Radni w Siemityczach zdecydowali o przekazaniu części lub całości diet na walkę z wykluczeniem cyfrowym. Pieniądze zostały przeznaczone na instalację szybkiego internetu w domach dzieci, które mają problemy ze zdalnym nauczaniem.
- Na razie radni zrezygnowali z części lub całości diet na dwa miesiące, by dzieci przynajmniej do wakacji miały dostęp do szybkiego internetu. To niezwykle ważne, ponieważ docierały do nas sygnały, że są uczniowie, którzy mają problem z łączem w swoich domach. Podczas lekcji prowadzonych np. przez Skype, obraz i głos im się bardzo zacinały. Wiemy o ponad 20 takich przypadkach. Uczniów, którym pomożemy wytypowali dyrektorzy placówek - tłumaczy Piotr Siniakowicz, burmistrz Siemiatycz.
Decyzja radnych budzi jednak kontrowersje. W Sokółce pomysł obniżenia diet i przekazania środków na walkę z koronawirusem starosta określił... koronalansem. Podobnego zdania jest prezydent Białegostoku. Podczas czwartkowej konferencji zapytaliśmy Tadusza Tuskolaskiego o to, czy białostoccy radni pójdą śladem kolegów z Siemiatycz.
- To bardziej pytanie do radnych, bo to oni ustalają sobie diety. Natomiast z prasy mogliśmy się dowiedzieć, że była taka próba w starostwie sokólskim, gdzie pojawił się pomysł, by radni sobie te diety obniżyli. Ostatecznie zostało to określone koronalansem i zrezygnowano z tego pomysłu - mówi Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku - Poza tym dwa miliardy przekazano na telewizję publiczną. Uważam że dopóki te pieniądze nie wrócą do narodu, to decyzje o obniżaniu diet są po prostu absurdalne. Dwa miliardy pozwoliłyby zaspokoić bardzo dużo potrzeb. Rząd jest głuchy i woli je wydać na propagandę - kwituje prezydent.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień