Ratownik medyczny działa teraz poza prawem
Ratownicy mieli długą listę czynności ratunkowych, która obowiązywała od 2006 r. Niestety, stosowne rozporządzenie straciło moc prawną.
Od początku 2016 r. ratownicy zatrudnieni w Państwowym Systemie Ratownictwa Medycznego podejmują działania, które nie mają ulokowania w aktualnych przepisach. To skutek bałaganu legislacyjnego, spowodowanego zmianami w ustawie o państwowym ratownictwie medycznym.
Po noweli ustawy (co stało się w 2015 r.) konieczne było przygotowanie nowego rozporządzenia, które określiłoby zakres medycznych czynności ratunkowych, podejmowanych przez ratowników samodzielnie i pod nadzorem lekarza. Niestety, okazało się, że resort zdrowia nie zdążył z jego opracowaniem.
Sprawę opisał „Dziennik Gazeta Prawna”. Jak się dowiadujemy, powodem poślizgu była konieczność konsultacji nowego rozporządzenia z wieloma organizacjami i środowiskami.
Mateusz Komza, szef departamentu odpowiedzialnego za ratownictwo w Ministerstwie Zdrowia, tłumaczy, że z powodu licznych postulatów prace nad nowym aktem wykonawczym przeciągnęły się.
Milena Kruszewska, rzeczniczka prasowa MZ, zapewnia, że trwają przyspieszone prace nad nowym rozporządzeniem. - Projekt niedługo ma być gotowy i konsultowany - informuje.
Nie brakuje opinii, że „czarna dziura” w przepisach regulujących zakres tego, co ratownik może, a czego mu nie wolno robić, może mieć fatalne konsekwencje.
Może na przykład narazić ratowników na zarzut podjęcia działań, które nie dość że były przeprowadzone nieprawnie - to jeszcze przyniosły niezadowalający efekt. Brak przepisów może również spowodować, przy braku podstawy prawnej, odmowę zapłaty przez ubezpieczyciela za konkretne świadczenie udzielone przez ratownika.
- Faktycznie, ratownicy medyczni działają bezprawnie, ale muszą zabezpieczać rejon, który im podlega, muszą wyjeżdżać na wezwania i muszą podawać leki. To jest stan wyższej konieczności - akcentuje Marek Nowak, dyrektor Regionalnego Szpitala Specjalistycznego w Grudziądzu (placówka ma w swojej strukturze także ratownictwo medyczne).
Pytany, czy nie obawia się, że przy braku stosownego rozporządzenia Fundusz może nie zapłacić za świadczenia, mówi: - Wtedy będzie pozew do Prokuratorii Generalnej, która jest właściwym organem do załatwiania takich spraw - przypomina szef lecznicy.
Choć sytuacja jest nadzwyczajna, grudziądzcy ratownicy medyczni pracują normalnie. - Mamy dwa zespoły ratownictwa specjalistycznego i siedem podstawowych - dodaje.
Problemów natomiast nie widzi dr Przemysław Paciorek, zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy, konsultant w dziedzinie medycyny ratunkowej w Kujawsko-Pomorskiem.
- Brak rozporządzenia nie jest powodem, by wywracać system i jego instytucje do góry nogami - przekonuje. - To akt niższego rzędu w stosunku do ustawy, która jest aktualna. A ratowników nikt nie zwolnił z udziału w podejmowaniu czynności ratunkowych.
Czeka na projekt rozporządzenia.
- Jeszcze nie dostałem go do konsultacji - zaznacza.
Tymczasem samo środowisko ratowników medycznych jest bardzo zainteresowane rozszerzeniem zakresu swoich kompetencji. - Była propozycja, by ratownik mógł w ambulansie wykonać usg. Uważam, że to marnowanie pieniędzy i czasu. Zadania zespołów ratownictwa medycznego są zupełnie inne. Natomiast postuluję, by wzbogacić wykaz leków o nowe substancje. Niedorzecznością jest fakt, że każdy z nas może kupić pyralginę - bo jest bez recepty, natomiast ratownik nie ma prawa podać tego leku choremu - mówi dr Paciorek.
Zapewnia, że ratownicy WSPG już korzystają z rozszerzonej listy specyfików. - Zgodnie z prawem dyrektor wydał stosowne zarządzenie - dodaje.