, to właśnie przywrócenie granic. Naprawdę zżyłem się z czeską stroną Cieszyna, widzę coraz więcej pozytywnych aspektów zrastania się na nowo tego podzielonego miasta i nie wyobrażam sobie znowu długich kolejek na cieszyńskich mostach - mówi Jarosław Delong.
- Faktycznie, nawet tymczasowe wprowadzanie kontroli granicznych może się dla mieszkańców takich terenów jak Śląsk Cieszyński kojarzyć negatywnie. Pamiętajmy, że po wojnie polsko-czeskiej doszło nawet do rozdzielenia rodzin, co bardzo utrudniało życie, szczególnie w okresie komunistycznym - mówi Wolff.
Kontrole na granicach są wyrywkowe, nie tworzą się żadne kolejki, co więcej - większość osób na co dzień podróżujących między Polską a Czechami efektów tych kontroli nie dostrzega. Także wynik pierwszego tygodnia kontroli pokazuje, że zakazów wjazdu do Polski było niewiele. Jedynym negatywnym efektem tych kontroli mogą być złe wspomnienia istniejących kiedyś przejść granicznych.
- Mam nadzieję, że to nigdy nie wróci - mówi Delong.