Rada nie dała rady prezesowi
Pucz, walka o medialny tort, polityczne przepychanki. Działania RMN każą postawić pytania o niezależność tej instytucji i zasadność jej istnienia.
Po przejażdżce rollercoasterem, którą członkowie Prawa i Sprawiedliwości zgotowali swoim wyborcom przed dwoma tygodniami przy okazji prezentacji pomysłu zmiany ustawy o wynagrodzeniach dla polityków, zaprosili na spektakl zatytułowany „Odwołanie prezesa TVP”.
Rada Mediów Narodowych, instytucja powołana na mocy niedawno uchwalonej ustawy, na swoim pierwszym posiedzeniu wysłuchała sprawozdań z funkcjonowania Polskiego Radia, PAP oraz TVP. Jacek Kurski tłumaczył członkom rady, że niska oglądalność Telewizji Publicznej wynika z działalności poprzedniego zarządu, a także przyznał, że zaciągnął „ogromny kredyt”, żeby uratować sytuację. Zapowiedział także również zwolnienie około 300 osób pracujących w telewizji.
- Mówił, że oglądalność wzrasta, ale jest źle mierzona, bo Nielsen nie mierzy wyborców PiS. To absurd - relacjonował na antenie Tok FM spotkanie z Kurskim członek rady Juliusz Braun. Po wyjściu prezesa TVP wniosek o jego odwołane złożyła Joanna Lichocka, uzasadniając go nieudolnością w sprawowaniu obowiązków, dramatycznym spadkiem oglądalności TVP, w tym sztandarowych do tej pory „Wiadomości”, a także zrujnowaniem finansów spółki. Za odwołaniem Kurskiego głosowały cztery osoby, a od głosu wstrzymał się jedna. Przewodniczący RMN Krzysztof Czabański zapowiedział po głosowaniu, że nazwisko nowego prezesa TVP (a właściwie pani prezes) zostanie podane jeszcze tego samego dnia, po przerwie w posiedzeniu.
Jak twierdzi Braun, wieczorem Lichocka i Czabański zupełnie zmienili ton, przekonując, że nazwisko nowego prezesa zostanie wyłonione w konkursie, który ma zostać rozstrzygnięty w połowie października. Do tego czasu Kurski ma pozostać na stanowisku. - Zachęcamy jego oraz inne osoby do wzięcia udziału w konkursie. Myślę, że jak każdy uczestnik konkursu ma szansę go wygrać - dodał Czabański, który według nieoficjalnych informacji chciał wprowadzić na fotel prezesa Elżbietę Raczyńską. - Widać prezes Kaczyński zmienił zdanie. A członkowie rady podporządkowali się tej decyzji. Innego wytłumaczenia nie ma - ocenił Braun, przekonując, że wtorkowe posiedzenie RMN potwierdziło, że jej niezależność jest fikcją.
Co stało się między popołudniowym a wieczornym posiedzeniem rady? Spekuluje się, że choć prezes Kaczyński zgodził się na odwołanie Kurskiego, jego sprzeciw wzbudził pośpiech, w którym tego dokonano, oraz to, że przewodniczący RMN wyznaczył na jego miejsce gotowego kandydata. Według pogłosek Krzysztof Czabański próbował zdetronizować nielubianego przez siebie Kurskiego podczas nieobecności Kaczyńskiego.
Jak mocno kotłuje się za plecami prezesa, widać najlepiej po publikacjach następujących po odwołaniu Kurskiego. Media związane z Tomaszem Sakiewiczem bronią decyzji rady (TV Republika, Niezalezna.pl), a te związane z braćmi Karnowskimi (wPolityce.pl) - wspierają Kurskiego. - To walka o kawałki medialnego tortu - mówi medioznawca Wiesław Gałązka w rozmowie z Agencją Informacyjną PolskaPress. - To wszystko jest bardzo groteskowe i przykre. Szkoda, że nasze pieniądze idą na tego typu rozgrywki - komentuje.
Autor: Maciej Deja, Leszek Rudziński