Raciborzanom i Ślązakom, którzy wyjechali do Niemiec i tęsknią... pokazuje Racibórz
Andreas Rim, który w latach 80. wyjechał do Niemiec jednoczy raciborzan i Ślązaków za granicą Polski. Założył na facebooku profil, z którego dawni raciborzanie czytają o tym, co dzieje się w mieście.
Szacuje, że w Niemczech żyje ponad 20 tysięcy byłych raciborzan. To właśnie z myślą o nich założył profil na facebooku Ratibor Oberschlesien. Andreas Rim, który wyjechał do Niemiec w latach 80. łączy raciborzan za granicą i wszystkim tym, którzy tęsknią za miastem z młodości, pokazuje skrawek ojczyzny. - Trzy lata temu razem ze swoim kolegą Mariuszem Widryńskim, który wyjechał do Niemiec z Bojanowa, postanowiliśmy założyć ten funpage. Dlaczego? Bo już coraz mniej jest tych wszystkich spotkań raciborzan w Niemczech. Osoby starsze już nie przyjeżdżały na te spotkania. Na szczęście mamy internet, więc możemy się komunikować, mimo, że jesteśmy rozsiani po całych Niemczech i Europie - tłumaczy Andreas Rim, który od lat mieszka w Norymbergii, i stamtąd na założonym przez siebie profilu Ratibor Oberschlesien, relacjonuje to, co dzieje się w Raciborzu, a także z udziałem raciborzan w Niemczech. Pisze o tym, co jest bliskie sercom raciborzan, którzy stąd wyjechali.
- Wymieniamy się informacjami na temat imprez kulturalnych i sportowych. Często do Niemiec przyjeżdżają delegacje z Raciborza, są zjazdy miast partnerskich czy wymiany sportowe - raciborskiej Victorii, pływaków, zapaśników, piłkarzy. O tym wszystkim można dowiedzieć się z naszego facebooka - mówi Rim. Bardzo często podaje też wyniki sportowców z Raciborza, którzy walczą poza granicami naszego kraju.
- My w Niemczech mamy w pierwszej lidze 4 zapaśników z Raciborza, mamy piłkarzy raciborskich, jak Sebastian Tyrala, Rafael Koczor. Śledzimy ich sukcesy. Kibicujemy im, tu na miejscu. Jesteśmy pierwszą linią. Jak jakiś raciborzanin odnosi sukces - jak na przykład ostatnio Mateusz Wolny - wygrał ostatnią swoją walkę w lidze, to myśmy już mieli ten wynik 5 minut po walce na naszym profilu. A w Raciborzu się to ukazuje, nieraz tydzień poźniej. Czekają, aż Mateusz przyjedzie - śmieje się Andreas Rim. To dzięki jego profilowi na fejsie zespoły z Raciborza, które koncertują w Niemczech, mają dużą publikę. - Na przykład była u nas ostatnio orkiestra dęta z ZEW-u. Napisaliśmy, że przyjedzie, ludzie mogli przyjść ją zobaczyć. Potem w raciborskich mediach napisano, że orkiestra miała sukces, bo dwa razy bisy grali. Ale gdyby nie nasza informacja tak wielu miejscowych raciborzan mogłoby nie przyjść - zauważa Rim. Dodaje, że w Raciborzu już po fakcie pisze się o tym, że delegacja z naszego miasta odwiedziła np. Markischer Kreis, albo Leverkusen, czy Roth, a on stara się zapowiadać takie wizyty, by mieszkający w Niemczech raciborzanie mieli szansę spotkać rodaków.
A tych w jego Norymberdze, gdzie osiadł nie brakuje. - Mówi się, że Norymbergia to taka cicha “stolica raciborska”. My mamy w Norymberdze nawet gazetę raciborską - ona się nazywa “Der Ratiborer”. Ona wychodzi co miesiąc, od 60 lat. Ja tam często piszę o sukcesach sportowych raciborzan. Ostatnio pisałem o zdobyciu mistrzostwa Europy przez Denisa Kudlę w zapasach. Rodowitego raciborzanina. Jego rodzina mieszka w Markowicach - przypomina Andreas Rim. W ukazującej się w całych Niemczech gazecie pisał też o Józefie Szafarczyku, który pochodzi z Krzanowic, ale mieszkał w Raciborzu na Odrzańskiej. - Józef zdobył tytuł mistrza świata w oszczepie w kategorii oldboi - mówi Andreas Rim. Wylicza, że w samej Norymberdze żyje około 1000 raciborzan. A na jego facebooku są też raciborzanie z Holandii, Anglii, Szwajcarii i Austrii. Jest też około 800 raciborzan z Raciborza.
- Mamy już blisko 4 tysięcy fanów, z czego jednak 90 proc. to osoby zamieszkałe w Niemczech. To duży potencjał - mówi Rim. Twierdzi, że byli raciborzanie chętniej odwiedzaliby swoje miasto, ale nie czują się tu zapraszani.
- Zdarza się, że Racibórz organizuje ładne i drogie imprezy, ale nas się o tych imprezach nie informuje, nie zachęca do przyjazdu, nie zaprasza. Ja uważam, że powinno w jakiś sposób naszą grupę byłych raciborzan zaprosić. Wiele osób w Niemczech mówi tak - “widocznie nas tam nie chcą”. A można by było wysłać zaproszenie, poprzez mój profil na facebooku albo przez gazetę. Pisałem w tej sprawie do Urzędu Miasta w Raciborzu, by wysyłano nam informacje. Pisałem nawet do zespołów tanecznych, które występują w Niemczech. Prosiłem urząd powiatowy. Nic nie dostałem. Żadnej odpowiedzi. Tylko Tworkauer Eiche odpisał, że nie mają wyjazdów do Niemiec - mówi Andreas Rim. A mógłby być pomocny nawet w kontakcie z biznesem. Większość z jego fanów ma swoją firmę.
- W Raciborzu są różne sympozja, spotkania na temat zagospodarowania terenu. Na naszej stronie się tego nie publikowało, a można by było wzmiankę dać, że są do zagospodarowania tereny inwestycyjne, strefa, my z chęcią to zamieścimy na facebooku. A jeszcze bardziej by była pomocna taka informacja w gazecie Der Ratiborer. Oprócz działu Racibórz, ona ma swoje odziały - Gliwice, Zabrze, Katowice i Rybnik. Gazeta kolportowana jest na całe Niemcy. Jej czytelnicy to też potencjalni inwestorzy, którzy z sentymentem myślą o Raciborzu - mówi Rim.