Natalia Dyjas-Szatkowska

Ratowanie innym życia wcale nie musi być trudne

Rafał Jaszczyński. Fot. Mariusz Kapała Rafał Jaszczyński.
Natalia Dyjas-Szatkowska

O zbliżającej się akcji rozdawania kart ICE oraz zachęcaniu maturzystów do zostania dawcą szpiku rozmawiamy z Rafałem Jaszczyńskim.

Pana stowarzyszenie planuje w najbliższym czasie sporo akcji społecznych. Kiedy i na czym będzie polegać najbliższe wydarzenie?

Podczas meczu Stelmetu, 29 stycznia, w hali CRS będziemy rozdawać karty ICE, co z angielskiego oznacza „In case of emergency” – czyli w nagłym wypadku. Wszystkie służby porządkowe i ratunkowe w całej Europie znają ten skrót i jeśli widzą taką kartę, to wiedzą, że jest na niej zapisane imię i nazwisko najbliższej osoby oraz jej numer telefonu. Na tej karcie można też wpisać grupę krwi, co ułatwi pracę ratownikom w razie wypadku.

Gdzie umieszczamy kartę ICE?

Najlepiej mieć ją ciągle przy sobie, np. w swoim portfelu. Często ludzie umieszczają kontakt, pod który należy dzwonić w razie wypadku, w swoim telefonie, ale czasem się to nie sprawdza, bo telefony mają różne blokady albo podczas wypadku sprzęt często ulega zniszczeniu. Technologia jednak zawodzi, a karta w portfelu nie ulega zniszczeniu i się sprawdza.
Ale to pierwsze wydarzenie, następnie stowarzyszenie planuje zachęcić maturzystów do zostania dawcą szpiku kostnego...
W akcji wezmą zielonogórskie szkoły ponadgimnazjalne już w lutym. Nasze stowarzyszenie nawiązało współpracę z DKMS (fundacją zajmującą się poszukiwaniem dawców szpiku kostnego
– dop. red.). Wszyscy maturzyści będą mogli dobrowolnie oddać wymaz do bazy danych szpiku kostnego. W większych szkołach będą mogli również oddać krew. Przed akcją będą prowadzone też zajęcia, podczas których uczniowie dowiedzą się, na czym polega rak krwi, jak pobiera się szpik. Wciąż pokutuje sporo mitów w tej sprawie: niektórzy uważają, że szpik pobierany jest z kręgosłupa...

To jak jest naprawdę?

Szpik w 80 proc. pobiera się metodą obiegową, wygląda to podobnie do oddawania krwi. Wbija się strzykawkę w lewą rękę i prawą. Pośrodku jest maszyna, która oddziela komórki macierzyste. I w tym samym dniu idzie się do domu. Tylko w 20 proc. oddaje się szpik z talerza biodrowego, pod narkozą. Już na drugi dzień wychodzi się do domu. A szpik kostny regeneruje się w ciągu dwóch tygodni.

Dlaczego ta akcja jest tak ważna i potrzebna?

W całym województwie lubuskim tylko 2,5 procent populacji jest zarejestrowana w bazie danych. A przecież 1000 osób rocznie dowiaduje się, że ma raka krwi, czyli białaczkę... Będziemy ratować więcej ludzi, jeśli w bazie pojawi się więcej chętnych.

Jak będą prowadzone akcje w liceach?

Najpierw zielonogórscy licealiści będą uświadomieni, na czym polega cały proces, następnie w szkołach będą przeprowadzone dobrowolne zapisy, by zostać dawcą.

Kto może oddać szpik kostny?

Musi być to osoba pełnoletnia, która nie ukończyła 55. roku życia. Nie może być to ktoś, kto waży mniej niż 50 kilogramów i nie może mieć nadmiernej nadwagi. Musi być też w dobrym zdrowiu. To jest dobre, że jeżeli oddamy wymaz, to za darmo możemy się dowiedzieć, czy nie mamy jakiejś choroby genetycznej.

Jak pobiera się wymaz?

Wkładamy dostarczony przez DKMS patyczek do ust, robimy od wewnętrznej strony polika wymaz. Trwa to chwilę. Jest to szybka, nieinwazyjna metoda, która nie boli. Formalnościami, wysyłką patyczków, zajmują się koordynatorzy całej akcji.
Czy stowarzyszenie planuje angażować też szkoły spoza Zielonej Góry?
Tak, myślimy też w przyszłości o Nowej Soli, Sulechowie, Świebodzinie... Przekonajmy młodych do tej akcji!

Dziękuję za rozmowę.

Natalia Dyjas-Szatkowska

Dzień dobry! Nazywam się Natalia Dyjas-Szatkowska i jestem rodowitą zielonogórzanką. Pracuję w "Gazecie Lubuskiej" od 2016 roku. I choć z wykształcenia jestem filologiem polskim i teatrologiem, to swoją pracę zawodową związałam właśnie z mediami. 


W obszarze moich działań znajdują się: 



  • problemy i sprawy Zielonej Góry,

  • kwestie, które poruszają mieszkańców powiatu zielonogórskiego.


Ważne są dla mnie codzienne problemy mieszkańcówsprawy społeczne i kulturalne naszego regionu. Nie jest mi obojętny los zwierzaków i często piszę o nich na naszych łamach. Lubię spotkania z ludźmi i to właśnie nasi Czytelnicy są dla mnie wielką inspiracją. To oni podpowiadają, czym warto się zająć, co ich boli, denerwuje, ale i cieszy. 


Zawsze lubiłam rozmawiać z ludźmi. Jako osoba, która pracowała z nimi podczas organizacji różnych wydarzeń kulturalnych i festiwali, zrozumiałam, że to właśnie człowiek i jego historia są dla mnie najważniejsze. To więc chyba nie przypadek, że zaczęłam pracę w dziennikarstwie... 


W wolnych chwilach (jeśli jakaś się znajdzie... :)) nałogowo pochłaniam książki (kryminałom mówię nie, ale mocno kibicuję nowej, polskiej prozie) i z aparatem poznaję nasze piękne województwo lubuskie. Chętnie dzielę się urodą regionu na łamach "Gazety Lubuskiej" i portalu "Nasze Miasto". Nie boję się też pokazywać, co jeszcze mogłoby się tutaj zmienić. I to właśnie przynosi mi największą satysfakcję w pracy. Gdy uda się choć trochę ulepszyć otaczającą nas rzeczywistość. 


Czy w Twojej okolicy dzieje się coś ważnego? Masz sprawę, która Twoim zdaniem powinna zostać opisana w naszej gazecie? A może masz jakiś kłopot, który należy rozwiązać? Śmiało! Skontaktuj się ze mną, postaram się zająć danym tematem.


Kontakt do mnie: natalia.dyjas@polskapress.pl


Telefon: 68 324 88 44 lub: 510 026 978.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.