Raz na rok możemy w Gorzowie zaszaleć!
Czy wydanie niemal ćwierci miliona złotych - bo tyle kosztuje iluminacja, która od niemal tygodnia cieszy nasze oczy w Gorzowie na świąteczne przystrojenie miasta - na zaledwie miesiąc z kawałkiem, to tylko konkretne uczczenie świąt? Czy już raczej niepotrzebny, nadmierny wydatek?
Zastanawiałem się nad tym i miałem mieszane uczucia. Bo za taką kasę naprawdę można sporo zrobić: od remontu niewielkiej drogi po budowę dwóch, naprawdę wypasionych, nowiutkich placów zabaw.
Wątpliwości miałem, dopóki nie odwiedzili mnie w weekend znajomi z Poznania i wieczorem nie pojechaliśmy na przejażdżkę po centrum. Byli pod szczerym wrażeniem naszych światełek, aniołów i choinek. A ja - przyznaję, dumny jak paw - pokazywałem kolejne błyskotki. Zadowolony byłem tym bardziej, że Poznań to według mnie nieoficjalna stolica świątecznych iluminacji. I kto widział zdobienia w stolicy Wielkopolski (do dziś wspominam karetę Kopciuszka na Placu Wolności) ten wie, że ciężko poznaniaka czymś zaskoczyć. A jednak Gorzowowi się udało!
Dlatego doszedłem do wniosku, że czasami warto zaszaleć. W końcu święta są raz w roku! Tylko podpowiadam miastu, że może warto za rok dogadać się z którąś z firm energetyczną i zaoferować interes: błyskotki w zamian za reklamę na nich? Będzie taniej i ładniej.