Pumpak postanowił się ustatkować i w poszukiwaniu małżonki przekroczył graniczną Nysę. Jednak nasi sąsiedzi wydali na niego wyrok. Za co? Za nadmierną śmiałość
Prawie 100 tysięcy osób podpisało petycję „Pumpak musi przeżyć”. To półtoraroczny syn wilczycy Orzechowej z Borów Dolnośląskich, z watahy, która krąży m.in. w okolicy Ruszowa i Wymiarek. Młodzieniec postanowił założyć własną rodzinę i w poszukiwaniu terytorium oraz wadery ruszył na zachód. Od jesieni przebywa głównie w niemieckiej Saksonii, gdzie pod koniec ubiegłego roku był wielokrotnie widywany w pobliżu domostw, również w ciągu dnia. Niemiecka organizacja LUPUS, zajmująca się monitorowaniem wilków w Niemczech, obserwowała jego aktywność za pomocą fotopułapek. LUPUS wystąpił również do władz Saksonii o pozwolenie na założenie Pumpakowi obroży telemetrycznej. Poprzednią, założoną przez pracowników PAN, wilk zrzucił wiosną. Jednak w tym samym czasie władze Görlitz złożyły do Ministerstwa Saksonii podanie o pozwolenie na odstrzał tego wilka. Pozwolenie to zostało wydane w styczniu.
– 19 lutego minął termin zezwolenia na odstrzał – uspokaja Katarzyna Bojarska z Instytutu Ochrony Przyrody PAN. – Na
szczęście ostatnio już Pumpaka nie widziano i trudno przewidywać, gdzie teraz
przebywa. Może powędrował do Brandenburgii? To byłoby dla niego korzystne. Będzie go można chwycić w pułapkę pętlową i założyć obrożę telemetryczną.
Za co Pumpak dostał wyrok? Cytując fachowców, „wykazywał niższy od przeciętnego lęk przed człowiekiem”. Nigdy nie zaobserwowano u niego agresji w stosunku do ludzi lub zwierząt domowych. Naukowcy z PAN, obserwujący Pumpaka od szczenięctwa, apelują do niemieckich sąsiadów, aby umożliwili dalszą obserwację wilka, a gdyby stawał się zbyt natarczywy, aby odstraszyli go strzałami gumowymi kulami.
Dlaczego Pumpak nie boi się ludzi? Okazuje się, że jako wilczek, wraz z siostrą, często widywany był na łąkach, gdzie kręciło się sporo ludzi. Wielu nawet przyjeżdżało, aby móc parę podglądać.
– Nie wykluczam także, że w młodości ktoś mógł mu coś podrzucić do jedzenia – dodaje Bojarska. – Natomiast pojawieniu się wilków niepotrzebnie towarzyszy budowanie atmosfery zagrożenia. Te drapieżniki unikają człowieka. Widać to chociażby dzięki obrożom telemetrycznym. Jeśli już pojawiają się obok naszych siedzib, to czynią to bladym świtem lub o zmierzchu...
A tak na marginesie. Historia Pumpaka pokazuje, że zwierze oswojone, które nie boi się człowieka, mimo tego, że nie wykazuje agresywnych zachowań, może spotkać bardzo smutny los… Jak podkreśla WWF dlatego tak ważne jest, abyśmy nie stwarzali zwierzętom łatwych okazji do znalezienia pokarmu i nie zachęcali do tego, by zbliżały się one do ludzi. Z drugiej strony historia ta pokazuje, że i Polacy i Niemcy darzą tego drapieżnika sympatią, gdyż na drugim brzegu Nysy również trwają zabiegi o ułaskawienie Pumpaka.
W naszym regionie nie ma nadleśnictwa, w którym byśmy nie odnotowali obecności wilków. Natomiast trudno powiedzieć, ile ich mamy. W marcu była prowadzona inwentaryzacja, podczas której leśnicy sprawdzali 10 proc. powierzchni wszystkich nadleśnictw. Na tej zasadzie uchwycili 35 wilków, ale z pewnością nie oznacza to, że mamy tych drapieżników 350, chociaż takie szacunki się pojawiają. Marcin Urbaniak z Regionalnej Dyrekcja Lasów Państwowych w Zielonej Górze szacuje liczbę tych drapieżników na południu regionu między sto a dwieście. Z kolei przyrodnicy uważają, że w całej Polsce zachodniej mamy do czynienia z 50 grupami rodzinnymi, czyli około dwustoma zwierzętami. Według szacunków w tej części naszego kraju jest dwa razy więcej przydatnych dla wilka siedlisk niż we wschodniej części kraju. Według opracowanego modelu pojemności dla tego drapieżnika u nas jest 39 tys. km kw. miejsca. We wschodniej Polsce wilków jest około 800. Pumpak przyszedł na świat w okolicach Ruszowa i Wymiarek. Zobaczyć tutaj wilka to już żaden cymes. Już niemal nam spowszedniały. W nadleśnictwie Wymiarki pojawiły się nawet tablice ostrzegające kierowców przed wilkami, które mogą wtargnąć na drogę...