Pszczelarze muszą zdobywać wiedzę o zmianach we współczesnym świecie
Rozmowa z Antonim Ożogiem, prezesem Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Opolu
Dwa tygodnie temu został pan wybrany na prezesa największego w województwie stowarzyszenia pszczelarzy, które skupia ok. 85 procent pszczelarzy na Opolszczyźnie. Zaraz po wyborze publicznie zaapelował pan do wszystkich o współpracę i zgłaszanie swoich pomysłów. Jest już odzew?
Jeszcze jest na to za wcześnie. Jesteśmy na etapie przejmowania organizacji. Siłą związku nie jest prezes czy zarząd, ale nasi pszczelarze. Chciałbym wykorzystać ten potencjał, a nie każdy ma możliwość uczestniczenia z pracach władz stowarzyszenia. Stąd ten apel, bo nie spotkałem się wcześniej, żeby któryś z prezesów związków pszczelarskich wystąpił z takim zaproszeniem. Wierzę, że wspólnie uda się na zrobić coś dobrego dla pszczół i dla regionu. Prezes związku to całkowicie społeczna funkcja, nie będę się jej trzymał siłą. Już zaczynam myśleć o tym, co zrobić aby przygotować kogoś na moje miejsce i aby kiedyś dobrze mnie wspominano.
Ma pan swoje pomysły?
Obawiam się, że moje pomysły mogą być aż przytłaczające, bo mam ich bardzo wiele, a związku nie stać na realizację wszystkiego. Mamy jednak potencjał, cudowne położenie i wielkie tradycje - dorobek księdza Jana Dzierżona, zwanego ojcem współczesnego pszczelarstwa. Urodził się i jest pochowany tu, na opolskiej ziemi, w Łowkowicach. To osoba znana w całym świecie pszczelarskim i naukowym, której dorobek obecnie nie jest właściwie wykorzystany. Powinniśmy zrobić wszystko, aby pokazać jego spuściznę.
Od czterech lat był pan prezesem koła pszczelarzy w Głuchołazach, gdzie postawił pan na edukację. Z pana inicjatywy powstała szkoła pszczelarska w Charbielinie koło Głuchołaz. Jakie są kolejne pomysły edukacyjne?
W środowisku naturalnym, w rolnictwie, we wszystkim, co nas otacza, zachodzą obecnie tak wielkie zmiany, że pszczelarze muszą przyspieszyć w zdobywaniu wiedzy. Wiedza musi trafić do wszystkich, także do starszych pszczelarzy. Dziś już nie da się prowadzić pasieki tak, jak to robili nasi dziadkowie czy ojcowie. Tymczasem nie mamy uczelni wyższej, która by kształciła czysto w kierunku pszczelarskim. Na studia podyplomowe z pszczelarstwa na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie trzeba czekać dwa lata, tylu jest chętnych. Próbowaliśmy zorganizować studia podyplomowe we Wrocławiu i choć mieliśmy już grupę zapaleńców, niestety nie udało się. Skoro jest grupa pszczelarzy, która chce się uczyć, to trzeba zrobić wszystko, aby mieli taką możliwość.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień