Radosław Sikorski na dyplomatyczne salony wrócił z przytupem

Czytaj dalej
Fot. PAP/Konrad Laskowski/MSZ
Dorota Kowalska

Radosław Sikorski na dyplomatyczne salony wrócił z przytupem

Dorota Kowalska

Uchodzi za jednego z najzdolniejszych polskich polityków. Słynie z pewności siebie, dowcipu i „niewyparzonego języka”, ta ostatnia cecha wpędza go zresztą czasami w tarapaty. Radosław Sikorski po raz kolejny został szefem polskiej dyplomacji i skutecznie przypomniał o sobie światu

Swoim wystąpieniem na forum ONZ jednych wprawił w zachwyt, innych w osłupienie. Odpowiadał ambasadorowi Rosji przy ONZ Wasilijowi Nebenzji. Wcześniej, słuchając rosyjskiego polityka, robił skrupulatnie notatki. Potem odłożył na bok przygotowany tekst i wygłosił czterominutowe spontaniczne przemówienie. Perfekcyjnie wypunktował dyplomatę Kremla, obalił każde kłamstwo, które padło z jego ust.

Ta przemowa będzie klasykiem

- Jestem zdumiony tonem i treścią prezentacji rosyjskiego ambasadora - tak Radosław Sikorski rozpoczął swoje wystąpienie na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

- Ambasador Nebenzja nazwał Kijów klientem Zachodu. W rzeczywistości Kijów walczy, by być niezależnym od kogokolwiek. Nazwał ich kijowskim reżimem. W rzeczywistości Ukraina ma demokratycznie wybrany rząd. Nazwał ich nazistami. Cóż, prezydent jest Żydem, minister obrony muzułmaninem i nie mają więźniów politycznych - mówił dalej. Na argument rosyjskiego dyplomaty o tym, że w Ukrainie jest korupcja, przypomniał, że Aleksiej Nawalny udokumentował, „jak prawy i uczciwy jest jego kraj”.
Potem było o historii Polski. - On powiedział nawet, że Polska zaatakowała Rosję w II wojnie światowej? O czym on mówi? To Sowieci razem z Niemcami zaatakowali Polskę 17 września 1939 roku. Nawet przeprowadzili wspólną paradę zwycięstwa! Mówi, że Rosja zawsze tylko walczyła z agresją. Co robiły sowieckie wojska pod Warszawą w 1920 roku? Czy były na wyprawie topograficznej? - kpił Sikorski.

Wystąpienie szefa polskiego MSZ szeroko komentowały światowe media, głośno było o nim w internecie.
„Interwencja Radosława Sikorskiego w Radzie Bezpieczeństwa ONZ będzie klasykiem. Niewiele zostało z Rosji po tym przemówieniu” - napisał były premier Szwecji Carl Bildt.

Amerykański historyk Timothy Snyder przypomniał, że „znajomość historii pomaga. Daje poczucie godności i pewności siebie pośród propagandy wojny i ludobójstwa”.

Z kolei Bloomberg pisał, że Sikorski „wyprowadził cios w Rosję”, że za granicą znany jest z pewności siebie, dowcipu i „niewyparzonego języka”, zaznaczając, że ta ostatnia cecha w przeszłości wpędzała Sikorskiego w tarapaty.
I tu Bloomberg wspominał rok 2022, kiedy Sikorski był członkiem Parlamentu Europejskiego i wywołał niemałe oburzenie, sugerując w poście na platformie X, że Stany Zjednoczone są odpowiedzialne za eksplozje, które uszkodziły gazociąg Nord Stream 2. Przy innej okazji porównał rosyjski rurociąg Nord Stream do paktu Ribbentrop-Mołotow, który przed II wojną światową podzielił Polskę między Niemcy a Związek Radziecki.

„Międzynarodową sławę Sikorski zyskał jako jeden z negocjatorów w Kijowie w 2014 roku, na kilka dni przed ucieczką z kraju wspieranego przez Rosję prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. Kamera przyłapała go, jak mówił przywódcom opozycji, aby zgodzili się na porozumienie” - przypominała największa na świecie agencja prasowa.

O ostatnim wystąpieniu Sikorskiego na forum ONZ głośno było także w Polsce.
„Można z nim w stu sprawach polemizować, ale w tym przypadku 10/10” - napisał na platformie X Przemysław Wipler z Konfederacji.

Roman Giertych jednym zdaniem ocenił, że „to, co robi nasz szef dyplomacji, przejdzie do historii”. „Dziękuję” - to z kolei Anton Geraszczenko, były doradca w ukraińskim Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.

Sam Sikorski w rozmowie z korespondentem RMF FM przyznał, że swoje wystąpienie „napisał na kolanie”.
- Czasami trzeba nazwać rzeczy po imieniu - mówił szef polskiej dyplomacji.

Niebanalny życiorys

Sikorskiemu często się to udaje. Uchodzi za jednego z najzdolniejszych polskich polityków. Z wyborcami, przynajmniej zanim został po raz kolejny szefem MSZ, najczęściej kontaktował się przez Twittera (obecnie X) i cokolwiek napisał, stawało się newsem dnia. O Stanach Zjednoczonych i gazociągu Nord Stream 2 już było, innym razem Sikorski rzucił: „Osobnik alfa ma absolutną władzę nad członkami watahy... Pozostali członkowie stada ceremonialnie demonstrują mu swoją podległość”, albo: „Dobrze, że Prezes podejmuje walkę o suwerenność Polski. Szkoda, że ćwierć wieku za późno, gdy odwaga staniała”. Nikogo te uszczypliwości względem Jarosława Kaczyńskiego nie dziwią, bo nie od dziś wiadomo, że Sikorski prezesa nie lubi i nie ominie żadnej okazji, aby wetknąć mu szpilę.

Mimo krytyki, która czasami spotyka go za internetową aktywność i nieowijanie w bawełnę, Sikorski nigdy nie spuszcza z tonu. Mówi, co myśli i zdaje się nie przejmować opinią innych, nawet swoich partyjnych kolegów. Ale też uchodzi za politycznego outsidera.

- W Polsce tak się utarło, że budowanie polityki wiąże się z tworzeniem frakcji, obozów. Radek Sikorski pokazuje, że można być niezależnym i budować swoją pozycję na kompetencji i pracowitości - mówił mi kiedyś były premier Kazimierz Marcinkiewicz. I dodał, że kiedy Sikorski szedł do Platformy, niejeden złorzeczył, że PO szybko go wypluje, tymczasem on robi karierę, jakiej mógłby mu pozazdrościć niejeden starszy stażem polityk.

I trudno byłemu premierowi nie przyznać racji: szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych, już po raz drugi, a właściwie trzeci, bo był nim w pierwszym, drugim i teraz trzecim rządzie Donalda Tuska, były wiceminister obrony, były marszałek Sejmu, człowiek z rozległymi kontaktami, także na arenie międzynarodowej. Całkiem spory dorobek jak na jednego człowieka.

- Traktuję Radka Sikorskiego jak przyjaciela - mówił Marcinkiewicz. I opowiadał, że kiedy Jarosław Kaczyński wyznaczył go do utworzenia rządu, to właśnie z Sikorskim przesiedział kilka wieczorów, szukając nowych twarzy spoza PiS. I tak na scenie politycznej pojawiły się nazwiska Zbigniewa Religi czy Stefana Mellera. - To niezwykle sympatyczny człowiek. Chłonący, otwarty na świat zewnętrzny, nowoczesny polityk - dodał Marcinkiewicz.

Tę otwartość na świat i nowoczesność Sikorskiego podkreślają wszyscy nasi rozmówcy, zauważając, że może bierze się ona z jego oksfordzkiego obycia i czasu spędzonego w wielkim świecie. Ale też życiorys Sikorski ma niebanalny: dziennikarz, korespondent wojenny, doradca, pisarz, politolog, wreszcie polityk.

Rodzice szefa MSZ pracowali w biurze projektów, on sam był dobrym, kulturalnym uczniem, z angielskiego nawet prymusem. Od dzieciństwa marzył ponoć, aby zostać znanym dziennikarzem, stąd tak wielkie serce do nauki, zwłaszcza języków obcych. Chciał studiować anglistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, wcześniej pomieszkać trochę w Anglii i poćwiczyć język, dostał więc paszport turystyczny i zatrzymał się u znajomych babci. Kiedy z Polski zaczęły docierać do niego informacje, że Służba Bezpieczeństwa interesuje się jego kolegami, wystąpił o azyl polityczny. Zaczął trzyletnie studia na Oksfordzie.

Posprzątać w dyplomacji

Niedługo po mianowaniu Radosława Sikorskiego szefem polskiej dyplomacji w nowym rządzie Donalda Tuska, brytyjski dziennik „The Times” przywołał pewną anegdotę: Wczesne lata 80. Noc. Grupa młodych mężczyzn we frakach wbiega do pokoju w jednym z mieszkań w Oksfordzie. Budzi lokatora. Napastnicy drą na strzępy wszystko, co wpadnie im w ręce. Padają ciosy, kuksańce. Wreszcie jeden z najbardziej krewkich intruzów, młodzieniec o jasnej kędzierzawej czuprynie, przerywa napaść i zwraca się do ofiary z rozbrajającym uśmiechem: „Gratulacje, chłopie! Zostałeś przyjęty”.

Tym jasnowłosym napastnikiem był późniejszy premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson, napadniętym - Radek Sikorski. A całe zajście było ceremonią inicjacyjną Sikorskiego do elitarnego Klubu Bullingdona.

Ten klub studentów działał w Oksfordzie od dwóch wieków. Można było się do niego dostać tylko przez zaproszenie aktualnego członka. Może dlatego uchodził za elitarny. Słynął też z hucznych imprez przy alkoholu i muzyce. Tam Sikorski spotykał się nie tylko z Borisem Johnsonem, ale także późniejszym brytyjskim premierem Davidem Cameronem, obecnie szefem MSZ.
Przytaczając tę anegdotę, brytyjski „The Times” nawiązywał do sytuacji polskiej dyplomacji po ośmiu latach rządów PiS. Według gazety, doświadczenie ze sprzątania swego pokoju w Oksfordzie przyda się Sikorskiemu w posprzątaniu po bałaganie, jaki w dyplomacji zostawił PiS, ale też Polska- jak zauważa „The Times” - jest skłócona niemal ze wszystkimi partnerami w Unii i została zmarginalizowana w Brukseli.

Dalej jest o tym, że Sikorski ma w sobie symptomy potężnego ego w stylu Borisa Johnsona, a także niezgłębione pokłady wiary w siebie - cechy innego członka Bullingdon, Davida Camerona. I podobnie jak Cameron czasami oczarowuje swoich partnerów w negocjacjach, ale równie dobrze potrafi ich wkurzyć w niewybredny sposób.

Zaiskrzyło w simce

Wracając jednak do życiowej drogi szefa polskiej dyplomacji, po studiach Sikorski ruszył jako korespondent wojenny do Afganistanu i Angoli. Tam zrobił zdjęcie, które zdobyło prestiżową nagrodę World Press Photo. Na wojnie jednak nie został, w 1989 roku wrócił do Polski jako korespondent „Sunday Telegraph”.

W Polsce Sikorski poznał Anne Applebaum, swoją przyszłą żonę. W centrum prasowym hotelu Victoria utworzonym na potrzeby wizyty w Warszawie kanclerza RFN Helmuta Kohla, siedziała razem z innymi dziennikarzami, kiedy zaczął się walić mur berliński, a kanclerz przerwał wizytę w Polsce, by wracać do kraju.

- Stało się jasne, że nie ma co tu robić, że trzeba jak najszybciej dotrzeć do Berlina - wspominał potem nieżyjący już Krzysztof Leski, dziennikarz prasowy, telewizyjny i radiowy, znajomy Sikorskiego i Applebaum. - Postanowiliśmy pojechać autem nowo nabytym przez Anne za bodajże 9 tys. baksów. Zwało się daihatsu charade. I to ja miałem prowadzić - dodał.
„Careful, Chris, it’s a large car” - rzekła Anne, wręczając mu kluczyki. Anne od paru już lat bawiła w Europie, wychowała się jednak w USA.

- Słowa „large car” mogły brzmieć w jej ustach dziwnie, gdyż mowa była o aucie długości 368 cm. Ja byłem wówczas dumnym posiadaczem fiata 126p, 650 ccm, rocznik 1986. Więc za kierownicą charade poczułem się jak gość - opowiadał Leski.
On prowadził, z tyłu na siedzeniu usadowili się Anne Applebaum i Radek Sikorski. I ponoć wtedy między nimi zaiskrzyło, w każdym razie ta podróż do Berlina zakończyła się ślubem, który wiele osób, zwłaszcza wśród amerykańskiej elity, nazwało mezaliansem. Bo Anne Applebaum pochodzi z wpływowej rodziny amerykańskich Żydów. Ojciec Anne, waszyngtoński adwokat Harvey M. Applebaum, jest partnerem ogromnej amerykańskiej kancelarii Covington & Burling, obsługującej czołowe światowe koncerny, ekspertem amerykańskich władz i organizacji międzynarodowych i wykładowcą University of Virginia. Matka Elizabeth Bloom Applebaum jest związana z Corcoran Gallery of Art, największą prywatną galerią w Waszyngtonie. Anne Applebaum ma jeszcze dwie siostry.

Kariera polityczna

Sikorski wszedł do tej zacnej rodziny i sam robił karierę, nie mniejszą niż żona: pisał, doradzał magnatowi prasowemu Rupertowi Murdochowi i reprezentował interesy należącej do niego News Corporation w Polsce, w TVP prowadził program „Wywiad miesiąca”, w którym rozmawiał ze znanymi światowymi politykami.

- Poznałem go jeszcze w Ruchu Odbudowy Polski, on był liderem ruchu w Bydgoszczy, ja jego szeregowym działaczem w Toruniu. Młody, energiczny, mocno prawicowy - opowiadał mi swego czasu Zbigniew Girzyński, były polityk Prawa i Sprawiedliwości. Kiedy Sikorski przyjechał do Torunia na debatę polityczną zorganizowaną między SLD a ROP, Girzyński pomagał mu w promocji i sprzedaży książki, którą ten napisał po powrocie z Afganistanu. Przeszli nawet na ty.

- W wyborach ROP uzyskał marny wynik, ale Sikorski szybko poleciał do Geremka i został wiceministrem w MSZ - wspominał Girzyński. I tłumaczył, że on był wtedy doktorantem i bardzo chciał się zaczepić na jakimś uniwersytecie, a ponieważ do pracy doktorskiej zbierał materiały w archiwum MSZ, pomyślał, że dobrze byłoby odbyć tam staż i później „na prowincji” pobłyszczeć takim zaświadczeniem. Udało mu się dostać do ministra Sikorskiego.

- Wchodzę, a on do mnie: „Co pana sprowadza?”. Kazał napisać podanie i zostawić w biurze podawczym. Napisałem je, ale nigdy nie otrzymałem odpowiedzi - opowiadał Girzyński.

I wcale nie ukrywał, że Radosława Sikorskiego nie darzy sympatią, delikatnie mówiąc. - Trzy czwarte mojego pobytu w czyśćcu spędzę za to, że przyczyniłem się do jego powrotu do polityki w 2005 roku. Cała reszta moich grzechów w zestawieniu z tym to góra jedna czwarta czyśćca - obrazowo malował swoją przyszłość. Bo po przegranych przez AWS wyborach w 2001 roku Sikorski zniknął ze sceny politycznej.

A z jego powrotem do wielkiej polityki było ponoć tak: na święta Bożego Narodzenia czy Wielkanocne, poseł Girzyński nie pamięta, dostał mejla z życzeniami od Kosmy Złotowskiego. Odsyłając swoje życzenia, wysłał je omyłkowo do wszystkich, którym wesołych świąt życzył Złotowski, a był na tej liście także Radosław Sikorski.

- No i momentalnie dostałem odpowiedź w stylu: „Drogi Zbyszku, a co tam u ciebie, fantastycznie, że się odezwałeś”. Zostałem też zaproszony na 40. urodziny Sikorskiego, które ten organizował z lekkim opóźnieniem - wspominał Girzyński. Pojechał. Na imprezie było ponoć ok. 200 gości, wśród nich Leszek Balcerowicz, Janusz Korwin-Mikke, jak mówił Girzyński: „Wszyscy oprócz czerwonych”.

- Radek był dla mnie czarujący, może dlatego że byłem szefem PiS w Kujawsko-Pomorskiem, a cała konkluzja z naszej rozmowy zawierała się w pytaniu: „Co tu zrobić, aby wrócić do polskiej polityki” - relacjonował polityk. Postanowił koledze pomóc i to właśnie za jego wsparciem Sikorski wystartował do Senatu z poparciem PiS.

- Ale oczywiście, gdy miałem do niego sprawę, kiedy był szefem MON, nie pomógł. Bo to człowiek, który ludzi czaruje, szanuje tylko wtedy, gdy są mu potrzebni. Dla tych, którzy są mu niepotrzebni, jest butny i lekceważący - twierdził Girzyński. A już słów: „Można być niskim, ale nie małym” w odniesieniu do Lecha Kaczyńskiego czy tych o „dorzynaniu watah” nigdy Sikorskiemu nie daruje. I ma nadzieję, że przyjdzie czas, kiedy mu za nie odpłaci.

Janusz Zemke jest jednak zgoła odmiennego zdania o empatii ministra Sikorskiego. Nigdy nie zapomni, kiedy leżał w szpitalu w dość ciężkim momencie swego życia i dostał telefon od Sikorskiego z pytaniem, czy nie trzeba mu jakość pomóc. Potem przyszedł ciepły list.

- On był wtedy szefem MON, ja głęboką opozycją, ale zdobył się na taki gest - wspominał Zemke. I tłumaczył, że Sikorski jako szef MON był w nieprawdopodobnie ciężkiej sytuacji, bo jako minister miał dwóch komisarzy - Aleksandra Szczygłę i Antoniego Macierewicza.

- I kiedy zobaczył, że nie jest tak, jak powinno być, odszedł. Nie tkwił w polityce, co na naszym rodzimym podwórku nie zdarza się często - zauważył Janusz Zemke. - Zresztą, kiedy Sikorski został szefem MON, też zachowywał się jak zachodni polityk, spotkał się ze mną i Jerzym Szmajdzińskim, rozmawiał o resorcie. To nie było na zasadzie: wszystko wiem najlepiej, wy przegraliście wybory i nic nie wiecie - dodał polityk Sojuszu.

Szef MON

Kazimierz Marcinkiewicz ma racje, Sikorski świetnie poradził sobie poza środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości. Odszedł z MON, a 12 września 2007 roku ogłosił, że będzie kandydował do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej z okręgu bydgoskiego. Zdobył mandat posła na Sejm VI kadencji. Został ministrem spraw zagranicznych w pierwszym rządzie Donalda Tuska. Wstąpił do Platformy Obywatelskiej, został wiceprzewodniczącym partii.

W 2010 roku był jednym z dwóch (obok Bronisława Komorowskiego) kandydatów biorących udział w partyjnych prawyborach o nominację na kandydata w wyborach prezydenckich z ramienia PO. Przegrał tę rywalizację. W drugim rządzie Donalda Tuska zachował stanowisko ministra spraw zagranicznych. Po odejściu z rządu został marszałkiem Sejmu, zastępując na tym stanowisku Ewę Kopacz, która objęła tekę premiera.

Sikorski - jako szef MON czy potem MSZ - miał szereg sukcesów, których nie sposób nie zauważyć. W sierpniu 2008 roku w imieniu polskiego rządu podpisał wraz z sekretarz stanu USA Condoleezzą Rice umowę dotyczącą umiejscowienia bazy tarczy antyrakietowej w Polsce. Jako minister spraw zagranicznych aktywizował współpracę w ramach Trójkąta Weimarskiego. W okresie jego urzędowania ustanowiono Dzień Służby Zagranicznej, Polski Instytut Dyplomacji oraz Nagrodę Solidarności im. Lecha Wałęsy. W ramach polityki europejskiej razem z Carlem Bildtem był głównym inicjatorem wschodniej polityki UE, tak zwanego Partnerstwa Wschodniego.

Jego zwolennicy podkreślają, że Sikorski to typ polityka potrafiącego poruszać się na wielu płaszczyznach, doskonała twarz Polski na arenie międzynarodowej. Kiedyś na konferencji w Polsce z udziałem szefa polskiego MSZ Henry Kissinger powiedział, że z uwagą wysłuchał słów Sikorskiego, który zresztą mówi z lepszym angielskim akcentem niż on sam.

Niewyparzony język

Sikorski ma też słabości - jak chociażby skłonność do nieprzemyślanych, emocjonalnych wypowiedzi czy brak umiejętności gry zespołowej. Jak tłumaczą jego znajomi, to tytan pracy. Dużo wymaga od innych i równie dużo od siebie. Bardzo konkretny. W bezpośrednich kontaktach ma ponoć bardzo niski poziom tolerancji dla pustosłowia. Może stąd ta wyniosłość, jaką często mu się zarzuca. Ci, którzy Sikorskiego znają, dodają, że cechuje go też charakterystyczna anglosaska ironia. Podchodzi do życia z dystansem, co może być różnie odbierane.

Rodzina szefa MSZ mieszka w Polsce od 1997 roku, kiedy Sikorski przywiózł Anne do swego ukochanego dworku w Chobielinie. Anne Applebaum mówiła później w wywiadach, że zachwyciła się tym miejscem. Dzisiaj ich posiadłość otoczona jest wysokim ogrodzeniem, a największą atrakcją Chobielina są organy, które zajmują sporą część salonu. Przy wejściu do dworu wisi dzwon z rosyjskim napisem „Kalinińsk”, prezent od przyjaciela rodziców, na terenie posiadłości jest zagroda, w której żyją daniele. To tu, do Chobielina, Sikorski i Applebaum zapraszają gości na słynne już wykwintne kolacje. Anne Applebaum ponoć świetnie gotuje, nie spędza jednak czasu wyłącznie przy garach.

Rodzina

Bo kariera dziennikarska Anne Applebaum rozwijała się w błyskawicznym tempie: jako warszawski korespondent „The Economist” do roku 1991 publikowała serię artykułów o przemianach społecznych i politycznych we wschodniej Europie. Potem pracowała jako redaktor działu zagranicznego i zastępca redaktora naczelnego tygodnika „Spectator” w Londynie. Przez kilka lat prowadziła kolumnę „Foreigners” w internetowym magazynie „Slate”, w roku 2004 sprzedanym The Washington Post Company. Została członkiem kolegium redakcyjnego „Washington Post”.

Ale praca dziennikarska przestała jej wystarczać, już w 1995 roku Applebaum wydała pierwszą książkę „Między Wschodem a Zachodem”, zapis podróży przez Litwę, Białoruś i Ukrainę, gdy upadał Związek Radziecki. Osiem lat później powstał „Gułag” - opowieść nie tylko o sowieckich obozach pracy, ale głównie żyjących w strachu przed reżimem ludziach - za który dostała prestiżową Nagrodę Pulitzera. Pracowała nad książką sześć lat, wychowując dzieci: synów Aleksandra i Tadeusza. Dzisiaj młodszy Tadeusz robi karierę w wojsku. Służy w amerykańskiej armii, w oddziałach Cyber Corps. Zajmuje się cyberbezpieczeństwem. Jego zdjęcia można znaleźć na stronie Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa, którego jest absolwentem. Na jednym z nich, wykonanym wiosną 2023 roku, znalazł się w gronie ośmiorga „najnowszych podporuczników”. Mniej wiadomo o drugim, starszym synu Radosława Sikorskiego. Aleksander urodził się w Londynie i - podobnie jak jego urodzony w Warszawie brat - uczył się w „katolickiej szkole męskiej”, co polityk zdradził w wywiadzie rzece Łukasza Warzechy, publikowanym przez wp.pl. Obaj od dzieciństwa są dwujęzyczni. Mama rozmawia z nimi po angielsku, tata - po polsku.

Sikorski ma więc w ręce wiele atutów: bogaty życiorys, rodzinę, obycie w świecie. I trudne zadanie przed sobą, biorąc po uwagę wojnę w Ukrainie czy konflikt na Bliskim Wschodzie. Ale trzeba przyznać, że na dyplomatyczne salony Sikorski wrócił z przytupem.

Dorota Kowalska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.