Darmowa sieciówka dla osiedlowych radnych - to niewiele, ale zawsze coś. Bez wynagrodzenia, bez zapisanych kompetencji i bez należytego szacunku - w takich realiach działają osiedlowe rady. Na pewno działają?
W Bydgoszczy działa 29 rad osiedlowych, w każdej zasiada od 15 do 21 radnych - razem jest to około pół tysiąca działaczy. To znaczy byłoby, gdy nie fakt, że wiele osiedlowych samorządów istnieje na papierze, a niektóre, jak na Bartodziejach, to tylko pozycja w spisie. Regułą na wielu osiedlach jest to, że wybory przeprowadza się kilka razy, bo na spotkania wyborcze nie przychodzą nawet sami radni. Tylko w najbliższym czasie „dogrywka” będzie organizowana po to, by wreszcie wybrać radę osiedla Tatrzańskie.
Dlaczego ludzie lekceważą rady? Bo same się o to proszą. Nie dość, że dysponują niewielkimi pieniędzmi - kilkunastoma tysiącami złotych w skali roku - to jeszcze ich działacze nie są w żaden sposób wynagradzani za pracę na rzecz mieszkańców i dzielnicy. Wprost przeciwnie - sami ponoszą koszty swojej działalności. Można założyć, że przynajmniej część z nich wiedziała, na co się decyduje.
Nie wiedziała jednak, że formalnie opinia czy decyzja rady nie ma żadnego znaczenia. Z opinią na jakikolwiek temat urzędnicy, przedsiębiorcy, drogowcy mogą się liczyć, ale równie dobrze mogą ją wyrzucić do kosza. Kompetencje rad osiedlowych są bowiem w praktyce żadne.
A tego już ludzie, którzy angażują się społecznie w ich działania, zdzierżyć nie mogą. Więc albo zawieszają działalność, albo nie kandydują ponownie po zakończonej kadencji. Szkoda, bo z tego powodu najaktywniejsi ludzie na osiedlach odwracają się do rad plecami.
- Ile pieniędzy z budżetu miasta otrzymują rady osiedla?
- Dlaczego brakuje chętnych do pracy w radach?
- Gdzie rada osiedla nie została wybrana od wielu miesięcy?
Przeczytacie w dalszej części artykułu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień