Radość i niedosyt, czyli bydgoskie akcenty w Londynie
Polscy lekkoatleci zdobyli osiem krążków mistrzostw świata i zajęli 8. miejsce w klasyfikacji medalowej. Swoją cegiełkę dołożyli sportowcy z grodu nad Brdą.
W klasyfikacji medalowej biało-czerwoni zajęli 8. miejsce, zdobywając w Londynie 2 złote, 2 srebrne i 4 brązowe krążki. Jeszcze lepiej spisali się w tabeli punktowej, do której wliczane są oczka wywalczone za miejsca 1-8. Polacy uplasowali się na 4. pozycji z dorobkiem 86 punktów. To najlepszy wynik w historii naszej lekkiej atletyki. Spory wkład w emocje w Londynie mieli zawodnicy z grodu nad Brdą.
Największy wkład był udziałem Igi Baumgart z BKS Bydgoszcz, która jako jedyna Polka dobiegła do półfinału 400 metrów, a w sztafecie 4x400 zdobyła brązowy medal.
– Trener wysłuchał moich próśb i wystawił mnie na drugą zmianę. Przewidywałyśmy, że może być ona kluczowa. Jak się okazało, trochę tam nadrobiłyśmy. W głowie miałam cały czas słowa trenera: „Dziewczyny, uwierzcie, że możecie zdobyć medal”. Ten brąz jest dla nas jak złoto – mówiła po biegu uradowana 28-latka, która notuje najlepszy sezon w karierze. Przypomnijmy, że w marcu w Belgradzie zdobyła złoto halowych mistrzostw Europy (4x400), potem sięgnęła po srebro nieoficjalnych mistrzostw świata na Bahamach, prawiła też rekordy życiowe na 400 metrów w hali i na stadionie. Lista sukcesów może się jeszcze wydłużyć. Za kilka dni Iga Baumgart wystartuje bowiem na Tajwanie w Uniwersjadzie (igrzyska studentów). A w grudniu ślub z Andrzejem Witanem, byłym bramkarzem Zawiszy (obecnie Bytovia Bytów).
Medalu nie udało się zdobyć Pawłowi Wojciechowskiemu. Tyczkarz Zawiszy leciał do Londynu z drugim tegorocznym wynikiem na świecie (5.93), a skończył piąty z rezultatem 5.75.
- Mistrzostwa kończę z niedosytem, aczkolwiek na zacnym 5. miejscu, o które walczyło przecież około 30 osób. Lepszych było tylko 4, nie wspomnę o tych, którzy chcieliby być w Londynie - napisał na Facebooku. - Po finale mogę powiedzieć tyle, że już wiem, iż rok 2017 jest najlepszym w mojej karierze. Nie dlatego, że zdobyłem największe trofea; nie dlatego, że zarobiłem najwięcej, bo tak nie jest i nawet nie dlatego, że pobiłem rekord życiowy. Jest to najlepszy rok dlatego, że zrobiłem krok naprzód, że moja świadomość idzie na równi z moimi umiejętnościami oraz dlatego, że ciężko pracowałem, by osiągnąć tę stabilizację wyników, którą mam.
Co ciekawe, Wojciechowski również stanie wkrótce na ślubnym kobiercu.
Z uczuciem niedosytu wrócił z Londynu także Marcin Lewandowski. W półfinale na 800 metrów zagapił się i nie zdołał awansować do biegu o medale.
Wynik z półfinału (1.45,93) dałby mu w finale 6. miejsce. A może by było jeszcze szybciej, bo bieg biegowi nierówny.
Lewandowskiemu lepiej poszło na 1500. W finale przybiegł siódmy w czasie 3.36,02. Gdyby wyrównał rekord życiowy ustanowiony miesiąc wcześniej (3.34,60) byłby czwarty.
- W przyszłym sezonie nadal skupiać się będę na 800 metrach. Gdyby będę biegać 3.30,00 na 1500, wtedy przerzucę się na dłuższy dystans - powiedział Lewandowski, który w marcu zdobył złoto halowych ME na... 1500 metrów.