Największy rosyjski okręt wojenny ruszy z samolotami i śmigłowcami na pokładzie, by pokonać ostatecznie bojowników Państwa Islamskiego.
Władimir Putin wyśle do Syrii największy rosyjski okręt wojenny z misją zniszczenia tzw. Państwa Islamskiego. Jest to lotniskowiec Admirał Kuzniecow, na pokładzie którego są myśliwce oraz śmigłowce bojowe. Maszyny te ruszą do ataku na dżihadystów.
Decyzja o wysłaniu lotniskowca podjęta została po niedawnym ataku dżihadystów w Bangladeszu, którzy zamordowali 20 zakładników. Po tym zamachu Państwo Islamskie dokonało krwawej jatki w Bagdadzie, bomba zabiła 14o osób.
Rosyjski lotniskowiec będzie w rejonie od października do stycznia 2017 r., poinformowała agencja TASS. Na pokładzie jednostki znajdzie się 15 maszyn Su-33, 15 MIG-29 oraz 30 śmigłowców. Ostatnie naloty lotnictwa m.in. USA oraz Wielkiej Brytanii zmusiły Państwo Islamskie do odwrotu. Rosjanie, jak się wydaje, chcą dokonać ostatecznego dobicia dżihadystów. Państwo Islamskie utraciło ostatnio w Iraku w Faludżę. Było to pierwsze miasto, które wpadło w ręce terrorystów po ataku na Irak.
Putin chce się kreować na pogromcę Państwa Islamskiego
Iracki rząd wprowadził trzydniową żałobę po tragicznym wybuchu potężnej bomby, która uśmierciła w stolicy kraju Bagdadzie nawet 140 osób, raniła kolejnych 50.
Olbrzymi ładunek wybuchowy umieszczony był na ciężarówce, materiał wybuchowy dla niepoznaki schowano w ogromnej chłodni, zdetonowano go w dzielnicy Karrada podczas rodzinnych zakupów kończących święto Ramadan. Jak opisywali świadkowie zdarzenia, wiele osób zostało rozniesionych wybuchem, identyfikacja wielu ciał będzie praktycznie niemożliwa. Do zamachu przyznali się bojownicy Państwa Islamskiego. Kiedy iracki premier Haider al-Abadi wizytował miejsce dramatu przywitały go okrzyki wściekłych ludzi, którzy mają pretensje do władz, iż nie są w stanie zapewnić obywatelom bezpieczeństwa w kraju.
Tuż po tej wizycie biuro premiera ogłosiło żałobę narodową. Cały czas pracują ratownicy, starając się dotrzeć do szczątków ofiar, przeszukuje się ruiny budowli, prawdopodobnie jednak nie ma już szans na uratowanie kogoś żywego.
Autor: Kazimierz Sikorski