Radni znów uchwałę śmieciową wyrzuciliby do kosza. Dlaczego?
Scenariusz niemal identyczny jak na pierwszej sesji, kiedy miały być ustalone stawki dla przedsiębiorców.
Ostatecznie radni zwarli szyki i się dogadali, ale do tego w trakcie ostatniej sesji potrzebne były aż dwie przerwy. Najważniejsze, że się udało. To one są najciekawsze, bo wtedy - już bez udziału dziennikarzy i publiczności - rozmowy w kuluarach, z gatunku tych męskich, przynoszą ostateczne efekty. Było blisko do odstąpienia od tematu. Apelował o to nawet, uwaga, radny Janusz Tomas. Argumentował, choć, jak sam stwierdził, może wydawać się to śmieszne, lepiej zostawić temat i go „przepracować” jeszcze raz, by na kolejną sesję wszystko było już dopięte na ostatni guzik.
A przypomnijmy, radni dyskutowali już szeroko na komisjach - bo wtedy prowadzi się szczegółowe rozmowy. Wydawało się, że jest porozumienie i nic tylko przyjść na sesję i głosować. Nieoczekiwanie ten scenariusz zburzył radny Grzegorz Dudek, który ostrzegał, że ceny za śmieci segregowane dla przedsiębiorców są za niskie.
- W pojemniku 1100 l znajduje się około 400 kg śmieci - mówił - Według nowych stawek, które są w Bladowie, odpady zmieszane - 1000 kg - kosztują 260 zł. Jeżeli w pojemniku znajduje się 400 kg, ładunek ten będzie kosztował w Bladowie - 104 zł. W momencie, gdy zaakceptujemy te stawki, które są w tej chwili, 75 zł, to na starcie mamy 29 zł w plecy. Plus obsługa, która nie jest tu w ogóle wliczona.
Ostatecznie radni przyjęli podane w projekcie uchwały stawki. Dziewięciu radnych było „za”, dwóch przeciwko, a jeden wstrzymał się od głosu.
Teraz przedsiębiorcy oraz właściciele posesji niezamieszkanych - na przykład działek ogródkowych muszą zadeklarować liczbę pojemników i zdecydować o tym, czy będą segregować śmieci, czy też nie. Od wybranego wariantu zależeć będą ostateczne stawki.