Pytanie referendalne o dalsze losy Lasów Państwowych to niezły blef [DANE]
Skoro nikt nie chce prywatyzować lasów, skąd wziął się "problem Lasów Państwowych" w Polsce i na czym on polega? Jaka dzieje się im krzywda, skoro wziął je w obronę najpierw kandydat, a obecnie prezydent RP? Konia z rzędem temu, kto odgadnie powody tej histerii.
Leśnik zarabia dziś lepiej niż górnik. Nikt nie podniósł nawet głosu, żeby odebrać mu dodatkowe profity, z których korzysta, jak na przykład z darmowego mieszkania, deputatu na drewno. Nie ma żadnych faktów, żadnego rządowego programu czy nawet założeń wskazujący na to, że ktoś chce przekształcać (komercjalizować?) Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe.
Mimo to już od początku 2015 roku krążą po kraju informacje, jakoby Sejm pod osłoną nocy chciał zmienić prawo tak, by potem sprzedać polskie lasy, ten nasz skarb narodowy. Pewnie dlatego na spotkaniu z leśnikami w Spale, w kwietniu tego roku, kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda zapewniał, że jeśli wygra wybory, to "nie dopuści do prywatyzacji Lasów Państwowych". Zdaniem Dudy, tego sprzed czterech miesięcy, sprawdził się system zarządzania tym majątkiem i nie powinien być zmieniany.
Czy jest Pan/Pani za...
Nie pomagają zapewnienia premier Ewy Kopacz, że rząd PO i PSL "nigdy nie planował i nie planuje prywatyzacji Lasów Państwowych". Plotka nadęła się niczym balon i, jako prezydent RP, Andrzej Duda postanowił spytać o naród o tę palącą kwestię. Proponuje, aby w dniu wyborów parlamentarnych odbyło się także referendum w sprawie obniżenia wieku emerytalnego, zniesienia obowiązku szkolnego dla sześciolatków oraz... "ochrony Lasów Państwowych". Jesteś, narodzie, "za" czy "przeciw"? Zaraz, zaraz, ale o co chodzi?
Prezydent RP chce zapytać Polaków: "Czy jest Pan/Pani za utrzymaniem dotychczasowego systemu funkcjonowania Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe?". W pytaniu referendalnym, zaproponowanym przez Dudę, nie ma słowa o prywatyzacji. Strach uleciał jak za sprawą czarodziejskiej różdżki?
- Lasy Państwowe są sprawnie działającą organizacją, która odprowadziła do budżetu państwa 1,6 mld zł , wygospodarowanych własną pracą. Jeśli coś dobrze działa, to po co zmieniać? - wyjaśnia Jurand Irlik, zastępca dyrektora ds. gospodarki leśnej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach.
Skoro jednak prezydent pyta, to należałoby najpierw powiedzieć narodowi, jaki jest ten "dotychczasowy system funkcjonowania".
W sukurs wszystkim przyszła Najwyższa Izba Kontroli, z pokontrolnym raportem za lata 2011-2013 i mówi, że Państwowe Gospodarstwo Leśne nie jest znów takim wzorem gospodarności. Ceny drewna spadały, ale leśnicy wycinali więcej i wypłacali sobie coraz wyższe pensje. Wydatki na leśne drogi i siedziby urzędników rosły dużo szybciej niż wydatki na ochronę lasów.
- Prowadzona przez Państwowe Gospodarstwo Leśne Lasy Państwowe gospodarka finansowa, której efektem jest stały wzrost kosztów zarządu, wzrost wynagrodzeń oraz zwiększenie nakładów inwestycyjnych, stwarza ryzyko nieosiągnięcia podstawowych celów działania; zachowania i ochrony lasów - mówi Paweł Biedziak, rzecznik prasowy NIK.
Gdyby referendum odbyło się dziś, prezydent Duda mógłby je w tej sprawie przegrać z kretesem. Jeśli nie ma wprost pytania o prywatyzację polskich lasów, wielu z nas może powiedzieć: "jestem przeciw!" dotychczasowemu systemowi funkcjonowania Lasów Państwowych. Przeciw traktowaniu tego majątku jako powyborczego łupu. Przeciw traktowaniu leśników lepiej niż pozostałe grupy zawodowe. Od ośmiu lat w lasach trwa władza PSL. Za rządów PiS dyrektorem lasów była osoba z tej partii.
Przeciętna pensja leśnika: 7.229 zł
Leśnik, jak na polskie warunki, jest dziś krezusem. Od 2010 roku jego pensja urosła o 29,2 proc., niemal dwukrotnie przewyższając wzrost wynagrodzeń w administracji publicznej, gospodarce narodowej oraz w sektorze prywatnym. W efekcie przeciętne miesięczne wynagrodzenie w Lasach Państwowych w minionym roku wyniosło 7.229 zł (w Dyrekcji Generalnej 11.133 zł). Lasy nie były traktowane tak jak inne przedsiębiorstwa państwowe, to znaczy, że pensje nie zostały zamrożone.
- Nasze wynagrodzenia są adekwatne do powierzonych zadań oraz naszego wykształcenia - przekonuje dyrektor mgr inż. Jurand Irlik. - Ponad 60 proc. z nas to pracownicy z wyższym wykształceniem.
Leśnicy, oprócz comiesięcznej pensji, mają dużo dodatków, na przykład znakomite sorty mundurowe - średnio do wypłaty dochodzi 1000 zł rocznie. Dostają deputaty drewna opałowego o miesięcznej wartości 100-120 zł. Leśniczy i nadleśniczy ma w ustawie zagwarantowane darmowe mieszkanie służbowe (od 70 do ponad 100 m kw.). Jeśli tak się składa, że nie musi ze służbowego korzystać i mieszka w swoim domu, otrzymuje ekwiwalent - 200-300 zł miesięcznie. Z przywileju darmowego mieszkania lub ekwiwalentu korzysta na terenie działania katowickiej regionalnej dyrekcji 520 leśniczych i nadleśniczych.
Na swoje siedziby Lasy Państwowe wydały w latach 2011-2013 prawie 570 mln zł, z czego na budynki mieszkalne - 227 mln zł. "Niestety, dynamika wzrostu środków przeznaczanych przez Lasy Państwowe na ochronę i hodowlę lasu była w badanym okresie wyraźnie niższa od dynamiki wzrostu wydatków inwestycyjnych" - czytamy w raporcie NIK.
- Jesteśmy racjonalni do bólu - przekonuje dyrektor Jurand Irlik. - Aż 50 proc. nakładów inwestycyjnych przekazujemy na drogi leśne, a jest ich 6 tys. km na terenie katowickiej dyrekcji. Mamy na utrzymaniu 400 służbowych mieszkań. W zeszłym roku nakłady na budynki, ich modernizację i remonty, wyniosły 4 mln zł, a na pielęgnacje lasów rocznie wydajemy około 90 mln zł.
Dwie osoby standardowo (leśniczy i podleśniczy) mają nadzór nad 1290 ha lasu (to powierzchnia katowickiego osiedla Tysiąclecia razy sześć). W Niemczech, Austrii, krajach skandynawskich w przeliczeniu na hektar zalesionych gruntów jest dużo mniej leśników niż w Polsce.
Nasz leśnik ma ponadto prawo do płatnego urlopu na poratowanie zdrowia. - Rozmawiajmy też o jego obowiązkach i zagrożeniach, 20 proc. leśników choruje na boreliozę, to jest choroba zawodowa - mówi Maria Michalska, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych w katowickiej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych.
Rośnie wycinka drewna
Lasy to dobro ogólnonarodowe i my wszyscy powinniśmy czerpać z niego profity, nie tylko 25 tysięcy leśników. A jeszcze do niedawna minister finansów nie miał dostępu do kasy uzyskanej przez Lasy Państwowe za sprzedane drewno. Zmienił to dopiero wicepremier Jacek Rostowski i od 2016 Lasy Państwowe co roku będą odprowadzać do państwowej kasy 2 procent wartości sprzedawanego drewna.
W latach 2014-2015 oddały jednorazowo w sumie 1,6 mld zł i to są te same pieniądze, na które wskazuje dyrektor Irlik przywołując dobrą kondycję lasów. 193 mln zł tej kwoty pochodzi z Katowic i jest to najwyższa wpłata w kraju.
90 proc. przychodów Lasów Państwowych jest właśnie ze sprzedaży drewna i w niej leśnicy upatrują szanse na większe pieniądze. Strategia ta nie zawsze obyła skuteczna - wykazał NIK. W latach 2011-2013, choć wzrosła ilość sprzedanego drewna o 6,5 proc., przychody ze sprzedaży spadły o 3,8 proc. W roku 2014 przychody te wzrosły dzięki wyższej cenie i zwiększonej wycince.
- W okresie, który kontrolowała NIK, nie nastąpił żaden incydentalny, skokowy wzrost wycinki drzew - odpowiada na zarzuty NIK Krzysztof Trębski z Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych. - Wycinka i sprzedaż drewna rośnie od dekad i jest dziś ponad dwukrotnie wyższa niż w początku lat 90. (z około 17 do 38 mln m sześc. rocznie). Jest to możliwe ze względu na wzrost zasobów leśnych i naszą pracę oraz na nieustanny wzrost popytu na drewno - dodaje.
Roztrząsanie rzekomej prywatyzacji, by zachować status quo w każdym zakątku państwowego lasu, może okazać się największym blefem naszego życia politycznego 2015 roku.