Rafał Grupiński: Musimy przerwać roztaczanie mgły smoleńskiej
Z Rafałem Grupińskim, posłem i przewodniczącym Platformy Obywatelskiej w Wielkopolsce, rozmawia Paulina Jęczmionka-Majchrzak.
Lech Wałęsa to pomysł na nową twarz, powiew świeżości w Platformie?
Lech Wałęsa na naszej konwencji miał dobre, mocne wystąpienie. Przypomniał o korzeniach naszej wolności, a więc także Platformy Obywatelskiej, o tym, że podstawą stworzenia formacji, programu i dalszej drogi w polityce była zawsze walka o wolność - obywatelską i gospodarczą. Zaproszenie Lecha Wałęsy, który jest dla nas symbolem zwycięstwa nad przemocą, było dla członków PO bardzo ważne.
Konwencja miała być nowym otwarciem PO. Ale zamiast nowej Platformy, zobaczyliśmy partię antyPiS.
Przedstawiliśmy bogaty program, który był efektem 28 konwencji regionalnych. Składa się z osobnych rozdziałów odnośnie poszczególnych dziedzin życia. Ten program jest otwarty, będziemy go konsultować społecznie aż do wyborów samorządowych, potem - parlamentarnych. Chcemy dopełniać go ważnymi postulatami społecznymi. Chcemy, żeby ewoluował, reagując na bieżąco, na zmieniające się realia społeczne oraz nieustanne psucie państwa przez PiS.
Czyli to odpowiedź na rządy PiS, a nie nowa wizja PO.
Na Polskę trzeba patrzeć całościowo. Nową wizję zawarliśmy w programie, który wcześniej - jako rządzący - zrealizowaliśmy tylko w części, bo plany pokrzyżował nam m.in. kryzys gospodarczy. Od razu, na początku naszej deklaracji programowej pojawiają się nowe, ważne postulaty społeczne, jak np. zrównanie płac kobiet i mężczyzn pracujących na takich samych stanowiskach. Innym postulatem są np. ustawy metropolitalne dla poszczególnych miast. Chcemy stworzyć wspólnie z samorządami odrębne rozwiązania uwzględniające ich specyfikę, np. Poznania i okalającego go powiatu czy Trójmiasta. Kolejna nowa propozycja to skierowanie całości dochodów z podatku PIT do samorządów. Chcemy ograniczyć odgórne przydzielanie pieniędzy z centrali na rzecz bezpośredniego ich wpływu do samorządów, czyli lokalnych społeczności.
To oznacza likwidację urzędów wojewódzkich?
W obecnej formie tak. Utrzymywanie dualnej administracji nie ma sensu. Zarządy i sejmiki województw mają tę przewagę, że są wybierane oddolnie. To wzmocnienie samorządów, które są najbliżej ludzi.
I próba pozbycia się wojewodów z nadania PiS.
Nie. W ciągu ośmiu lat już i tak ograniczyliśmy ich kompetencje, dużą część zadań przenosząc do marszałków. Jedną z ważniejszych jest podział unijnych pieniędzy. Dzisiaj PiS próbuje to odwrócić i scentralizować. Mam nadzieję, że mu się nie uda, bo przyniosłoby to ogromną szkodę dla skuteczności wydawania funduszy.
Mówi Pan głównie o zmianach administracyjnych i instytucjonalnych. Z konwencji przebiła się jeszcze zapowiedź likwidacji Instytutu Pamięci Narodowej i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Nie oszukujmy się, większości Polaków to nie interesuje. Jej zależy na efektach w codziennym życiu, jak np. dodatkowe 500 zł w domowym budżecie.
Dlatego uważamy, że program 500 plus powinien dotyczyć także pierwszego dziecka i samotnych matek. PiS oszukało wyborców, bo obiecywało pieniądze na każdego potomka. Nie wiadomo dlaczego teraz na jedne dzieci odkłada się kapitał, a na inne nie. Potrzeba też kryterium dochodowego. Ludzie bardzo bogaci nie potrzebują 500 zł na dzieci, podczas gdy samotne matki z jednym dzieckiem tej pomocy nie dostają. Chcemy sprawiedliwości społecznej.
W trakcie kampanii PO krytykowała pomysł 500 plus. I wskazywała, że państwa na to nie stać.
500 plus powinno inaczej wyglądać. Więcej pieniędzy powinno iść na pierwsze dziecko, mniej na kolejne. Decyzja o posiadaniu potomstwa jest kluczowa. Po pierwszym dziecku łatwiej zdecydować się na następne. Chcemy o tych zmianach dyskutować w trakcie konsultacji społecznych naszego programu.
Ten pomysł znów jednak jest odpowiedzią na to, co zrobiło PiS. A jaką własną ofertę ma Platforma, na przykład odnośnie mieszkań, rynku pracy czy emerytur?
Mamy mnóstwo prospołecznych postulatów. Odnośnie pracy oferujemy np. jednolity kontrakt zawodowy, który zastąpi wszystkie formy umów i zlikwiduje tzw. śmieciówki. Jednocześnie chcemy też zdjąć z pracodawców obowiązek płacenia chorobowego przez pierwsze 33 dni nieobecności pracownika. Niech płaci ten, kto pobiera składkę, czyli ZUS. Mamy też sporo propozycji np. odnośnie edukacji, kształcenia ustawicznego czy polityki senioralnej. Chcemy wprowadzić możliwość półrocznego urlopu zdrowotnego po ukończeniu 50. roku życia. Jak pani widzi, nie ograniczamy się jedynie do odpowiedzi na pomysły Prawa i Sprawiedliwości.
A po co znów podgrzewacie temat Smoleńska, proponując powołanie zespołu ds. manipulacji przyczynami katastrofy?
Musimy przerwać ciągłe roztaczanie przez Antoniego Macierewicza ideologicznej mgły smoleńskiej poprzez mnożenie kolejnych teorii spiskowych i kłamstw. Chcemy pokazać opinii publicznej, jakie korzyści polityczne wyciągało PiS z gry różnymi wersjami przyczyn katastrofy. Zespół ma być wsparty ekspertami ds. wypadków lotniczych.
To odgrzewanie partyjnej przepychanki, która przyćmiewa ważne w Polsce tematy.
Nie możemy tej narracji zostawić wyłącznie Macierewiczowi. Przez najbliższe trzy lata będziemy świadkami, często wbrew rodzinom, ekshumacji ofiar i dyskutowania, czy jakiś szczątek ciała znalazł się w trumnie innej osoby. To straszne. Dotychczas reagowaliśmy za słabo, przez co teorie spiskowe zyskały zbyt szeroki rozgłos.
Rafał Grupiński i inni politycy PO o odejściu Stefana Niesiołowskiego
Źródło: TVN24
Czyli Antoni Macierewicz wciąż daje paliwo polityczne opozycji.
Samymi PiSiewiczami dolał nam sporo paliwa, którego byśmy wcale nie chcieli. Zawłaszczanie posad i obdarzanie się milionowymi premiami za rok pracy, w którym ani dnia się nie przepracowało, burzą zaufanie społeczne do wszystkich polityków.
PiS dostarczyło Wam też paliwa, popełniając błąd przy obywatelskich projektach dotyczących aborcji. Odpowiedzią PO była propozycja wpisania kompromisu aborcyjnego do konstytucji. Po co, skoro dziś jest już na papierze - w ustawie, a i tak kobiety często nie mogą z prawa do aborcji skorzystać?
To pomysł na zahamowanie przyszłych wojen ideologicznych. W czasie naszych rządów czterokrotnie odrzucaliśmy radykalne pomysły o całkowitym zakazie przerywania ciąży. I zawsze wracały w przededniu kampanii wyborczej. Były próbą złamania PO, która ma i skrzydło liberalne, i konserwatywne. W istocie to czysta polityka, a nie troska o kobiety i życie poczęte. Wpisanie kompromisu do konstytucji mogłoby raz na zawsze zamknąć sprawę. O tyle, o ile ktoś nie zebrałby 2/3 głosów w parlamencie, co jest niezwykle trudne.
Platforma rzeczywiście nie jest w tej sprawie jednolita. Byli posłowie, którzy poparli skierowanie projektu „Stop aborcji” do komisji.
Tak, ale były to jedynie cztery osoby.
Plus kilkanaście, które nie wzięły udziału w głosowaniu.
W ostatnim głosowaniu, kiedy PiS nagle zmieniło zdanie i wystąpiło przeciwko obywatelskiemu projektowi zakazującemu aborcji, nasz klub był jednomyślny. Widać więc wyraźnie, jak mocno zmieniło się nasze stanowisko.
Skąd ta zmiana?
Staliśmy się bardziej tolerancyjni i otwarci. Po czterech aborcyjnych bitwach jesteśmy bardziej przekonani do tego, że trzeba bronić kompromisu. Mówię to ja, który byłby za bardziej liberalnym rozwiązaniem. Ale kompromis w tym wypadku jest wartością. Także ze względu na siłę Kościoła w Polsce. Nie warto burzyć pewnego porządku społecznego.
Podsumowując zatem: nowa PO idzie w lewo czy w prawo?
Zawsze byliśmy centroprawicą i dziś chcemy odbudować silne polityczne centrum. Oczywiście, z uwzględnieniem różnych wrażliwości. Stąd mocne przeciwstawienie się całkowitemu zakazowi aborcji czy wsparcie in vitro. Z kolei w naszym skrzydle konserwatywnym swoich przedstawicieli powinni upatrywać ci wyborcy, którzy zagłosowali na PiS oraz Andrzeja Dudę i się zawiedli. Oni i tak nie postawią na lewicę czy bardzo liberalną Nowoczesną. Chcemy, by PO była dla nich pierwszym wyborem, by nie musieli zmieniać przekonań, a jednocześnie mogli przeciwstawić się głupstwom PiS-u.
A postawią na przykład na prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, który bierze udział m.in. w Marszu Równości?
Jacek Jaśkowiak będzie startował na prezydenta miasta. Na naszych listach do parlamentu każdy może znaleźć kandydata bliższego swoim poglądom. Jeśli ktoś ma poglądy bardziej liberalne, zagłosuje w Wielkopolsce np. na Szymona Ziółkowskiego, Waldego Dzikowskiego czy senator Jadwigę Rotnicką, a jeśli bardziej konserwatywne, to np. na senatora Filipa Libickiego.