„Quo Vadis”, czyli miniona moda na piękną książkę
Wczoraj była rocznica. 18 lutego 1896 roku w „Hotelu de Baumette” w Nicei, Henryk Sienkiewicz napisał ostatnie zdanie powieści, która miała mu przynieść światową sławę i Nagrodę Nobla: „Quo Vadis”.
Na tę chwilę czekali czytelnicy, którzy poznawali tę powieść pisaną w odcinkach w latach 1895 - 1896 i drukowaną w „Gazecie Polskiej” (w Warszawie), ale potem (z niewielkim opóźnieniem) w krakowskim dzienniku „Czas” oraz w „Dzienniku Poznańskim”.
Na zakończenie powieści czekano jako na ważne wydarzenie kulturalne, więc w dniu postawienia przez Sienkiewicza ostatniej kropki - we wspomnianym hotelu odbyła się popołudniowa impreza, w której wzięli udział dość liczni wtedy w Nicei Polacy. Były gratulacje, nawet odczytywano i przekazywano autorowi (na welinowym papierze!) wiersze ułożone z tej okazji - było to duże wydarzenie kulturalne i towarzyskie. Pierwsze wydanie w formie książki miało miejsce w Krakowie pod koniec 1896 r. Ilustracje do niej dali m.in. znani malarze Piotr Stachiewicz i Jan Styka.
Książkę niezwłocznie przetłumaczono na różne języki (łącznie - 57), a w Europie zapanowała moda na „Quo Vadis”. Koniom nadawano imiona „Winicjusz”, „Ligia” i „Petroniusz”, w modzie pojawiły się kapelusze à la Neron i pelerynki damskie Eunice, sprzedawano specjalne perfumy. Natychmiast pojawiły się też inscenizacje nawiązujące do książki. Pierwsza miała miejsce wiosną 1896 roku w cyrku warszawskim i miał charakter serii „żywych obrazów”.
W teatrze zaprezentowano „Quo Vadis” najwcześniej w Londynie, gdzie do wystawienia sztuki opartej na książce przyczynił się aktor Wilson Barret, grający Winicjusza. W Paryżu w teatrze Porte Saint-Martin najwięcej braw zbierał Benoit-Constant Coquelin grający Chilona. Kompozytor Jean Nougues skomponował operę „Quo Vadis”, którą w Warszawie obejrzał sam Sienkiewicz z rodziną. Próbowali przerobić powieść na operę także polscy kompozytorzy Emil Młynarski i Feliks Nowowiejski, chociaż ich dzieła nie przetrwały próby czasu.
Pierwszy film inspirowany powieścią Sienkiewicza powstał we Francji w 1901 roku, ale nie zyskał dużego uznania. Natomiast zdecydowanie udany był włoski film „Quo Vadis” nakręcony w 1913 r. przez Enrica Guazzoni. Był to oczywiście film niemy, podobnie jak kolejna wersja kinowa produkcji niemiecko--włoskiej z 1924 roku, w której wystąpił (w roli Nerona) sławny aktor Emil Jaggings.
Hollywood zainteresował się tematem „Quo Vadis” dopiero w 1951 roku, ale nakręcony z rozmachem film z Robertem Taylorem, Deborah Kerr i Leo Gennem był wyświetlany na całym świecie.
W Polsce film na podstawie powieści Sienkiewicza zdecydował się nakręcić Jerzy Kawalerowicz w 2001 roku. Miał on w swoim dorobku rewelacyjną adaptację filmową „Faraona” Bolesława Prusa, która w 1966 r. ściągnęła do kin rekordową liczbę widzów, więc oczekiwano, że także „Quo Vadis” będzie sukcesem. Film był ambitny, kosztował ponad 76 mln zł i w wersji kinowej trwał 160 minut.
Niestety - film nie zachwycił. Na jego podstawie zrealizowano też mini-serial telewizyjny (6 odcinków), ale też nie zyskał dobrej opinii.
Można dyskutować, dlaczego ta bardzo ambitna produkcja nie podzieliła sukcesu „Faraona” - ale wydaje się, że sama powieść Sienkiewicza nie ma już dziś takiego odbioru, jak w latach wcześniejszych. Pamiętam, że sam sięgnąłem po tę książkę w 1956 roku (w trzeciej klasie!) i byłem oczarowany. Czytałem ją „do poduszki” mojej 9-letniej córce w 1988 roku - ale szybko usypiała przy tej lekturze. Natomiast za żadne skarby nie udało mi się namówić do przeczytania książki moją wnuczkę Beatkę.
Tak zmieniają się gusty...