Zaprzyjaźniony ornitolog ostrożnie zaobrączkował ptaki, które wykluły się w doniczce na balkonie naszej Czytelniczki, pani Doroty.
Tak, tak, prawda - było trochę zamieszania i strachu. I owszem, cztery małe ptaki były spłoszone. Jak zwykle jednak pan Mariusz, doświadczony ornitolog i leśnik, delikatnie, szybko i profesjonalnie założył im obrączki, a potem jeszcze delikatniej odniósł do gniazda, czyli do doniczki na balkonie wieżowca przy ul. Gwiaździstej. Bo cztery pustułki właśnie tam sobie mieszkają - w donicy naszej Czytelniczki, pani Doroty.
O pani Dorocie pisaliśmy już wiele razy, bo pustułkową matką chrzestną została po raz piąty. Co roku jej donicę wybiera kolejny ptak i tu składa jaja. W tym roku jajeczek było pięć, ale tylko z czterech wykluły się pisklaki. Zaczęły witać się z tym światem symbolicznie - w Dniu Matki. Pani Dorota od tej pory nie korzysta z balkonu - by nie płoszyć ptasiej mamy, która regularnie przylatuje do maluchów ze smakołykami: martwymi myszami, jaszczurkami i innymi pysznościami.
Po co obrączkuje się pustułki? Z tego samego powodu, co inne ptaki - by móc potem odczytywać, kiedy i dokąd doleciały. Czasami udaje się dokonać kilku odczytów w ciągu życia ptaka, czasami tylko jednego - gdy zostaje on znaleziony martwy.
Pani Dorota nie ma żadnych złudzeń - ptaki już niedługo odlecą z jej balkonu. Ale może za rok pojawią się nowe jajeczka? Trzymamy kciuki!