Rasistowski atak w Sosnowcu. Napaść na wolontariuszy z Portugalii i Hiszpanii. Prokuratura wszczęła postępowanie z art. 119
Miranda na ulicy ogląda się nerwowo za siebie, boi się kolejnej napaści. Rasistowski atak w Sosnowcu na Hiszpanów i Portugalczyków. Sprawą zajmuje się prokuratura
Przyjechali do Polski, by uczyć dzieci i młodzież tolerancji. W sosnowieckim klubie zostali w weekend pobici i zwyzywani, bo mieli inny kolor skóry od bawiących się tam ludzi. Pobita została m.in. wolontariuszka z Portugalii i Hiszpanii. Młodzi ludzie boją się teraz wyjść na ulicę. Chcą wracać do domów. Polska nie będzie im się dobrze kojarzyła.
Wolontariusze Europejskiego Korpusu Sprawiedliwości przyjechali do Sosnowca w jasnym celu. Chcieli edukować dzieci i młodzież. Uczyć tolerancji, solidarności oraz tego, że różnice w języku, wyznaniu i kolorze skóry powinny być bez znaczenia. Teraz obawiają się o zdrowie i bezpieczeństwo. Polska będzie się im kojarzyć jedynie z rasistowskim atakiem, do którego doszło w jednym z klubów na terenie Sosnowca. Chętnie wróciliby już do swoich domów.
- Boję się teraz chodzić sama, bo obawiam się, że zostanę znowu zaatakowana. Kiedy idę ulicą oglądam się za siebie. Teraz wiem, że jestem ich celem. Nikt nie może żyć w ten sposób i być atakowany tylko dlatego, że ma inny kolor skóry. Nie zrobiłam nic złego, nie wybierałam swojego koloru skóry i nie chcę być z tego powodu prześladowana. Mam nadzieję, że policja złapie sprawców i ich ukarze, a władze miasta zrobią porządek z rasizmem w Sosnowcu - mówi Miranda, zaatakowana Portugalka.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę (14-15 grudnia). O sytuacji do której doszło w nocnym klubie poinformowała Monika Sobańska, która prowadzi europejskie projekty wolontariackie w Stowarzyszeniu Aktywne Kobiety. Z informacji przez nią przekazanych wynika, że około godziny 2 w nocy pięciu wolontariuszy pojawiło się w klubie Taka Sytuacja w Sosnowcu. Nie byli agresywni. Nikogo nie zaczepiali. Hiszpan i Portugalczyk od razu zostali zaatakowani przez mężczyzn. Wolontariusze byli bici, duszeni i kopani. Powodem ataku był prawdopodobnie fakt, że mężczyźni mieli nieco ciemniejszą karnację oraz odpowiadali na zaczepki po angielsku.
W tym samym czasie została też zaatakowana czarnoskóra Portugalka - Miranda. Podszedł do niej ochroniarz, który w wulgarny sposób postanowił wyprosić ją z lokalu. Jego słowa jednoznacznie wskazywały na fakt, że powodem jest kolor jej skóry. Dziewczynie udało się uciec. Ranna została jednak Hiszpanka, która także została zaatakowana przez ochronę. Młoda dziewczyna została rzucona na schody. Ambulans zabrał ją do szpitala. Miała rany w postaci otarć, guzów na głowie, przecięte ucho i wiele siniaków na całym ciele. Odbyła się obdukcja wolontariusza z Hiszpanii. Wykazała rany i siniaki na ciele.
Wczoraj do Prokuratury Rejonowej Sosnowiec Południe trafiły akta sprawy. Wszczęto postępowanie z art. 119 Kodeksu Karnego. Dotyczy on stosowania przemocy lub gróźb wobec osób o innej przynależności etnicznej, wyznaniowej, narodowej lub rasowej. Sprawcy grozi za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
- W poniedziałek odbyło się także przesłuchanie uczestników zdarzenia. W przesłuchaniu brał udział tłumacz przysięgły języka angielskiego - przekazała nam prokurator Magdalena Ziobro, Prokurator Rejonowy.
Policja ma nadzieję, że uda się uzyskać w miarę pełny obraz przebiegu zdarzenia.
- Liczymy na znalezienie pozostałych uczestników i świadków zdarzenia w klubie - mówi podinsp. Mariusz Łabędzki, oficer prasowy KMP w Sosnowcu.
Właściciel lokalu Taka Sytuacja w Sosnowcu nie było obecny w lokalu w momencie zdarzenia. Zapewniał, że ustali przebieg zdarzenia. Prosił także o niełączenie ataku z jego osobą.
- Jako właściciel lokalu odcinam się od wszelkich przejawów rasizmu. Proszę o niełączenie takiej postawy z osobą właściciela. Nie jestem w stanie przewidzieć zachowania wszystkich klientów. Do mojego lokalu przychodzi wiele osób różnych narodowości i nigdy nie doszły do mnie informacje o jakichkolwiek nieprawidłowościach. Jeżeli doszło do incydentu na tle rasowym, to bardzo nad tym ubolewam i dołożę wszelkich starań, aby pomóc ustalić sprawców tak nie godnego zachowania - przekazał w niedzielę Kamil Hyski, właściciel klubu.
Próbowaliśmy ponownie skontaktować się z nim. Numer telefonu do lokalu jest nieaktywny. Zdezaktywowany lub całkowicie usunięty został także profil pubu na Facebooku.
Grupa wolontariuszy na co dzień pracuje w ramach Europejskiego Korpusu Solidarności w czterech sosnowieckich szkołach. To osoby w wieku 20-26 lat. W zaatakowanej grupie byli obywatele Włoch, Hiszpanii oraz Portugalii.
- To osoby, które propagują tolerancję i solidarność, prowadzą edukację nieformalną, walczą ze stereotypami. Dzieci i młodzież ich uwielbiają, nauczyciele również. Wartość europejska i europejskie wartości, którą wnoszą do szkół są niepodważalne. To tolerancja, równość szans, poszanowanie dla różnorodności ludzi i godności człowieka. Nie mamy zgody na to, aby młodzi ludzie przyjeżdżający pomagać dzieciom w szkołach narażeni byli na tak rasistowskie ataki ze strony dorosłych mieszkańców. Atakowani są niewinni ludzie. Nie możemy na to pozwolić. Trzeba to przerwać - mówi Monika Sobańska, prowadząca europejskie projekty wolontariackie w Stowarzyszeniu Aktywne Kobiety.
Jedną ze szkół, z którą współpracują wolontariusze Europejskiego Korpusu Sprawiedliwości jest Zespół Szkół Specjalnych nr 2 w Sosnowcu. Dyrekcja szkoły jest zszokowana informacją o pobiciu wolontariuszy. Zapewniają, że to wspaniałe osoby, które chętnie angażowały się w życie szkoły.
- To nasza druga współpraca. W zeszłym roku szkolnym współpracowali z nami Hiszpanka i Francuz. W tym roku mamy trzech wolontariuszy: Portugalkę, Portugalczyka i Hiszpana. Jestem bardzo zadowolona z tej współpracy. To wspaniali, radośni i otwarci młodzi ludzie. W naszej szkole czują się bardzo dobrze. Nie ma przejawów rasizmu lub nietolerancji. Do naszej placówki chodzą dzieci niepełnosprawne. Dzięki wolontariuszom mogą uczyć się otwartości na świat, uczą się języka, nie boją się go używać. Wolontariusze są niesamowicie zaangażowani i chętnie nam pomagają. O współpracy mogę wypowiadać się jedynie w superlatywach. Korzyści są dla obu stron, ponieważ ci młodzi ludzie uczą się pracy z osobami niepełnosprawnymi - mówi Aneta Jurkowska, dyrektor szkoły. - Jesteśmy zszokowani tym co się wydarzyło. Jeśli wolontariusze zdecydują się opuścić nasz kraj, to będzie ogromna strata dla naszej szkoły - dodaje.