Radny przyznał się do winy. Kupował głosy za zakrapiany poczęstunek
Zaledwie kilka minut trwało posiedzenie sądu w sprawie oskarżonego o wyborcze przekupstwo przewodniczącego rady gminy wiejskiej Żary.
Rozprawę przewidziano na 12.00. Ale Marian P. jakoś nie mógł punktualnie dotrzeć przed oblicze sądu. Chował się w sądowych zakamarkach, a wyszedł, dopiero gdy udał się po niego obrońca.
Proces przeciwko radnemu, oskarżonemu o kupowanie głosów wśród społeczności Mirostowic Górnych, gdzie do niedawna był sołtysem i radnym, ruszył w październiku. Na ławie oskarżonych oprócz niego zasiadło dziewięć osób. Marian P. miał ich zachęcać do oddawania na niego głosów w zamian za poczęstunek zakrapiany alkoholem. W dniu wyborów obietnicę miał spełnić. Wieczorem został zatrzymany przez policję. Noc spędził „na dołku”. Po kilku miesiącach śledztwa do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko radnemu i dziewięciu innym oskarżonym.
Sprawę przewodniczącego wyłączono do osobnego postępowania, bo ośmiu oskarżonych jeszcze na etapie prokuratorskiego śledztwa przyznało się do winy.
Podczas pierwszej rozprawy wszyscy zgodzili się na kary grzywny wnioskowane przez prokuratora, czyli 1,5 tys. zł. Tylko jeden, który również podczas wczorajszego posiedzenia konsekwentnie nie przyznawał się do winy, będzie sądzony osobno. Jego sprawę sąd wyłączył do innego postępowania.
Skazany na siedem miesięcy więzienia w zawieszeni na rok radny nie chciał komentować swojego „wystąpienia” w sądzie. Wyrok jest nieprawomocny. Nie wiemy, czy będzie od niego się odwoływał, zwłaszcza że dobrowolnie poddał się karze. Radny ma zapłacić 6 tys. zł grzywny.
- Przy wymiarze kary sąd brał pod uwagę niekaralność oskarżonego, jego stan zdrowia, sytuację materialną - tłumaczyła Anna Tecław, przewodnicząca składu sędziowskiego. - Nie rozumiem tylko, dlaczego oskarżony tak długo zwlekał z przyznaniem się do winy.
Do czasu uprawomocnienia się orzeczenia Marian P. nadal będzie zasiadał i przewodniczył radzie gminy.
- Jeśli wyrok się uprawomocni, rada będzie musiała odwołać skazanego radnego - tłumaczy Mateusz Marciniak, specjalista w delegaturze komisarza wyborczego w Zielonej Górze. Wówczas gminę czekają wybory uzupełniające.
Wobec radnego Mariana P. toczy się wciąż protest wyborczy. Został on zawieszony do czasu rozstrzygnięcia sprawy w sądzie karnym. - Jeśli teraz radny przyzna się, sąd może nawet unieważnić wybory w tej gminie- tłumaczy Marciniak.