Ratusz przenosi stacje śmietnikowe
Słupszczanie niewłaściwie użytkują stacje selektywnej zbiórki śmieci, więc niektóre zniknęły z miejsc, gdzie je ustawiono w 2016 r.
Tego typu stacji, złożonych z kilku różnego rodzaju śmietników, w mieście ustawiono około 180. Jednak w ostatnich miesiącach część z nich zniknęła z miejsc, gdzie je ustawiono w 2016 roku albo i wcześniej. Tak stało się m.in. przy skrzyżowaniu ulic Lelewela i Klonowej oraz przy ulicy Klonowej. W tych miejscach już nie można składować odpadów. Informują o tym specjalne tabliczki, które pojawiły się po tym, jak usunięto śmietniki. Mimo to place, gdzie dawniej funkcjonowały stacje selektywnej zbiórki odpadów, zwykle nadal są brudne, bo ludzie wciąż zostawiają tam swoje śmieci.
- Moim zdaniem to jest głupiego robota. Pracownicy PGK powinni dbać o to, aby te stacje śmietnikowe były szybko oczyszczane, a tymczasem w ogóle je zlikwidowano. W ten sposób zachęca się ludzi do porzucania śmieci w różnych miejscach, pewnie czasem w lesie, choć już się przyzwyczaili do tych stacji - twierdzi jeden z mieszkańców ulicy Lelewela.
Jego sąsiadka jest natomiast zadowolona z decyzji władz miasta, bo według niej stacja selektywnej zbiórki odpadów tylko zachęcała do brudzenia i braku odpowiedzialności.
- Ludzie tu podrzucali swoje śmieci, gdy mieli ich zbyt dużo i nie mieściły się do worków, które dostają z PGK. W rezultacie powstawały takie nielegalne góry śmieci, które niszczyły krajobraz na naszej ulicy. Dobrze, że zlikwidowano te stacje. Teraz ludzie po prostu nadmiar śmieci wywiozą do PSZOK-u albo w dodatkowych workach postawią koło własnych nieruchomości, a PGK w swoim czasie je odbierze - przekonuje rozmówczyni „Głosu”.
Z kolei Karolina Chalecka z biura prasowego ratusza tłumaczy, że interesujące nas stacje selektywnej zbiórki śmieci zostały - poza ulicami Lelewela i Klonową - usunięte także z ulicy Sportowej, Lawendowej i Gdyńskiej.
- Zrobiliśmy to dlatego, że mimo iż na tych stacjach często sprzątaliśmy, to one i tak szybko ponownie wyglądały fatalnie. Dlatego te stacje zabraliśmy. Jednak ich nie likwidujemy, ale jedynie przenosimy do miejsc, gdzie są bardziej potrzebne. Nie mamy innej możliwości oddziaływania na ludzi. Jeśli w tych miejscach ludzie nadal pozostawiają śmieci, to tworzą nielegalne wysypisko śmieci, a w przypadku takich działań trzeba się liczyć z karą - mówi K. Chalecka.
Z naszych obserwacji na terenie innych osiedli w mieście wynika, że tam także stacje selektywnej zbiórki śmieci nie prezentują się najlepiej. Dlatego chyba trzeba przemyśleć tego typu formułę zbierania odpadów i dążyć do tego, aby jego efekty były coraz lepsze, a nie unikać starcia z brudasami.