Przywożę ze sobą dobrą energię
- Nie trzeba wyjechać daleko, aby poznać miejsca, do których chce się wracać - mówi Aleksandra Górna, bydgoszczanka. Podróże to jej wielka pasja.
Aleksandra Górna jest doradcą metodycznym języka niemieckiego w Miejskim Ośrodku Edukacji Nauczycieli w Bydgoszczy i nauczycielką tego języka w II LO. - Całe moje życie zawodowe jest związane z niemieckim - mówi. - Ukończyłam filologię germańską i chyba od zawsze miałam do czynienia z tą kulturą. A ponieważ kocham również podróże, to gdy tylko mogę, zwiedzam Niemcy. Przy okazji łączę te pasje z innymi zamiłowaniami - do muzyki, literatury, sztuki, filmu czy sportu. Na przykład, jadąc na galę łyżwiarską do Drezna, można zwiedzić tę perłę europejskiego baroku i pójść na koncert do Semperoper. Albo wyjechać z uczniami na wymianę młodzieży do Kolonii i chodzić śladami niemieckiego pisarza Heinricha Bölla.
Nowe doświadczenia
Ostatnia podróż wywarła na naszej Czytelniczce wyjątkowe wrażenie. Celem wyjazdu było Ibbenbüren, niewielkie miasto w północno-zachodnich Niemczech. Pani Ola odwiedziła je w ramach stypendium Wymiany Pedagogicznej Konferencji Ministerstw Kultury Niemiec (PAD KMK).
- Był to bardzo ważny wyjazd przede wszystkim ze względów zawodowych. Zyskałam bardzo dużo jako nauczyciel i metodyk. Mogłam hospitować, czyli inaczej mówiąc obserwować lekcje niemieckiego, angielskiego, biologii, matematyki i religii. Przeprowadziłam zajęcia z języka niemieckiego dla uchodźców w klasach międzynarodowych. Już dawno nie pracowałam z młodymi ludźmi, którzy tak bardzo byliby zmotywowani i zaangażowani w naukę. Dla nich opanowanie niemieckiego to szansa na lepsze życie. Uczyłam też niemiecką młodzież z Kolegium Zawodowego (Berufskolleg Tecklenburger Land) ich języka ojczystego.
Nie zabrakło również niespodzianek, bo nauka w niemieckiej szkole wygląda trochę inaczej niż w polskiej . Młodzież zza naszej zachodniej granicy jest bardziej bezpośrednia w kontaktach z nauczycielami, choć ci ostatni zwracają się do uczniów „pan - pani”. - Powoduje to pozornie większy luz i swobodę. Jednak moim zdaniem przekłada się przede wszystkim na większą odwagę uczniów np. w kwestii zadawania pytań i udzielania spontanicznych odpowiedzi, na pokonanie bariery strachu przed ośmieszeniem lub złą oceną.
- Pewnym zaskoczeniem był dla mnie system kształcenia dualnego w Kolegium Zawodowym - dodaje pani Ola. - Towarzyszyłam klasie fryzjerek. Bardzo się zdziwiłam, gdy okazało się, że uczennice tylko jeden dzień w tygodniu spędzają w szkole, a pozostałe cztery w zakładzie fryzjerskim. Nauka teorii koncentruje się na kwestiach związanych z wykonywaniem zawodu fryzjerki i prowadzeniem swojej firmy. Z kolei podczas trzydniowego biwaku spotkałam się z uczniami pierwszej klasy szkoły przygotowującej przyszłych pracowników szpitali, domów opieki i przedszkoli. Zaskoczyła mnie dojrzałość, z jaką ci młodzi ludzie opowiadali o zaletach i wadach swojej pracy. Poznali je podczas 2-miesięcznych praktyk w różnych instytucjach.
Czas na rozrywkę
Pani Ola nie byłaby jednak sobą, gdyby nie wykorzystała wyjazdu na zwiedzenie okolicy. - Była to niebywała okazja poznania życia codziennego, zwyczajów, tradycji, historii i kultury mieszkańców. Westfalii do tej pory nie znałam. Odwiedziłam wiele ciekawych miejsc. Wśród nich Münster – miasto, w którym podobno jest dwa razy więcej rowerów niż mieszkańców, gdzie dla jednośladów jest podziemny parking i gdzie znajduje się katedra św. Pawła z jednym z najstarszych zegarów astronomicznych w Europie. Na placu przed ratuszem pierwszy raz w życiu wzięłam udział w inauguracji karnawału, który określany jest tu jako „piąta pora roku” i rozpoczyna się 11.11 o godzinie 11.11. Jest to szczególnie popularne w miastach Północnej Nadrenii-Westfalii.
- Dlaczego karnawał rozpoczyna się właśnie tego dnia i o tej godzinie? Bo jedenastka to liczba błazeńska, która nie podlega żadnym regułom matematycznym i o to samo chodzi w karnawale – żadne reguły nie obowiązują, liczy się tylko dobra zabawa.
Jako fanka małych niemieckich miasteczek z brukowanymi uliczkami i domami z muru pruskiego, pani Ola zachwyciła się Tecklenburgiem. - Oczarowało mnie również Osnabrück, miasto w Dolnej Saksonii, gdzie odbywają się parady koników na kiju (Steckenpferde). Niezapomnianym przeżyciem był również udział w „Totensonntag” – święcie zmarłych w kościele ewangelickim, czy też w pogrzebie ewangelickim. Praktycznie rzecz biorąc uczestniczyłam w życiu codziennym rodziny, która mnie gościła.
Trzy tygodnie w Ibbenbüren były dla pani Oli nie tylko wspaniałym doświadczeniem zawodowym, językowym i kulturowym. Jak mówi, zawarła tam wiele nowych znajomości, a nawet przyjaźni.
- Wróciłam do kraju naładowana energią, nowymi doświadczeniami i pomysłami. Dzielę się nimi z moimi koleżankami i kolegami nauczycielami. Mam nadzieję, że uda mi się zrealizować moje plany zawodowe. Jako metodyk, pracujący w Miejskim Ośrodku Edukacji Nauczycieli, chciałabym dotrzeć do wszystkich nauczycieli języka niemieckiego w Bydgoszczy i tworzyć z nimi wspólne projekty, popularyzujące język niemiecki. W Niemczech jest bardzo dużo możliwości dla nauczycieli, którzy chcą się dokształcać. Będę ich namawiać do skorzystania z tych szans. Żal nie wziąć udziału w tych przedsięwzięciach.