Masz za dużo punktów karnych? Oddajesz. Masz prawo jazdy, ale nie jeździsz? To przyjmujesz.
Gorzowianin Piotr (imię fikcyjne) jest kierowcą busa. Codziennie jeździ setki kilometrów. - Bus to moje biuro. Dlatego prawo jazdy to dla mnie podstawa. Bez niego nie mam zleceń, nie zarabiam, nie mam za co opłacić rachunków - wylicza na jednym oddechu.
W zeszłym roku dostał przesyłkę: zdjęcie z fotoradaru. Wiedział, że jeśli przyjmie mandat i punkty (za przekroczenie prędkości wyliczono mu osiem „oczek”), zbliży się do granicy maksymalnej liczby punktów. Nie chciał ryzykować . – Znalazłem w internecie gościa, który zgodził się przyjąć to na siebie. Wskazałem go jako kierowcę, on się przyznał i dostał punkty i mandat. Dałem mu pieniądze na niego i po 90 zł za punkt. Dumny nie jestem, ale lepsze to, niż utrata roboty – mówi.
Gotowi do urlopu
Ogłoszenia o kupnie/sprzedaży punktów łatwo w sieci znaleźć. Ale to już passe. Teraz powstał … portal społecznościowy, który łączy obie strony. Rejestrują się ci, którzy chcą oddać „punkciki” i ci, którzy są gotowi je przyjąć. Można też zadeklarować gotowość do „urlopu”.
I choć wiadomo, o co chodzi, to biznes jest czysty. Bo administrator w regulaminie kilka razy podkreśla, że nie chodzi o punkty karne, ponieważ handel nimi jest nielegalny! „ Punkciki nie mogą być utożsamiane z punktami karnymi przyznawanymi za wykroczenia drogowe” – czytamy w regulaminie.
To nielegalny interes. Ale wpadka nie leży w niczyim interesie, więc się ciągle kręci
Jednak to wybieg, by nikt nie mógł się doczepić, że portal zajmuje się nielegalnymi transakcjami. To ten sam sposób, jaki stosowali kiedyś handlarze dopalaczami, którzy na nielegalnych środkach odurzających pisali, że to produkty kolekcjonerskie nie do spożycia…
A o co chodzi z „urlopem”? To zawoalowana zgoda na przyjęcie punktów karnych, których liczba może nawet spowodować utratę uprawnień przez przyjmującego punkty. On jest wyceniany oddzielnie.
Wybór jest spory
Zalogowaliśmy się na portalu. Zadeklarowaliśmy przyjęcie 10 punktów (po 80 zł za każdy) i zgodziliśmy się na urlop (za dodatkowe 500 zł). Okazało się, że nasza oferta wcale nie była najlepsza. Jeden z forumowiczów był skłonny przyjąć punkty za 2 zł za sztukę! Jednak średnia cena oscylowała wokół 70 zł za punkt. Choć były też oferty droższe: niektórzy wołali po 100, 160, a nawet 300 zł za sztukę.
Urlopy też każdy wyceniał inaczej. Najtańsza zgoda na utratę prawka wynosiła 200 zł. Najdrożej wycenił się młody mężczyzna z Gdyni: wycenił brak uprawnień na 5 tys. zł.
Skąd wiemy, że był z Gdyni? To jedna z „zalet” portalu: logujący opisuje ile ma lat i jak wygląda. To po to, by pomóc dopasować. Bo przecież jeśli chcemy wskazać kogoś, kto rzekomo jechał naszym autem, musi on odpowiadać - choćby mniej więcej - postaci z fotoradarowego zdjęcia, prawda?
Co na to policja? Nic
Grzegorz Jaroszewicz z wydziału prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie tłumaczy, że nie ma komentarza dla takiej działalności. I przypomina: handlowanie punktami jest nielegalne. Ma rację. Mówi o tym art. 272 Kodeksu Karnego, który brzmi: „Kto wyłudza poświadczenie nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza lub innej osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Jednak ryzyko jest - dla wielu - warte poniesienia. Tym bardziej że jeszcze w zeszłym roku można było punkty minusować w nieskończoność podczas specjalnych kursów. Teraz po kursie z naszego konta znikną wszystkie punkty, ale… jest haczyk. Jeśli w ciągu pięciu lat przekroczymy 24 punkty, tracimy prawko i musimy od nowa zdawać egzamin.
Zaostrzenie przepisów może sprawić, że chętnych na oddanie punktów będzie więcej. A już teraz rośnie liczba tych, którzy przez punkty tracą prawko. W 2013 r. w Lubuskiem było ich 266 osób, w 2014 r. już 285 osób, a w zeszłym roku już 342 osoby!