Pustelnik spędził noc z 14-latkiem
Za obcowanie seksualne z nastolatkiem grozi mu nawet do 12 lat więzienia.
Wojciech P. zamieszkał w Dębowcu ponad rok temu. Zdecydował się tu wieść życie pustelnicze. Jednak, jak ustaliła prokuratura, 49-latek formalnie zakonnikiem nie był.
- Złożył śluby wieczyste w zakonie karmelitów, ale kiedy postanowił żyć w odosobnieniu, to poprosił o zwolnienie go z formacji - mówi prokurator Kazimierz Łaba.
Dębowiec to nie było pierwsze miejsce, w którym Wojciech P. podjął się samotnej posługi. Wcześniej opiekował się pustelnią św. Heleny, znajdującą się nieopodal sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Mieszkańcy podjasielskiej miejscowości przyjęli 49-latka życzliwie. Pomogli mu w przygotowaniu domu, który stał się jego eremitorium w wiejskim przysiółku Kopaniny. Darzyli brata Wojciecha zaufaniem. Udzielał im porad w trudnych życiowych sprawach, podnosił na duchu.
Ofiarującemu pomoc i opiekę gospodarzowi Pustelni św. Eliasza zaufała też matka 14-latka.
- Kobieta zawiozła chłopca do pustelni licząc, że Wojciech P. udzieli mu wsparcia - mówi prokurator Łaba.
Według aktu oskarżenia, 49-latek powiedział jej, że potrzebuje więcej czasu, że to musi być dłuższa rozmowa i żeby nastolatek został na noc.
- W śledztwie kobieta zeznawała, że zawoziła syna wcześniej dwa lub trzy razy, ale nigdy nie zostawał na dłużej - dodaje Łaba. - Kiedy rano przyjechała po syna, ten jej nic nie mówił.
Dopiero po trzech miesiącach 14-latek opowiedział matce, co miało się stać w nocy, którą spędził z pustelnikiem.
Chłopiec złożył zeznania przed sądem, w obecności psychologa. Biegły stwierdził, że nastolatek mówi prawdę. Stało się to podstawą do sporządzenia aktu oskarżenia.
49-latek przed sądem będzie odpowiadał za dwa zarzuty - z art. 200, par. 1 i 3 kk.
- Pierwszy dotyczy tego, że Wojciech P. dopuścił się wobec 14-latka innej czynności seksualnej - wyjaśnia Kazimierz Łaba, szef Prokuratury Rejonowej w Jaśle. - Drugi dotyczy przedstawienia chłopcu filmu o treści pornograficznej.
Po tym zdarzeniu pustelnik miał jeszcze przez jakiś czas nagabywać chłopca, wysyłał do niego SMS-y. Ale do kolejnego spotkania już nie doszło.
Sprawa wyszła na jaw dopiero trzy miesiące później. Nastolatek przyznał się matce, co zaszło w domu Wojciecha P. Kobieta złożyła zawiadomienie na policji, powiadomiła też zwierzchników pustelnika.
49-latek nie przyznaje się do winy. W śledztwie złożył wyjaśnienia.