Pytanie do Jerzego Stuhra: co z nami będzie?
Jak to z nami jest? Pozamykani w domach, niewiedzący, co nas czeka, z wyobraźnią napełnianą horrorem ze świata - jesteśmy równocześnie przekonywani, że czas jest normalny, a najważniejszą sprawą jest teraz wybór prezydenta. Czy to kpina? Jak pan myśli?
To wszystko się zmienia, ale chyba ma już uboczne skutki: ludzie wyraźniej tracą zaufanie do rządu. Dam przykład: wystąpiłem z moim synem Maćkiem w telewizji. Temat: aktualna sytuacja w kraju. Nagle Maciej mówi, że niech oni sobie tam wybierają swojego prezydenta,, nie interesuje go to, zostaje z rodziną. Spotkało się to stanowisko z dużym oddźwiękiem. Utrafił w nastrój społeczny i atmosferę gwałtu na naszej tożsamości i gotowości obywatelskiej. Komu teraz w głowie wybory, kiedy najważniejszą sprawą jest staranne wymycie rąk po zakupach?
Mnie jednak przejęła smutna refleksja. Maciek doszedł do mego stanu ducha za komuny, kiedy odmawiałem uczestnictwa w kłamstwie wyborczym i olewałem takie polityczne działania. Dlaczego się to powtarza? Dlaczego znowu są „oni” i „my”?
A przecież zawsze czułem, że moim osobistym, ojcowskim zwycięstwem jest to, że moje dzieci stały się aktywnymi uczestnikami życia społecznego. Są obywatelami Polski i Europy. I tu nagle jakaś grupa łamiąca konstytucję i prawo, którą wybraliśmy, zmienia postawę obywatelską moich dzieci. Oni olewają tę władzę, tego prezydenta i za chwilę mój kraj. Z tym trudno mi sie pogodzić. Córka już mieszka w Niemczech. Po ostatnich ekscesach partii wiodącej w naszym Sejmie dzwoni roztrzęsiona: Tata, u nas nie można się ruszyć z miasta, a mnie zabraniają głosować korespondencyjnie! Jak mam się dostać do konsulatu?!
Co mam jej powiedzieć, władzo? Olej to?
Z córką jest ciekawa sprawa. Odkąd wyjechała za granicę, jej postawa obywatelska wzrosła. Chce głosować, dzieci posłać do polskiej szkoły, interesuje się wydarzeniami w kraju. A więc młodzi nie zapominają, nawet bardziej tam chcą się czuć Polakami niż w kraju.
Siostra mojej Basi od lat w Stanach jest aktywną działaczką polonijną. Organizuje przeglądy filmów polskich, przyjmuje polskich artystów, córkę wysłała na studia do Polski, działa! I tu nagle rząd Kaczyńskiego odbiera im prawa wyborcze. Bo jak mają zagłosować korespondencyjnie? Kto im gdzie wyśle karty wyborcze, kto je na czas odbierze? Zostali przez niechlujów politycznych olani, to i oni za chwilę ich oleją... Ale nam zafundowali! Żeby w taki trudny czas choroby, śmierci jeszcze słuchać, jak ktoś szermuje Polską?
Dlatego usilnie proszę. Niechże ten Andrzej sobie jeszcze przez rok porządzi, odwiedzi wszystkie powiaty, pojeździ na nartach „za nasze”, poudaje prezydenta, nawet poopowiada kolejną masę niestosownych dowcipów - bylebyśmy zdrowsi byli! To jest prawdziwy temat najbliższych tygodni.