Racibórz jak Wałbrzych ma swój legendarny tunel i ukryte skarby
Podczas kończącego się powoli remontu Kaplicy Zamkowej, gdy zdjęto całą posadzkę i dokopano się do niższych poziomów zabytku, znaleziono jedynie... wiekowe ucho od garnka. Niewiele skarbów, nie licząc kamiennych kul armatnich (a raczej miotanych przez katapulty), udało się znaleźć także podczas wcześniejszej odbudowy całego Zamku Piastowskiego. Można przyjąć, że wszystkie dobra zostały podczas zawieruch wojennych rozkradzione, czy zniszczone podczas pożaru. A co jeśli skarby książąt i możnych rodów są ukryte w Raciborzu?
WNie tylko w Wałbrzychu mają tajemne tunele. W Raciborzu legendarne przejście pod Odrą zaznaczone jest na historycznych mapach. Ba! Podczas prac wykonywanych na zamku, odkryto kilka miejsc, które mogą być wejściem do tamtego tunelu. Podziemne korytarze są zagruzowane, a na jednej z podziemnych ścian pracownicy wodociągów trzy lata temu odkryli swastykę wykonaną z cegieł. Przypadek? A może celowo zawalono podziemne drogi?
- Jestem przekonany, że tunel pod Odrą istniał naprawdę. Zbyt dużo informacji na temat tego tunelu podają źródła - przyznaje Paweł Newerla, miłośnik historii Raciborza. - Podczas budowy repliki narożnej baszty natknięto się na coś, co przypominało wejście do podziemi - zauważa Newerla. Ostrożny jest jednak, jeśli chodzi o potwierdzenie autentyczności mapy Roberta Schneidera, odnalezionej w latach 80. w sygnaturce na dachu kaplicy zamkowej. Wyraźnie zaznaczono na niej przejście pod Odrą (z zamkowej baszty, która istniała w południowo-wschodnim narożu zamku do klasztoru dominikanek p.w. św. Ducha - obecnie Muzeum).
- Ślad został naniesiony atramentem. Trudno powiedzieć, czy to autentyk - mówi Newerla. Jego zdaniem warto wydać pieniądze na badania terenu wokół zamku, czy brzegu Odry. Bo w jego opinii - tunel - na pewno gdzieś tam się znajduje.
Szkoda, że nie zdecydowano się odgruzować korytarza, odkrytego kilka lat temu zaraz na początku prac na zamku. Uznano, że to nie legendarny tunel pod Odrą, tylko rodzaj średniowiecznej kanalizacji. - Rzeczywiście, podczas rozpoczęcia pracy w budynku bramnym natrafiono na otwór, który prowadził w stronę ulicy Zamkowej, czy Parku Zamkowego. Myślano, że to wejście do podziemi. Okazało się, że cały ten kanał jest mocno zagruzowany i żeby odgruzować fragment wezwano górników z Przedsiębiorstwa Robót Górniczych - wspomina Grażyna Wójcik, dyrektor Agencji na Zamku. Dodaje, że górnicy oczyścili tylko kawałek, bo kanał nagle zmienił kierunek, wprost pod samą ulicę Zamkową. - Prace musiały zostać przerwane, bo zniszczeniu mogła ulec sama droga. A cała operacja - odkopanie kanału kosztowałaby olbrzymie pieniądze. Tunel mógł kończyć się wylotem do dawnej Młynówki, która tędy płynęła - mówi Wójcik. Tłumaczy, że z romantyzmu znalezisko obdarli raciborscy archeolodzy, którzy stwierdzili, że to kanał spustowy na ścieki. - To była prawdopodobnie nowoczesna forma odprowadzenia nieczystości z górnych pomieszczeń- bezpośrednio do jakiegoś cieku wodnego, który tu się znajdował - tłumaczy Grażyna Wójcik.
A gdy pytamy panią dyrektor o skarby Piastów (wszak nasz zamek był siedzibą w II połowie XII wieku dworu Mieszka I, pana na Raciborzu, władcy Polski!) wzrusza tylko ramionami. Podczas kapitalnego remontu zamku znaleziono tylko wspomniane wcześniej kule katapult. - W sumie 10 takich kul różnej wielkości. Pięć z nich trafiło do muzeum w Raciborzu, a 5 można podziwiać na ekspozycji w zamku - mówi Wójcik. Mówi jeszcze o odnalezionej unikatowej kracie z XVII wieku (podobno majstersztyk sztuki kowaskiej) i uchu od garnka znalezionym niedawno w podziemiach Kaplicy Zamkowej. Ale to wszystko. Nic więcej.
- U nas chyba nie znajdziemy żadnych kosztowności. Już w XVII i XVIII wieku wszystkie profity z Raciborza były odprowadzane do siedzib możnych rodów. Kosztowności zostały wywiezione - przekonuje.
Paweł Newerla tłumaczy, że już podczas wojen 30-letnich zamek był rabowany przez wojska różnego rodzaju. Swoje zrobiły też pożary, a nawet proza życia. - Proszę zauważyć, jak zmieniają się gusta. Nowe pokolenie wymienia to, do czego doszło poprzednie. Piękny piec, który dziś możemy podziwiać w muzeum, a pochodzi z zamku, został rozebrany, a jego kafelkami wypełniono strop. Bo nie odpowiadał już właścicielowi - zauważa Newerla. Wspomina, jak gościł kiedyś “za dziecka” w mieszkaniu dyrektora komory książęcej na zamku. - Na pewno były tam cenne rzeczy, ale co się z nimi stało?