Ptasia grypa. Kury zostaną w kurnikach
- Apelujemy do właścicieli małych przydomowych hodowli drobiu, by nie wypuszczali stad z kurników. To bardzo pomoże w całkowitym wyeliminowaniu epidemii – mówi starosta gorzowski Małgorzata Domagała o sytuacji związanej z ptasią grypą w regionie.
- Apelujemy do właścicieli małych przydomowych hodowli drobiu, by nie wypuszczali stad z kurników. To bardzo pomoże w całkowitym wyeliminowaniu epidemii – mówi starosta gorzowski Małgorzata Domagała o sytuacji związanej z ptasią grypą w regionie.
Przypomnijmy: w ostatni weekend okazało się, że gęsi w jednym z gospodarstw w podgorzowskim Deszcznie są zarażone ptasią grypą. Z hodowli liczącej około 1,8 tys. sztuk wirus w ciągu kilku dni zabił 1,2 tys. gęsi. Resztę uśpili lekarze weterynarii i poddali utylizacji.
W okolicy Deszczna i Gorzowa cały czas trwają działania mające na celu walkę z wirusem. W gospodarstwie, w którym padły gęsi, trwa kwarantanna. Prawdopodobnie dziś przeprowadzona zostanie ostateczna dezynfekcja, po której właściciele będą mogli w końcu przekroczyć bramę swojej hodowli. Na drogach, w pięciu miejscach, pojawiły się maty dezynfekujące. Rozporządzenie wydał też wojewoda Władysław Dajczak. W promieniu 10 km od fermy w Deszcznie nie można handlować na targach drobiem ani sprzedawać jaj na targowiskach (jest to możliwe w sklepach, które są w stanie udowodnić, że jaja pochodzą spoza gminy Deszczno).
W sprawie handlu głos zabrała wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi. Zaapelowała, by nie zaniżać cen drobiu oraz podejmować decyzje umożliwiające przewóz zdrowych ptaków do ubojni.
Zespół zarządzania kryzysowego starostwa gorzowskiego podkreśla, że ognisko zakażenia ptaków zostało zlikwidowano. Na razie nie ma innych. Służby wciąż czekają jednak na wyniki badań próbek z fermy na gorzowskich Wieprzycach, do której hodowca z Deszczna sprzedał część gęsi jeszcze zanim jego drób zaczął padać na ptasią grypę. Mają być znane najpóźniej w środę, 7 grudnia (wcześniej służby weterynaryjne zapowiadały, że wyniki będą znane we wtorek).
Wirus H5N8, który stwierdzono w Deszcznie, nie jest groźny dla ludzi (groźny jest wirus H5N1). W naszym regionie pojawił się za sprawą przelatujących ptaków. To z ich odchodami zetknęły się gęsi z Deszczna. Wirus ginie w 70 stopniach Celsjusza. Ze względu na podobne oznaki zachorowań ptactwa, trudno wskazać, jakie są symptomy zarażenia tą konkretną mutacją wirusa u drobiu.
W związku z pracami w Deszcznie przy usuwaniu wirusa ptasiej grypy sanepid objął nadzorem 22 osoby, w tym siedmiu weterynarzy. - Nie ma to związku z jakimkolwiek zagrożeniem. To jest niezbędna profilaktyka - mówi Wiesław Ciepiela, rzecznik prasowy starostwa powiatowego.